Zacznę łagodnie. Nienawidzę Remigiusza Mroza. Skoro wszyscy przyswoili sobie już fakty możemy zgłosić do sądu apelacyjnego pozew na wyżej wymienionego człowieka. Zdecydowanie powinno się ograniczyć mu dostęp do wszelkich narzędzi, na których może tworzyć książki, łącznie z patykiem i kałużą błota. Biorąc jednak pod uwagę jego kreatywność sądzę, że udałoby mu się ominąć wszelkie zakazy, należy więc oddać go pod ścisły nadzór całodobowy. Zarzuty? Doprowadzanie niewinnych czytelników do stanu przedzawałowego i wzbudzanie w nich silnych emocji za pomocą ogólnie dostępnych środków.
Na wakacjach w Egipcie ginie chłopak, który został adoptowany przez małżeństwo, którym nie udało się dorobić własnego potomstwa. Para namiętnie lata do obcego kraju i poszukuje go na własną rękę, jednak bez skutku. Joanna Chyłka jest w siódmym niebie, kiedy kilkanaście lat później na jednym z warszawskich osiedli się odnajduje. Mimo, że adopcyjni rodzice go rozpoznają, sam oświadcza, że nie ma z nimi nic wspólnego i nie jest tamtym zaginionym chłopcem. Posługuje się obecnie muzułmańskim imieniem i nazwiskiem, jest gorliwym wyznawcą islamu, a policja odkrywa w jego mieszkaniu materiały, które aż się proszą do tego, by zrobić z nich bombę i zdetonować ją w publicznym miejscu. Mężczyzna zostaje zatrzymany pod zarzutem planowania zamachu terrorystycznego.
Do Joanny Chyłki zgłasza się para, która prosi ją, by reprezentowała ich odnalezionego syna w sądzie. Dla ciężarnej kobiety jest to jak wygranie w totolotka. Głośna sprawa, która pozwoli jej na odzyskanie formy i powrót na prawniczy szczyt. Mimo niechęci do obcych narodowości podejmuje się wyzwania. Męczy ją tylko jedna myśl: a może zarzuty postawione jej klientowi wcale nie są fałszywe?
Bronić prawa czy bronić człowieka, oto jest pytanie.
Joannę Chyłkę wszyscy dobrze znają. Słynie z ciętych ripost, niewyparzonego języka i zamiłowania do robienia szumu. Na czas ciąży musi zmienić jednak swoje przyzwyczajenia, rzucić palenie i nie może już atakować sklepów monopolowych po każdym stresującym wydarzeniu. Wszystko dla dobra pasożyta, który rozwija się w jej ciele. Skoro już została zainfekowana jej zasady moralne nie pozwalają na nieodpowiedzialne zachowanie. Teraz jednak musi wystawić się na oceniające ją obiektywy kamer i spojrzenia całej Polski, które nie są zbyt przychylne - po głośnej sprawie z Bukano nie ma zbyt dobrej opinii publicznej, a jej nałóg wcale jej w tym nie pomógł. Mogę powiedzieć tylko jedno: Joanna Chyłka wróciła. Nie jest już tą godną pożałowania bohaterką Immunitetu, ale silną i niezależną prawniczką kancelarii Żelazny & McVay.
Kordian jest bohaterem, którego z tomu na tom coraz bardziej lubię. Nie popieram wszystkich jego decyzji, acz po cichu mu życzę długo i szczęśliwie z Chyłką. W Inwigilacji pokazał się z takiej strony, że moja sympatia wzrosła tak bardzo, że bardziej się nie da. Samą mnie to zszokowało, bo zwykle narzekałam na jego zniewieściały tryb bycia. Spędził jednak już tyle czasu z Joanną, że coś z niej musiało w nim zakiełkować. Dzięki Bogu, świat tylko na tym zyskał. Każdy z mrozowych bohaterów przechodzi swoistą przemianę, jednak chyba na Zordonie widać to najbardziej. Robi się coraz bardziej dojrzały i zaczyna wiedzieć, czego chce. Czekałam na to od momentu, gdy zaczęłam czytać Kasację. Wciąż nie mogę uwierzyć, że ta seria jest dopiero na rynku od dwóch lat. Czuję się, jakbym znała te wszystkie postaci całe życie.
Pesymista chodzi ze spuszczoną głową i nie widzi, co przed nim. Optymista ją zadziera, więc ostateczny rezultat jest taki sam. A realista patrzy przed siebie. I zawczasu dostrzega przeszkodę, o którą może się potknąć.
Sprawa prowadzona przez Chyłkę i Kordiana przyciągnęła mój wzrok i powoli chyba robię się specjalistką z Kodeksu Karnego, ale jednak ta część fabuły, która dotyczy sfery prywatnej bohaterów wciągnęła mnie odrobinę mocniej. Nauczyłam się już trochę tego, jak działa Mróz w swoich książkach, więc wynik rozprawy sądowej i wyrok, który zapadł nie zaskoczył mnie w żaden sposób. I tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa. Mam ochotę wylać na głowę Remigiusza Mroza wiadro pomyj, albo lepiej dwa. W momencie, gdy poczułam się spokojna i zrozumiałam, że jako tako rozgryzłam to całe bagno autor zaśmiał mi się perfidnie w twarz, wykpił mój zmysł Sherlocka - który przecież nie jest aż taki beznadziejny, bo co nieco rozgryzł! - i jak zawsze zagrał na nerwach swoich czytelników pisząc zakończenie.
Mróz jest znany właśnie ze wstrząsających końcówek, które sprawiają, że czytelnik siedzi tępo patrząc się w ścianę. Tym razem jednak pałam takim gniewem, że mimo zapalenia ucha i faktu, że na lewe nic nie słyszę i w sumie jest mi trochę niedobrze - ciężko sprecyzować, czy przez finał, czy przez chorobę - to siedzę i ledwo patrząc na oczy po nieprzespanej nocy odprawiam tutaj gorzkie żale. Opuściłam przez chwilę gardę. Nie spodziewałam się, że po tej pełnej humoru części zakończenie będzie aż tak drastyczne. Chwile wcześniej śmiałam się do siebie z powodu dobrze rozwijającej się sytuacji, żeby za chwilę rzucać niewybrednymi określeniami w stosunku do autora, który ot tak sobie robi takie rzeczy. Bo tak nie wolno. Po prostu nie.
Kiedy życie rzuca ci kłody pod nogi, zacznij budować z nich schody. Zajdziesz wysoko.
Cieszę się, że ta seria wciąż trzyma poziom, czego się - przyznam szczerze - nie spodziewałam. Trochę się w czytaniu Mroza opuściłam i mam małe zaległości, przez co teraz patrzę na moją mroźną półkę z niemałym zaskoczeniem. Kiedy dołączyły do niej jeszcze trzy części serii napisanej pod pseudonimem - i tym samym wypełniły ostatnie wolne miejsce - uzbierał się niemały stosik do przeczytania. Planuję w okolicy świąt przysiąść do nich i to wszystko nadrobić, ale obawiam się trochę, że do tego czasu pojawi się coś nowego, chociaż wydawnictwa milczą. A może by tak jakiś szósty tom Chyłki rzucić w świat? Tak. Powstrzymuję się przed obrzuceniem Cię bardzo brzydkimi słowami, panie Mrozie. Wszyscy dziękujmy mojej samokontroli, która lekko chwieje się właśnie w posadach. I powinnam iść już spać, żeby nie runęła całkiem. A tyle mam jeszcze do powiedzenia...
Ogólna ocena: 09/10 (wybitna)
603 // Inwigilacja // Remigiusz Mróz // Joanna Chyłka // tom 5 // 15 marzec 2017 // 592 strony // Wydawnictwo Czwarta Strona // 39,90 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona!
Uwielbiam także grać na twoich uczuciach gdy czytasz moje wypociny, inaczej zwane opowiadaniami. Zawsze Fajnie przywiązujesz się do bohaterów.
OdpowiedzUsuńSadysta.
UsuńMam tę książkę. Muszę się za nią zabrać jak najszybciej. Bez dwóch zdań.
OdpowiedzUsuńOj koniecznie!
UsuńNowość zapowiedziana jest na maj. Ale jeszcze nie wiadomo, co to będzie. Może kolejny tom z Chyłką, kto wie. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie, bo chyba Filia ma wydać w maju :(
UsuńTo może Horst albo coś całkiem nowego. Ja tam poczytam w tym roku jeszcze "Kasację" i jak mi podejdzie to będę myślał, co dalej. Póki co nie daję się porwać mrozomanii. ;) Aczkolwiek autorowi życzę jak najlepiej.
UsuńJa jestem coraz bardziej zniesmaczona i już nie czekam na nowe książki z niecierpliwością. No, może na Chyłkę ;)
UsuńMusi być faktycznie dobra ta seria. TO obowiązkowa ta "Kasacja" jako kolejna pozycja, numer trzy, od Mroza do przeczytania. :)
UsuńŚwietnie! Jestem strasznie ciekawa, jak Ci się spodoba <3
UsuńRemigiusz Mróz po raz kolejny udowadnia, że jest jednym z najlepszych polskich autorów kryminalnych, a dobre fabuły nie powstają tylko w Skandynawii. Świetny tytuł, świetna bohaterka, świetna seria i w ogóle... świetny Mróz! A zakończenie zmusza nas, byśmy z coraz większą niecierpliwością czekali na jeszcze i jeszcze! :) Bardzo ciekawa recenzja!
OdpowiedzUsuńMróz to po prostu Mróz i nie da się przejść obojętnie :D
UsuńDziękuję!