września 15, 2015

KRÓTKO I NA TEMAT: FRAGILE #27 #28

Pewnego dnia przyszła do mnie mała, cienka paczka. Z ciekawością zajrzałam do środka i znalazłam w niej coś, czego doprawdy się nie spodziewałam. Owszem - słyszałam o tym, nawet poczytałam chwilkę na ten temat. Nie czytam jednak żadnych gazet ani magazynów, więc pominęłam ten temat milczeniem. Gdy Fragile ukazało się moim oczom byłam bardzo zaciekawiona tym, co mogę tam znaleźć. Jest to pismo kulturalne, więc już na samym początku daje nadzieję na to, że nie jest to gazeta, którą przerzuci się od początku do końca i porzuci, by nigdy już do niej nie wrócić. 

Zawsze lubiłam sztukę. Kiedy tylko mogłam w szkole chodziłam na kółko plastyczne, przez jakiś czas udzielałam się w chórze i uwielbiam chodzić do muzeów. Na wycieczkach szkolnych zawsze było mi tego za mało i jednym z moich marzeń jest odwiedzenie Luwru. Kocham malarstwo Beksińskiego i nie raz byłam już w jego galerii. Nie znam się jednak na historii sztuki i innych. To po prostu moje osobiste, subiektywne, odczucia. Nie chcę oceniać obrazu przez pryzmat tego, jak wielki człowiek go namalował, ani słuchać jakichś dźwięków, bo powstały pod palcami słynnego kompozytora. Tak samo nie chcę czytać książek tylko dlatego, że napisał je człowiek wybitny i jego dzieło jest słynną epopeją narodową. Nie mogłam sobie darować nawiązania do Mickiewicza. Nienawidzę tego człowieka. Jestem człowiekiem, który sam chce decydować o sobie i nie pozwolę na to, by narzucano mi, na co mam patrzeć, czego słuchać i co czytać.

Fragile #27 zostało przeze mnie dokładnie przeglądnięte, jednak temat warsztatu twórców całkowicie do mnie nie przemawia. Z ciekawością przeczytałam jeden wywiad z człowiekiem, którego nie znam i nie mam pojęcia kim jest, pobieżnie przeczytałam resztę wgłębiając się w to, co mnie zainteresowało - głównie w sztukę. Uwielbiam muzykę, jednak wolę ją słuchać, niż o niej czytać. Poczytałam o kreatywnym pisaniu, zgodziłam się z niektórymi kwestiami i... zapomniałam o tym magazynie. Co więc mi o nim przypomniało? Kolejna cienka przesyłka i Fragile #28.


Twórcy tym razem skupili się na kwestii wojny, czym całkowicie mnie kupili. Poczytałam trochę o wojnie na Ukrainie, o malarstwie w Niemczech po II wojnie światowej, o muzyce Beatlesów, o dźwiękach wojny. Siedziałam i czytałam wszystko, co mnie zainteresowało, a było tego niemało. Autorzy skupili się też na cyberwojnie, co nie zdziwiło mnie w ogóle. Koniec końców to nasza przyszłość. Niedługo to internet będzie wymierzał sprawiedliwość. Cieszę się, że w tym numerze odnalazłam coś dla siebie. Tomasz Gregorczyk na początku napisał: Mam nadzieję, że ten numer Fragile jest dobry. Mogę go teraz uspokoić. Numer dwudziesty ósmy Fragile jest wyśmienity.

Jestem pewna, że to czasopismo dotrze do dużej ilości ludzi ze względu na to, że jest w nim wszystko - od muzyki, przez literaturę po film. Biorąc pod uwagę jakość Fragile cena jest po prostu śmieszna. Siedem złotych za coś, co jest po prostu wypchane samymi dobrymi kąskami? Poprzedni numer nie przypadł mi do gustu, jednak ten, którego tytuł brzmi wojna o wojnę, wszystko mi wynagrodził. Ciekawa teraz jestem, co autorzy planują na następny numer. Mam nadzieję, że znowu zaskoczy mnie zawartość tej cienkiej koperty.

4 komentarze:

  1. Nie słyszałam o tym piśmie, ale zaciekawiłaś mnie nim. Ciekawa jestem czy można go dostać w
    Empiku, bo jakoś nie zwróciłam nigdy na niego uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pojęcia nie mam gdzie można kupić ten magazyn, bo do mnie przychodzi pocztowo :) Ale jak znajdziesz daj znać, czy jest :)

      Usuń
  2. Pierwszy raz słyszę o Fragile :o Rozejrzę się za nim, bo mnie bardzo intryguje, ewentualnie zamówię jak Ty, pocztowo, bo nie mam pojęcia, gdzie stacjonarnie można go dostać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dowiedzieć, gdzie można dostać stacjonarnie :)

      Usuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger