Synu mój, synu mój,Pamiętaj niewolę,Gdy Złoci rządzili żelazną ręką.Krzyczeliśmy, krzyczeliśmy,Wołając o swoje,Wołając o lepsze sny.
Darrow stracił wszystko. Jego prawdziwa tożsamość wyszła na jaw, Synowie Aresa zostali zniszczeni, rodzina chłopaka - już mężczyzny - została zabrana do niewoli przez Szakala, a on sam zamknięty jest w małym, betonowym pomieszczeniu i powoli traci zmysły. Pragnienie życia jest zbyt silne, by popełnić samobójstwo.
PodKolory w końcu zdecydowały się walczyć. Powstanie bardzo szybko się rozwija, co dla Złotych nie jest zbyt dobre, gdyż wśród nich również pojawiła się niezgoda. Układ Słoneczny to jeden wielki chaos. Wybuchła wojna. Synowie Aresa, którzy przeżyli, nie stracili nadziei na to, że uratują Darrowa. Jest ich nadzieją, zrobią wszystko, by wyciągnąć go z łap Szakala.
W Złotym synie Darrow był bardzo zagubioną postacią. Jako złoty był popularny i wspinał się po szczeblach kariery. Mimo to pamiętał o swojej żonie, Eo, którą brutalnie stracono. Osobiście zmiany w nim nie przypadły mi do gustu. Drugi tom był pełen walk i sporo wydarzeń odbyło się zbyt szybko, przez co czułam się przytłoczona. Kolejna zmiana głównego bohatera była wynikiem trzymiesięcznych tortur i dziewięciu miesięcy spędzonych w zamknięciu. Mężczyzna staje się przestraszonym cieniem dawnego siebie. Osobą bardziej podobną do tej ze Złotej krwi, którą był i którą pokochałam. Odkrył na nowo swoje serce i wiele zrozumiał, przez co lektura Gwiazdy zarannej okazała się być niesamowitym przeżyciem.
Człowiek nie jest samotną wyspą. Potrzebuje tych, którzy go kochają. Potrzebuje też tych, którzy go nienawidzą. Potrzebujemy innych, aby wiązali nas z życiem, dawali nam powód do życia, powód do uczuć.
Bardzo lubię styl pisania Pierce'a Browna, więc trzeci tom Red Rising bardzo mnie ucieszył, choć nie podchodziłam już do niego ze ślepym entuzjazmem po tym, jak zawiodła mnie druga część. Okazało się jednak, że niepotrzebnie się trapiłam. Gwiazda zaranna sprawiła, że śmiałam się, martwiłam, płakałam rzewnymi łzami i to nie raz i nie dwa. Autor nie bawi się już w półśrodki. Tutaj nie wiadomo, kto przeżyje, a kto umrze. Seria zamienia się w Grę o tron i nie wiadomo, komu można ufać, a komu nie. Kiedy zginął mój ulubiony bohater miałam ochotę znaleźć Browna i rzucić w niego czymś ciężkim. Może moim nowym wydaniem Władcy Pierścieni. Zasłużył. Rzucając miałabym jednak nadzieję, że mężczyzna przeżyje i będzie pisał następne książki. Dziwnie się czuję ze świadomością, że już nie muszę czekać na ciąg dalszy.
Podoba mi się jak w tej części rozwijają się wszystkie postaci. Kiedy prawda wychodzi na jaw, zaczynają być sobą. Niektórzy już na początku, a prawdziwe oblicze innych poznajemy na samym końcu. Dzięki temu nigdy nie wiadomo, kto jest prawdziwym sojusznikiem i emocje podczas lektury sięgają zenitu. Wspominałam już, że nie przepadam jakoś specjalnie za książkami, których akcja rozgrywa się w kosmosie, choć są takie, które bardzo mnie urzekły. Red Rising jest jedną z tych, które kocham naprawdę mocno i czytając je siedzę z samoprzylepnymi karteczkami, by zaznaczyć ulubione cytaty, których jest od groma.
Mogłabym ciągle się powtarzać i ciągle pisać, jak bardzo uwielbiam tę niedocenianą historię. Jest ona pełna uczuć i tych dobrych, i tych złych. Nie można nie kochać Darrowa. Jest przepełniony nadzieją i ufa ludziom, choć nie wszystkim powinien. Potrafi wybaczyć, spojrzeć inaczej na kogoś, kto kiedyś go zdradził, wyciągnąć do niego rękę, choć czytelnik błaga, by tego nie robił. Ile razy krzyczałam, że to się nie może dobrze skończyć... Jeśli czytacie teraz moje nieskładne myśli po zamknięciu ostatniej strony Gwiazdy zarannej zróbcie coś dla mnie. Idźcie dzisiaj, jutro, do księgarni. Kupcie pierwszy tom i pokochajcie tę serię tak mocno, jak ja.
Kiedy pierwszy raz złapałam za - jeszcze stare wydanie - Złotej krwi nie wiedziałam, że to początek cudownej przygody. Uznałam, że to będzie kolejne fantasy, które mi się spodoba, ale nie podbije mojego serca. Jakże się myliłam! Płakałam, gdy umierała Eo. Płakałam niejednokrotnie na wyobrażenie śmierci innych. Płakałam za przyjaciółmi, za wrogami. Ale najważniejsze: ciągle miałam nadzieję. Książki mają wywoływać emocje. Czytając chce się czuć. A dzięki temu, jak wszystko opisuje Pierce Brown będziecie tam razem z Darrowem. Jak zamknę oczy widzę kopalnie Czerwonych, szkołę Złotych, wnętrze statku i pilotujących Niebieskich. Widzę Obsydianów, widzę Wyjców w wilczych skórach. To zostaje w człowieku i nikt mi tego nie zabierze.
Podoba mi się zakończenie. Zwykle bardzo marudzę, gdy kończę jakiś cykl, ale według mnie cała historia zakończyła się tak, jakbym tego chciała. Było to niespodziewane, gdyż nie ukrywam, że do samego końca nie wiedziałam, co Darrow i inni osiągną. Jaki jest ich cel, oprócz wyzwolenia PodKolorów i wprowadzenie na świecie równości. Można walczyć, ale co, gdy wygra się wojnę? Jestem pewna, że i Wy zakochacie się w tej całej opowieści, w antyutopijnym świecie oraz w bohaterach, dla których honor jest równie ważny, co życie.
Ogólna ocena: ★★★★★★★★★★ (arcydzieło)
Spełnia wyzwanie: -
Podoba mi się jak w tej części rozwijają się wszystkie postaci. Kiedy prawda wychodzi na jaw, zaczynają być sobą. Niektórzy już na początku, a prawdziwe oblicze innych poznajemy na samym końcu. Dzięki temu nigdy nie wiadomo, kto jest prawdziwym sojusznikiem i emocje podczas lektury sięgają zenitu. Wspominałam już, że nie przepadam jakoś specjalnie za książkami, których akcja rozgrywa się w kosmosie, choć są takie, które bardzo mnie urzekły. Red Rising jest jedną z tych, które kocham naprawdę mocno i czytając je siedzę z samoprzylepnymi karteczkami, by zaznaczyć ulubione cytaty, których jest od groma.
- NIE MA NIC WIELKIEGO W ŚMIERCI - mówi mi Ragnar i wiem, że chciałby zawrzeć w tym głębsze znaczenie. - NIE, KIEDY SIĘ ŻYŁO.
Mogłabym ciągle się powtarzać i ciągle pisać, jak bardzo uwielbiam tę niedocenianą historię. Jest ona pełna uczuć i tych dobrych, i tych złych. Nie można nie kochać Darrowa. Jest przepełniony nadzieją i ufa ludziom, choć nie wszystkim powinien. Potrafi wybaczyć, spojrzeć inaczej na kogoś, kto kiedyś go zdradził, wyciągnąć do niego rękę, choć czytelnik błaga, by tego nie robił. Ile razy krzyczałam, że to się nie może dobrze skończyć... Jeśli czytacie teraz moje nieskładne myśli po zamknięciu ostatniej strony Gwiazdy zarannej zróbcie coś dla mnie. Idźcie dzisiaj, jutro, do księgarni. Kupcie pierwszy tom i pokochajcie tę serię tak mocno, jak ja.
Kiedy pierwszy raz złapałam za - jeszcze stare wydanie - Złotej krwi nie wiedziałam, że to początek cudownej przygody. Uznałam, że to będzie kolejne fantasy, które mi się spodoba, ale nie podbije mojego serca. Jakże się myliłam! Płakałam, gdy umierała Eo. Płakałam niejednokrotnie na wyobrażenie śmierci innych. Płakałam za przyjaciółmi, za wrogami. Ale najważniejsze: ciągle miałam nadzieję. Książki mają wywoływać emocje. Czytając chce się czuć. A dzięki temu, jak wszystko opisuje Pierce Brown będziecie tam razem z Darrowem. Jak zamknę oczy widzę kopalnie Czerwonych, szkołę Złotych, wnętrze statku i pilotujących Niebieskich. Widzę Obsydianów, widzę Wyjców w wilczych skórach. To zostaje w człowieku i nikt mi tego nie zabierze.
Nie walczymy w imieniu zmarłych. Walczymy dla żywych. Dla tych, którzy jeszcze się nie narodzili. W imię szansy, żeby mieć dzieci. Właśnie to musi przyjść po tej wojnie, inaczej jaki ona ma sens?
Podoba mi się zakończenie. Zwykle bardzo marudzę, gdy kończę jakiś cykl, ale według mnie cała historia zakończyła się tak, jakbym tego chciała. Było to niespodziewane, gdyż nie ukrywam, że do samego końca nie wiedziałam, co Darrow i inni osiągną. Jaki jest ich cel, oprócz wyzwolenia PodKolorów i wprowadzenie na świecie równości. Można walczyć, ale co, gdy wygra się wojnę? Jestem pewna, że i Wy zakochacie się w tej całej opowieści, w antyutopijnym świecie oraz w bohaterach, dla których honor jest równie ważny, co życie.
Ogólna ocena: ★★★★★★★★★★ (arcydzieło)
Spełnia wyzwanie: -
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Drageus!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co u Ciebie?