Ostatnio czytam tak mało powieści młodzieżowych, takich typowo obyczajowych, że po prostu myślałam, że zwariuję. Nie sądziłam, że tak bardzo potrzebuję tego zapomnienia, jaki dają. Czytanie ich - w przeciwieństwie do lektury pozycji fantastycznych czy kryminalnych - pozwala się uspokoić, psychicznie odpocząć. Sarah Dessen jest autorką bardzo znaną za granicą i w Polsce również pojawia się coraz więcej jej powieści. Choć dobijam dwudziestki - wiem, niemożliwe - dalej czasami chwytam za ten gatunek, który we wczesnej młodości był moim ulubionym.
Macy przeżyła traumę, która do tej pory ciągnie się za nią i nie pozwala jej w pełni cieszyć się życiem. Kiedy była świadkiem śmierci swojego ojca czuła, że to jej wina, iż nie dostrzegła wcześniej, jak jest przepracowany i akurat tego dnia lenistwo zatrzymało ją w łóżku i zbyt długo się wahała przez porannym bieganiem. Teraz musi być idealna w każdym calu. Codziennie się uczy, myje naczynia zaraz po jedzeniu i dba o doskonały przedziałek. Dopóki panuje nad sobą wszystko będzie dobrze. Taki sam stosunek do sprawy ma jej matka, która żyje wyłącznie pracą.
Teraz jej chłopak, Jason, wyjeżdża na obóz dla mózgowców. Jest zorganizowany i ambitny, prawdziwy ideał, do którego dąży Macy. Dziewczyna ma zastąpić go w pracy w bibliotece, gdzie nie jest zbyt mile widziana. Zapowiada się bardzo nudne lato, jednak podczas kolejnego firmowego przyjęcia mamy poznaje Delię, ciężarną właścicielkę wynajętego cateringu. Pomaga jej, przez co dostaje propozycje podjęcia pracy. Chaos, który towarzyszy kobiecie i jej młodym pomocnikom jest czymś, czego unikała wcześniej jak ognia. Coś jednak przyciąga ją do żywiołowej Kristy, monotonnej Monici, dziwnego Berta i niesamowicie przystojnego Wesa, w obecności którego nie potrafi uspokoić szybko bijącego serca.
Żałoba w ogóle wydaje się trudna. Trudna także dla ludzi, którzy próbują porozumieć się z bliskimi zmarłych. Nie wiadomo, jakich słów używać, jak znaleźć wspólny język z kimś, kto na naszych oczach cierpi.
Macy nie jest irytującą bohaterką, co zawsze witam z radością. Polubiłam ją na samym początku, przez co lektura Teraz albo nigdy wciągnęła mnie niesamowicie mocno. Jej dążenie do ideału wcale nie było wynikiem egoistycznych pobudek, więc nie sprawiało, że czytelnik miał jej dosyć, tylko trzymał mocno kciuki, by udało jej się ruszyć dalej. Sarah Dessen bardzo szybko wprowadza nas w życie dziewczyny i rzuca nas w wir akcji, przez co nie ma ani chwili, by znudzić się kontrolującą wszystko Macy. Dodatkowo od chwili, gdy pojawia się Wes, zwraca się uwagę w większości już tylko na niego. Osobiście zastanawiałam się, jak Macy może dalej zastanawiać się nad swoim związkiem z Jasonem, kiedy ma przed sobą tak cudownego - i wcale nie idealnego - chłopaka, jakim jest Wes. Nie da się go nie lubić, podobnie jak niekonwencjonalnego Berta i rozbieganej Kristy z bliznami na całym ciele, ale pewnej siebie. Jedynie Monica nie przypadła mi zbyt do gustu. Wydała mi się niesamowicie... monotonna i nieciekawa. Autorka poświęciła jej zbyt mało miejsca w swojej książce, bym mogła się jej lepiej przyjrzeć.
Relacje z rodzicami w Teraz albo nigdy są bardzo istotną kwestią. Mamy tutaj dwie matki, które nie mogłyby się bardziej różnić. Mama Macy jest wiecznie zapracowana, wymaga idealnego porządku, wyglądu, ocen i zachowania. Delia zaś pragnie jedynie szczęścia swoich dzieci i siostrzeńców. Żyje w chaosie i czuje się niekomfortowo, kiedy wszystko idzie po jej myśli. Z ciekawością śledziłam losy obu kobiet, więcej sympatii jednak podarowałam tej drugiej, mającej czas w każdej chwili, by pomóc i wesprzeć - obcą przecież - Macy.
Dążenie do doskonałości wymaga pracy. Jeśli nie chcesz urobić się po łokcie, nawet nie zaczynaj o tym myśleć.
Fabularnie ta książka jest dosyć przewidywalna, jednak nauczyłam się to doceniać, po tych wszystkich zwrotach akcji w innych powieściach. Lubię to, że wiem, czego mogę się spodziewać i cieszą mnie szczęśliwe zakończenia. W Teraz albo nigdy wiele jest takich wątków, które naprawdę umilają czytanie, choć sporo tutaj też rozmów i przemyśleń na temat śmierci. Hobby Wesa niesamowicie mi się spodobało, a wyobrażanie jego dzieł sprawiało niesamowicie dużą przyjemność. Nie ukrywam, że jest to przede wszystkim historia o miłości i przyjaźni, jednak bez problemu można dopatrzeć się tutaj przesłania, które poruszy kobiece serduszka. Cieszę się, że postanowiłam zapoznać się z Sarah Dessen. Nie wiem, czy będę łapać za jej kolejne książki - to zależy od tego, czy opis przypadnie mi do gustu. Jestem zdania, że w Teraz albo nigdy zakocha się sporo osób, bo to jedna z tych przyjemnych książek, których nie da się nie lubić.
Ogólna ocena: ★★★★★★★☆☆☆ (bardzo dobra)
Spełnia wyzwanie: -
Ogólna ocena: ★★★★★★★☆☆☆ (bardzo dobra)
Spełnia wyzwanie: -
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu HarperCollins Polska!
Nie przepadam za takimi książkami, chyba że już naprawdę potrzebuję odmóżdżenia się. :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie potrzebowałam :D
UsuńWydaje mi się, że to taka lektura na jeden dzień, spokojna i przewidywalna jak wspomniałaś. Rzadko po takowe sięgam, więc może jak mi się kiedyś zachce...
OdpowiedzUsuńDosłownie na jeden dzień :) Ja sięgam jak mam dość kryminałów i ciężkiej fantastyki, bo po to sięgam najczęściej :)
Usuń