sierpnia 07, 2016

[558] PRZEDPREMIEROWO: Zbrodnie pozamałżeńskie - Daniel Koziarski, Agnieszka Lingas-Łoniewska

Tytuł: Zbrodnie pozamałżeńskie
Tytuł oryginału: Zbrodnie pozamałżeńskie
Autor: Daniel Koziarski, Agnieszka 
Lingas-Łoniewska
Tłumaczenie: nie dotyczy
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 01 września 2016
Liczba stron: 366
Wydawnictwo: Novae Res
Cena na okładce: 34,00
Obiecałam sobie, że nie będę już czytać wszystkiego jak leci. Zwykle po prostu łapię za wszystko, co choć troszkę mnie intryguje i kończy się na tym, że ginę pod natłokiem książek, których czytanie zajmuje mi tygodnie. Ostatnio więc naprawdę mocno zastanawiam się nad każdą pozycją kilkakrotnie. Coś mnie jednak drgnęło i obok Zbrodni pozamałżeńskich nie mogłam przejść obojętnie. Dobrze, że instynkt rzadko mnie zawodzi.

Marcin jest szczęśliwy, że udaje mu się wspinać po szczeblach kariery piłkarskiej. Dzięki temu bez problemu może bez problemu utrzymać siebie i swoją żonę, Alicję. Mężczyzna marzy o dziecku i szczęśliwym związku, jednak jego żona ma całkiem inne poglądy. Dla niej liczy się jedyni jej rozwój intelektualny i pisanie książki, którą tworzy razem ze swoim przyjacielem z uczelni. Marcin nigdy wcześniej nie dopatrywał się u swojej żony śladów zdrady, jednak coraz bardziej go to nurtuje. Postanawia dać Adamowi nauczkę i odszukuje w telefonie numer do człowieka, którego lepiej jest nie znać.

Mieszkanie obok zaś wszystko wydaje się być idealne. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Arek jest wziętym prawnikiem i nie ma problemów z utrzymaniem rodziny. Jego żona, Marta, czuje się zaś w tym układzie trochę nieswojo. Pogodziła się z tym, że jej życie opiera się wyłączni na roli żony i matki, jednak nie jest zbyt szczęśliwa, dlatego zaczyna szukać spełnienia w ramionach innego, studenta Damiana. Arek jednak nie dostrzega niewierności żony, gdyż jest zbyt zajęty wodzeniem wzrokiem za swoim nowym aplikantem, Maciejem...

Zbrodnie pozamałżeńskie nie należą do gatunku, za którym bym bardzo przepadała. Praktycznie w ogóle go nie czytam, więc nie mam porównania, acz tę pozycję naprawdę mocno polubiłam. Od samego początku się wciągnęłam.

Zdrada jest bardziej skutkiem, a nie przyczyną.

Moim ulubionym bohaterem tej książki już od pierwszych stron był Marcin. Jego zachowanie do wiecznie oziębłej żony, próba naprawienia małżeństwa, małe wymagania... Naprawdę mocno cierpiałam czytając o tym, co musi codziennie przeżywać we własnym mieszkaniu. Alicja zaś wylądowała na mojej liście bohaterek, których szczerze nie znoszę. Miała pod dachem przystojnego mężczyznę, który był w stanie sporo dla niej zrobić, nie potrafiła jednak tego dostrzec pędząc w swoją indywidualność i we wszystkim dopatrując się męskiej dominacji. Naprawdę rozumiem potrzebę realizowania swoich ambicji, jednak tłamszenie przy tym swojego życiowego partnera nie jest zbyt dobrym pomysłem. Szczególnie, gdy to właśnie on umożliwia to wszystko. Sytuacja, w której utknął Marcin bardzo mnie bolała, gdyż jest on mężczyzną prostolinijnym, szczerym i wiernym. Nie potrafiłam zrozumieć Alicji, która nie chciała nawet spojrzeć na niego przychylnym okiem.

W drugim małżeństwie również dobrze się nie działo, jednak tutaj stroną pokrzywdzoną była Marta. Traktowana wyłącznie jako służba domowa i opiekunka do dziecka kobieta nie czuła się zbyt szczęśliwa. Arek potrafił wybuchnąć z naprawdę błahego powodu i sprawiało to, że nie mogła się rozluźnić i poczuć swobodnie. Nie potrafiłam się z nią jednak utożsamić, bo osobiście nie mam w sobie nic z uległej kobiety. Buntuję się dla samego buntowania, jednak potrafię docenić to, co się dla mnie robi. I właśnie tego brakowało Alicji. Zastanawiałam się, dlaczego Marta nie dostrzega, że w jej mężu zaszła pewna zmiana, jednak zapewne była zbyt zajęta wyrzutami sumienia z powodu zdrady.

Wiemy o ludziach tylko tyle, ile sami chcą, żebyśmy o nich wiedzieli...

Postaci są ogromnym plusem Zbrodni pozamałżeńskich i to na nich skupia się cała historia. Początkowo spodziewałam się bardziej wątków kryminalnych, jednak autorzy poszli bardziej w sferę psychiczną i skoncentrowali się na związkach międzyludzkich. Obawiałam się też trochę tego, że z historii rozwinie się romans, ale szczęście mi dopisało i dostałam do ręki opowieść o cierpieniu ludzkim i złych wyborach. Jeszcze nie tak dawno na pewno bym narzekała, jednak chyba w końcu dojrzałam do takich powieści i cieszy mnie to niesamowicie. Daniel Koziarski i Agnieszka Lingas-Łoniewska odwalili kawał dobrej roboty i udało im się nie zrobić z tej książki zwykłej telenoweli. Problemy przez nich opisane są na porządku dziennym w wielu rodzinach, a do tego zakończenie sprawiło, że wylałam naprawdę morze łez. Od samego początku czułam, że nie ma tutaj rozwiązania, które usatysfakcjonowałoby wszystkich, jednak to, co wydarzyło się na końcu przeszło moje najśmielsze oczekiwania i złamało serce na kilka kawałków.

Nie spodziewałam się tak dobrej książki i cały czas mam ochotę rzucić Zbrodniami pozamałżeńskimi za koniec, który bardzo boli. I będzie bolał jeszcze bardzo długo, gdyż czytanie tej pozycji było dla mnie niesamowicie łatwe, choć temat okazał się trudny. Ta książka czyta się praktycznie sama i w ogóle nie miałam ochoty jej odkładać. Jestem pewna, że zdecydowanie warto jest czekać na premierę. Ani przez sekundę nie żałowałam tego, że zdecydowałam się na poznanie tej historii. Marcina nie da się nie kochać, chociaż niektóre jego decyzje nie są zbyt dobre, a inni bohaterowie wywołują w czytelniku kakofonię emocji. Coś niesamowitego. Jeśli nie możecie dogadać się ze swoim życiowym partnerem próbujcie. Nie skazujcie siebie na cierpienie. Szczera rozmowa bywa bolesna, jednak czasami jest ostatnim kołem ratunkowym.

Ogólna ocena: 08/10 (rewelacyjna)

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Novae Res!

8 komentarzy:

  1. Lubię prozę ALŁ, więc chętnie przeczytam ją z kimś w duecie. Myślę, że ta książka mi się spodoba- zdecydowanie to mój klimat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką nadzieję. Mi bardzo przypadła do gustu :)

      Usuń
  2. Jestem bardzo ciekawa efektu współpracy tego duetu

    OdpowiedzUsuń
  3. mnie też się podobało, chociaż koniec nie zrobił na mnie zbyt dużego wrażenia ;) tak musiało być.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze jest zaufać instynktowi :) Jak widać, opłaciło się. A koniec, choć boli, wyobrażasz sobie inny? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzecz w tym, że właśnie nie :D i to boli jeszcze bardziej.

      Usuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger