Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział mi, że Zmierzch uznawany będzie za banalną historię, ckliwą bajkę czy głupią opowieść wyśmiałabym go. Książki Stephenie Meyer czytał praktycznie każdy. To dzięki Stephenie Meyer zaczęłam czytać książki inne, niż obyczajowe i pokochałam fantastykę. To Stephenie Meyer sprawiła, że dzisiaj jestem tu, gdzie jestem. Ciężko mi zrozumieć ludzi, którym z łatwością przychodzi krytykowanie tej sagi. Utarło się już wręcz, że jak Zmierzch, to coś, czego wręcz należy się wstydzić. Ja doskonale pamiętam moment, gdy otworzyłam książkę i zaczęłam czytać. I czytałam ciągle - w kółko i w kółko, pochłaniając tom za tomem i od nowa. I nie jestem w tym osamotniona.
Minęły lata odkąd ostatni raz czytałam Zmierzch, jednak dziesięciolecie sprawiło, że z ogromnym zapałem powtórzyłam sobie wszystkie filmy i od nowa zakochałam się w tej historii. Nigdy nie będę wstydzić się tego, że uwielbiam całą sagę. Być może jest ona banalna, jednak to ona rozpoczęła lawinę paranormalnych romansów. Być może jest przewidywalna, jednak jest w niej coś takiego, co sprawia, że otwierając tę książkę czuję się tak, jakbym wróciła do domu. Rozumiem te osoby, które zabierają się za dzieło Stephenie Meyer dopiero teraz, kiedy mają już ponad dwadzieścia kilka lat i przeczytali setki innych książek, które powstały po Zmierzchu. Dla nich to nie jest coś nowego, tylko powtórka schematu. Może im się nie podobać, być nudne i przewidywalne, jednak powinny pamiętać, że to od tego wszystko się zaczęło. Szanuję jednak ich zdanie i wiem, że nie wszystkim może się to podobać.
Ciężko mi jednak siedzieć spokojnie, kiedy osoby, które kilka lat temu zachwycały się Edwardem i Bellą, potrafią powiedzieć, że Zmierzch jest beznadziejny. Z wiekiem gusta się zmieniają, jednak czy nie pozostał sentyment? Doskonale pamiętam, jak czytając zarwałam pół nocy i następnego dnia w szkole byłam ledwo żywa. Pamiętam, że czekałam na następne tomy i czytałam je żarłocznie. Jak musiałam przerwać lekturę trzeciego tomu by iść na wesele i myślałam cały czas o nim nie mogąc już wytrzymać. Te wszystkie wspomnienia są częścią mnie i na pewno nigdy nie powiem, że Stephenie Meyer stworzyła coś beznadziejnego czy niewartego uwagi. Nie wstydzę się tego, że uwielbiam całą sagę. Nie wstydzę się tego, że na prawej ręce noszę bransoletkę, która symbolizuje Edwarda i Jacoba. Nie wstydzę się tego, że jestem fanką Zmierzchu i nie rozumiem tych, którym z taką łatwością przychodzi krytykowanie serii, którą sami uwielbiali.
Może tym byłym fanom, co teraz krytykują, po prostu się ta seria z byciem nastolatkiem kojarzy? Nie każdy chce ten czas pamiętać ;D. W każdym razie, wciągające to było, ale Edward jak mnie denerwował, tak denerwuje - nie lubię tego typu ;).
OdpowiedzUsuńByć może coś w tym jest :3
UsuńEdward miał w sobie coś wkurzającego - szczególnie filmowy - ale i tak go uwielbiam :D
Czytam i się zastanawiam czy sama tego nie napisałam XD Prócz wzmianki o weselu wszystko inne się zgadza, bo też żarłocznie wyczekiwałam kolejnych tomów, też zapoczątkowało to u mnie książkoholistwo i też mam bransoletkę symbolizującą Edwarda i Jacoba :D Pewnie inne gadżety jakie zbierałam również się znajdą.
OdpowiedzUsuńMam do tej serii sentyment i ciężko jest mi słuchać, kiedy wszyscy co mnie otaczają, mówią: Lubisz Zmierzch? Chyba sobie żartujesz... albo: Zmierzch to tandeta. To nadal tkwi w moim serduszko i raczej się tego już nigdy nie wyzbędę:3
Piątka! :D <3
UsuńNie mam zamiaru się tajniaczyć z czytaniem ani nic :D Seria jest warta uwagi i dalej będę tak twierdzić :D
Ale czego tu się wstydzić? :D
OdpowiedzUsuńJa bym się cieszyła, gdybym do jakiejś książki miała szczególny sentyment - przecież to cudowne uczucie, kiedy masz na wyciągnięcie ręki historię, którą po prostu kochasz! I ta bransoletka... tu chodzi o tę, co masz na zdjęciu, tak? :D
Jak dobrze pamiętam jest tam wilk + serduszka, prawda? :D
Coś cudownego!! Od kiedy ją nosisz? :D
Uwielbiam symbolikę, stąd moje pytanie ;)
Ja jeżeli bym już miała wybrać książkę, do której mam ogromny sentyment... to jednak byłby to Harry Potter! Ostatnio nawet odkryłam dzięki Pottermore, że należę do Hufflepuff! Ale się ucieszyłam (mimo że to nie Gryffindor).
Poza tym... nawiązując już do bransoletek... to sprawia, że jakaś historia jest nam bliższa :3
Tak :3 Noszę ją - z przerwami - od sześciu lat :3
UsuńOsobiście Harry'ego przeczytałam dopiero w gimnazjum i to od siódmej części :D Bo ja tak zawsze od tyłka strony zaczynam :D
Popieram! Ta seria jest świetna. Sama pamiętam jak nieraz koleżanki na mnie dziwnie patrzyły, że to czytam. Nie było to najprzyjemniejsze. Mam nadzieję, że tacy ludzie też kiedyś doświadczą obrazy za to, że czytają coś co lubią
OdpowiedzUsuńRozumiem konstruktywną krytykę od osób, które czytały. Jednak taka nienawiść z góry założona jest okropna.
UsuńWiele na pewno zrobiły filmy, które nie ukrywajmy bardziej są dla nastolatków i to takich, którzy nie lubią wymagającego i ambitnego kina. Ale podobno książki przez to cierpią, bo znacznie lepiej to wygląda. Świecący się Cullen w filmie wygląda tragicznie. Ja tam nie mam nic do fanostwa tej serii, bo każdy czyta to, co lubi. :)
OdpowiedzUsuńByć może i masz rację z tymi filmami :D Ja je oglądałam jako mały gówniarz, jak to mój tato mówi to mi się podobały :D
UsuńSzkoda, że wszyscy nie mają Twojego podejścia :D
Potwierdzam, gdyby nie Zmierzch, nie czytałabym tyle, co teraz i na pewno nie prowadziłabym bloga. To była chyba taka moja odskocznia od problemów zdrowotnych, leżąc w szpitalu czytałam całą serię. Nie będę jednak ukrywać, że po przeczytaniu kolejnych książek zauważam, jak wiele błędów popełniła pani Meyer. Ale, jak wspomniałaś, sentyment został
OdpowiedzUsuńJa do tej pory na błędy nie zwracam uwagi. Chyba jeszcze długo będę ich nieświadoma :D
UsuńPodpisuję się pod Twoimi słowami! :) Co prawda, całą sagę czytałam dawno temu, ale bardzo dobrze ją wspominam. Możliwe, że teraz odebrałabym ją nieco inaczej, jednak wspomnienia są bardzo pozytywne.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobała :3
UsuńJa też się nie wstydzę Zmierzchu, podobnie jak Harrego Pottera. Nie miałam co prawda fiziu miziu i nie kupowałam gadżetów z tym związanych, jednakże te serie przeczytałam po 2-3 razy, filmy znam na pamięć. Teraz z okazji dziesięciolecia, czytam Zmierzch napisany na nowo i pomimo, że znam tą historię to fajnie jest sobie ją przeczytać jeszcze raz, tylko jakby w "odbiciu lustrzanym". U mnie na blogu można nadal tą książkę wygrać. I nie ukrywam, że czekam z nadzieją na inną, aczkolwiek o podobnej "magii" powieść Meyerowej.
OdpowiedzUsuńwww.kate-with-books.blogspot.com