Jak wiecie - albo i nie wiecie - obecnie jestem na pierwszym roku studiów polonistycznych, przez co paradoksalnie nie mam czasu na czytanie tego, na co mam ochotę. Lista lektur obowiązkowych jest niesamowicie długa, terminy się zbliżają i sama już nie wiem, w co ręce włożyć. Mimo to - a właściwie dzięki temu - postanowiłam podzielić się z Wami kilkoma tytułami książek, które zwykle są ignorowane i pomijane z dwóch powodów. Po pierwsze: są stare. Po drugie (i nawet ważniejsze): są lekturami. Mało kto chętnie chwyta za takie stare, rozpadające się tomiszcze, które zawiera jeszcze starsze historie pisane przed wiekami. A kiedy z góry się narzuca to, że KONIECZNIE trzeba je przeczytać... Przyznaję, że ja też nie patrzyłam na nie łaskawym okiem - i biorąc pod uwagę te wszystkie nieprzespane noce wciąż nie będę - ale ze zdziwieniem odkryłam, że niektóre z nich czyta się naprawdę dobrze i... wcale nie żałuję czasu, który zmuszona byłam poświęcić!
WIELKI TESTAMENT - François Villon
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej historii, więc zabrałam się do lektury z podejściem raczej mało pozytywnym. O dziwo już pierwsze strony sprawiły, że Villona pokochałam. Wielki testament jest to pożegnanie ze światem średniowiecznego poety i swoisty rachunek sumienia samego autora. Wszystko jest bardzo realistyczne, główny bohater wypowiada się językiem niecenzuralnym, co tylko podkreśla jego nietuzinkowość i trochę fakt, że właśnie wyszedł z więzienia. Trzydziestolatek nie tai swoich poglądów i otwarcie krytykuje wszystkich i wszystko, co mu się nie podoba. Wciąż ciężko mi uwierzyć w to, kiedy owe dzieło powstało. Z pewnością jeszcze nigdy nie miałam z czymś takim styczności i planuję jeszcze do Villona powrócić. Zamówiłam już sobie nawet egzemplarz Wielkiego testamentu i przeczytam go sobie jeszcze raz, jak już zdam ten pierwszy semestr. O ile zdam.
DZIEJE TRISTANA I IZOLDY
Czy jest ktokolwiek, kto nie słyszał historii o Izold Jasnowłosej i Tristanie? Wiedząc, że jest to historia miłosna podchodziłam do niej sceptycznie, gdyż minęły już czasy, kiedy romanse mnie pociągały, jednak okazało się, że Dzieje Tristana i Izoldy to najpiękniejsza opowieść o uczuciu między dwojgiem ludzi, jaką kiedykolwiek czytałam. No, może na równi z Wichrowymi Wzgórzami. Fakt, że uczucie między tą dwójką nie powstało w sposób naturalny najbardziej mnie urzekł. Cieszyłam się, że autor - kimkolwiek jest - nie zrobił tego, co większa część współczesnych twórców - nie rzucił bohaterów w wielką miłość od pierwszego wejrzenia. Fuj. Dzieje Tristana i Izlody to opowieść, którą zdecydowanie wszystkim polecam. Romeo i Julia przy niej to nic.
MEDEA - Eurypides
Od kiedy doszłam do wniosku, że moje życie jest tragiczniejsze od wszelkich greckich tragedii to średnio za nimi przepadam. Oresteja, Ajschylosa, nudziła mnie tak bardzo, że do tej pory nie przebrnęłam przez trzecią część. Medea jednak okazała się strzałem w dziesiątkę. Historia o tej mściwej kobiecie sprawiła, że dostałam gęsiej skórki. Nie spodziewałam się, że jakakolwiek niewiasta (ha, ha) będzie skłonna do takich czynów. Zraniona kobieta jest bardzo niebezpieczna - oto największe przesłanie Eurypidesa. Myślę jednak, że porzucenie przez męża nie jest czymś aż tak koszmarnym, żeby robić takie rzeczy, ale nie da się ukryć, że Jazon to był jednak pieprzony dupek.
RAJ UTRACONY - John Milton
Poemat epicki, którego przedmiotem jest powstanie świata, walka dobra ze złem oraz dzieje stworzenia i upadku człowieka. Jest to dzieło życia Johna Miltona. Właśnie w tych dwóch zdaniach zawiera się cały opis Raju utraconego. I wiecie co? Jest to chyba jedna z najlepszych lektur, jakie miałam okazję przeczytać. Od razu się przyznaję, że nie przeczytałam jej w całości, gdyż mieliśmy podane jedynie fragmenty, a ilość książek na kolokwium (takie tam trzydzieści trzy), nie pozwoliła mi na poświęcenie jej więcej czasu, jednak mam zamiar szybciutko do niej wrócić. Muszę też ją sobie kupić i mam nadzieję, że znajdę gdzieś jakieś ładne wydanie, bo jak na razie to dokopałam się do takich... po prostu nie. Styl, jakim Milton napisał Raj utracony ruszał mną tak mocno, że niektóre momenty czytałam na głos, by te słowa nie były jedynie uwięzione na kartce papieru. Czysty geniusz.
DEKAMERON - Giovanni Boccaccio
Kolejna z lektur, które musiałam przeczytać jedynie fragmentami, ale również mam zamiar szybko do niej powrócić. Krótkie nowelki, z których składa się ten ogromny zbiór, są po prostu cudowne. Przy lekturze Dekameronu śmiałam się jak głupia nawet w miejscach publicznych. Ludzie w komunikacji miejskiej musieli dobrze się bawić widząc, jak trzęsę się ze śmiechu czytając o sprytnym młodym mnichu, któremu udało się podejść przeora czy o nawróceniu pewnego Żyda. Podziwiam Baccacciego, że napisał tak wiele krótkich historyjek, które bawią i uczą równocześnie, a przecież cała fabuła rozgrywa się w czasie, gdy na świecie panuje czarna śmierć! Książka wpisana na listę do kupienia.
Łączę się w bólu - również jestem na I roku studiów polonistycznych. Aktualnie zrobiłam sobie kilkuminutową przerwę w pisaniu pracy zaliczeniowej. :P A lektury nie są takie straszne i zawsze to powtarzam - lektury, a ogólniej mówiąc klasyka, to też książki. :)
OdpowiedzUsuńJa mam taki natłok kolokwiów, że głowa boli z niewyspania :p
UsuńMam w planach sięgać po lektury, bo zgadzam się z tobą, że można znaleźć bardzo fajne książki. Poza tym, niektóre powieści wypada znać :) Z przedstawionych przez ciebie książek, żadnej nie czytałam (wstyd!), ale wydaje mi się, że "Dzieje Tristana i Izoldy" przeczytam w pierwszej kolejności. Wiele osób mówi, że są lepsze niż "Romeo i Julia" i znając życie pewnie się z nimi zgodzę. Relacja tych dwojga jest taka niedojrzała :P
OdpowiedzUsuńWiadomka, że lepsze! Romeo u Julia takie dwa na dziecinne :D
UsuńJa nigdy nie stroniłam od lektur i nie rozumiałam ludzi, którzy nie sięgali po książki tylko ze względu na to, że były lekturami. Gdybym też miała takie podejście, to nie poznałabym wielu inspirujących i wartościowych tytułów.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie dobre podejście :D
UsuńJa to jak słyszę lektóra myślę książka. A jak myślę książka, to myślę o kurka wodna... Nie jestem fanatykiem książek, ale przyznam że uwielbiam "Kubusia Puchatka". Na temat "Dzieje Tristana i Izoldy" znałem pewną podobną historię skończyła się smutno. myślę że może sięgnę, uwielbiam romansidła szczególnie przy moim ciastek z gorącą czekoladą.
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj Dzieje Tristana i Izoldy. Dobre.
Usuń"Dzieje Tristana i Izoldy" miałam w liceum, ale chyba nie doczytałam do końca. Poza tym myśląc o ich historii wciąż jako pierwsza pojawia mi się w głowie wersja animowana... ^^'' Nie słyszałam wcześniej o "Wielkim testamencie", a zapowiada się całkiem interesująco. Reszcie tych książek też chętnie przyjrzałabym się bliżej. ;)
OdpowiedzUsuńNo wiesz co! Tristan i Izolda są super! Ja już sobie zamówiłam i będę czytać znowu Villona więc polecam bardzo :D
Usuń"Dzieje Tristana i Izoldy" są spoko, ale poczekaj, aż będziesz musiała czytać Kronikę Długosza albo inną Wojnę chocimską xD Wtedy lista lektur będzie tak straszna, jak ją malują :D
OdpowiedzUsuńO mój Boże :D
UsuńTristana i Izoldę poznałam jeszcze w pierwszej klasie liceum, za to do Boccaccia wciąż uważam, że muszę dorosnąć :D Natomiast paradoksalnie 'Raj utracony' - zgadzam się zupełnie, pewnie jedna z Lektur Życia :) Też będę się rozglądać za pięknym wydaniem.
OdpowiedzUsuńUroczyście dołączam do obserwowaczy bloga ;)
Uśmiechy!
www.pytamksiazki.blogspot.com
Boccaccio jest super! Uśmiałam się nieźle :D A Raj utracony kosztuje majątki!
Usuń<3