Królestwo kanciarzy to jedna z tych książek, na które czekałam i wypatrywałam informacji o nich w zapowiedziach. Szóstka wron była lekturą nieprzeciętną, pełną niespodzianek i wywołującą u czytelnika sporo emocji. Nie spodziewałam się tego po niej i pokochałam ją. Nie tylko ja: większość świata odniosła podobne wrażenie. Słyszałam kilka negatywnych opinii, jednak koniec końców zostały przytłoczone przez te pozytywne. Królestwo kanciarzy nie musiało długo czekać na zainteresowanie z mojej strony. Coś się jednak zmieniło: albo we mnie, albo w tej serii. Wcale a wcale nie jestem zachwycona. Ani trochę.
SPOJLERY DO SZÓSTKI WRON
Kaz nienawidzi tego, że razem ze swoją ekipą został okpiony. Zaciska zęby z nerwów i ma zamiar odzyskać swoje - niekoniecznie uczciwie - zarobione pieniądze oraz Inej, która została porwana. Po wcześniejszych wydarzeniach muszą się ukrywać, a w mieście trwają wzmożone poszukiwania Kuweia, jak i Wylana. Do Ketterdamu zjeżdżają potężne siły z całego świata gotowe zrobić wszystko, by zdobyć receptę na super niebezpieczny narkotyk, jakim jest jurda parem, którego sekret kryje się w głowie Kuweia. Magia Griszów jest w potężnym niebezpieczeństwie.
Kaz Brekker ma plan.
KONIEC SPOJLERÓW
Kaz Brekker jest postacią, którą kocham. Naprawdę. Całym sercem. W drugim tomie jednak został bardzo spłaszczony i stracił trochę tej swojej kazowatości, przez co odniosłam wrażenie, że to ktoś całkiem inny. Rozumiem motyw bohatera, który przechodzi przemianę wewnętrzną, jednak tutaj nie wyszło to nikomu na dobre. Dużo się w nim nie zmieniło, a równocześnie zmieniło się wszystko. Leigh Bardugo skupiła się tu bardziej na Wylanie, który w Szóstce wron był raczej tłem, niż równoważną postacią. Tutaj polubiłam go dużo bardziej, a zakończenie jego wątku spodobało mi się najbardziej ze wszystkich. Inej, Matthias oraz Nina również stracili sporo ze swojej żywotności. Czasami ciężko mi było przypomnieć sobie dlaczego tak bardzo ich polubiłam i za co.
Słyszałam, że ta książka łamie serce swoim zakończeniem. Błąd. Owszem: zrobiło mi się trochę przykro. Ale nic więcej. Gdzie łzy, gdzie przytłaczający smutek i ból rozstania? Królestwo kanciarzy to druga i równocześnie ostatnia część tej serii, ale nie ruszyło mnie to. Leigh Bardugo próbowała rozegrać to wszystko z przytupem - i pod względem logicznym jej to wyszło - jednak zboczyła trochę z wcześniej obranej ścieżki. Takie rozegranie tego nie pasuje. Oczekiwałam czegoś innego, przez co bardzo się zawiodłam. Fabularnie Królestwo kanciarzy nie jest takie złe, acz brakuje tu czegoś ważnego. Nie potrafię uchwycić dokładnie czym jest to coś, ale odnoszę wrażenie, że zrobiłam błąd sięgając po kontynuację. Mogłam żyć w nieświadomości i nie wiedzieć, jak bardzo kiepska ona jest.
O ile w poprzedniej części magia Griszów się pojawiała, jednak nie wysuwała na pierwszy plan, tak Królestwo kanciarzy ma w sobie jej całkiem sporo i nie da się nie dostrzec postaci, które pojawiły się już w Trylogii Grisza - a przynajmniej tak słyszałam. Nie mam zamiaru chwytać za nią więc nie przeraziły mnie w żaden sposób spojlery, które się tu pojawiły, jednak jeśli chcecie przeczytać poprzedni cykl Leigh Bardugo darujcie sobie na razie Królestwo kanciarzy. Dużo nie stracicie. Być może po tych wszystkich zachwytach dotyczących tej książki miałam co do niej zbyt duże oczekiwania, jednak kiedy przeczytałam kilkanaście pierwszych stron uderzyło mnie rozczarowanie tak mocne, że nie mogłam się pozbierać. Chciałam walczyć z Inej o lepszy świat, pomóc Kazowi w jego planach, a śledziłam ich losy bez większego zainteresowania. Poczułam się tak, jakby mój Kaz z pierwszego tomu umarł, a zastąpiła go jakaś marna kukła, która czasami - owszem - zarzuci jakimś dobrym pomysłem, jednak to nie to samo.
O ile Szóstka wron była książką, która pochłonęła mnie praktycznie od pierwszych stron to Królestwo kanciarzy w ogóle. Nie mogłam się w nią wbić, a całość okazała się być po prostu... dobra. Nic więcej. Oczekiwałam bomby, a dostałam marną petardę, która na dodatek nie wybuchła. Ciężko mi to wszystko pisać. Przed oczami mam wydarzenia z pierwszej części i wciąż czuję lekki dreszcz, który mi wtedy towarzyszył. Kiedy myślę o drugim tomie mam ochotę wzruszyć ramionami, popatrzeć jeszcze trochę na to piękne wydanie, odłożyć ją na półkę i zapomnieć o tym tragicznym rozczarowaniu, którego doznałam. Dobrze było skończyć tą duologię i dziękuję Bogu, że nie będzie tego więcej. Leigh Bardugo - to koniec naszej przyjaźni.
Ogólna ocena: 06/10 (dobra)
SPOJLERY DO SZÓSTKI WRON
Kaz nienawidzi tego, że razem ze swoją ekipą został okpiony. Zaciska zęby z nerwów i ma zamiar odzyskać swoje - niekoniecznie uczciwie - zarobione pieniądze oraz Inej, która została porwana. Po wcześniejszych wydarzeniach muszą się ukrywać, a w mieście trwają wzmożone poszukiwania Kuweia, jak i Wylana. Do Ketterdamu zjeżdżają potężne siły z całego świata gotowe zrobić wszystko, by zdobyć receptę na super niebezpieczny narkotyk, jakim jest jurda parem, którego sekret kryje się w głowie Kuweia. Magia Griszów jest w potężnym niebezpieczeństwie.
Kaz Brekker ma plan.
KONIEC SPOJLERÓW
O szacunek się nie prosi, trzeba sobie na niego zasłużyć.
Słyszałam, że ta książka łamie serce swoim zakończeniem. Błąd. Owszem: zrobiło mi się trochę przykro. Ale nic więcej. Gdzie łzy, gdzie przytłaczający smutek i ból rozstania? Królestwo kanciarzy to druga i równocześnie ostatnia część tej serii, ale nie ruszyło mnie to. Leigh Bardugo próbowała rozegrać to wszystko z przytupem - i pod względem logicznym jej to wyszło - jednak zboczyła trochę z wcześniej obranej ścieżki. Takie rozegranie tego nie pasuje. Oczekiwałam czegoś innego, przez co bardzo się zawiodłam. Fabularnie Królestwo kanciarzy nie jest takie złe, acz brakuje tu czegoś ważnego. Nie potrafię uchwycić dokładnie czym jest to coś, ale odnoszę wrażenie, że zrobiłam błąd sięgając po kontynuację. Mogłam żyć w nieświadomości i nie wiedzieć, jak bardzo kiepska ona jest.
(...) te najstraszniejsze potwory nigdy nie wyglądają jak potwory.
O ile Szóstka wron była książką, która pochłonęła mnie praktycznie od pierwszych stron to Królestwo kanciarzy w ogóle. Nie mogłam się w nią wbić, a całość okazała się być po prostu... dobra. Nic więcej. Oczekiwałam bomby, a dostałam marną petardę, która na dodatek nie wybuchła. Ciężko mi to wszystko pisać. Przed oczami mam wydarzenia z pierwszej części i wciąż czuję lekki dreszcz, który mi wtedy towarzyszył. Kiedy myślę o drugim tomie mam ochotę wzruszyć ramionami, popatrzeć jeszcze trochę na to piękne wydanie, odłożyć ją na półkę i zapomnieć o tym tragicznym rozczarowaniu, którego doznałam. Dobrze było skończyć tą duologię i dziękuję Bogu, że nie będzie tego więcej. Leigh Bardugo - to koniec naszej przyjaźni.
Ogólna ocena: 06/10 (dobra)
614 // Królestwo kanciarzy // Leigh Bardugo // Crooked Kingdom // Wojciech Szypuła // Szóstka wron // tom 2 // 29 marca 2017 // 608 stron // wydawnictwo MAG // 45,00 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu MAG!
Trochę ostudziłaś mój zapał. Pierwszy tom uważam za dobry, ale czegoś mi brakowało. Akcja dość wolno się rozkręcała. Jeśli w drugiej części jest jeszcze gorzej, to mogę mieć problem. Aczkolwiek zaryzykuje i zobaczę jak to będzie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Spróbuj - może akurat spodoba Ci się bardziej :D
UsuńZ książkami jest tak że lepiej je zostawić nie zakończone serią niż zakońćzyć beznadziejnie :)
OdpowiedzUsuńInnym się podobało - to ja jestem taka wybredna :D
Usuń