Gdy decydowałam się na lekturę książki Guillermo Arriagi nie sądziłam, że dotrze do mnie pozycja tak dużego formatu i tak gruba. Spodziewałam się, że Dziki to książka młodzieżowa. Ot, coś lekkiego i szybkiego. W sam raz na zakończenie wakacji. Szybko zorientowałam się, że myliłam się przeokropnie i zaczęłam się bać tego, o czym ta historia może opowiadać. Autor pochodzi z Meksyku i jest znanym scenarzystą, a ja nigdy wcześniej nie miałam styczności z pisarzem z tamtych rejonów. Uznałam jednak, że trzeba być odważnym i wychodzić poza swoją strefę komfortu, dlatego po Dzikiego sięgnęłam bardzo szybko bojąc się, że się rozmyślę.
Pierwszym, co mnie uderzyło, był całkowity brak chronologii. Ciężko było mi się zorientować, co się właściwie w życiu Juana Guillermo działo i dzieje. Siedemnastolatek w szybkim tempie stracił wszystkich swoich bliskich, od brata bliźniaka, który nie przeżył ich wspólnych chwil w brzuchu, poprzez rodziców, babcię aż po ukochanego psa. Korowód śmierci podąża za nim krok w krok, a zabójstwo jest starszego brata, Carlosa, wstrząsnęło nim najmocniej. Właśnie to wydarzenie jest punktem graniczącym, a historia toczy się przed śmiercią Carlosa i po, praktycznie równocześnie. Chłopak jest postacią bardzo specyficzną. W niczym nie przypomina on typowych nastolatków. Wychowywanie się w dosyć biednej dzielnicy, gdzie życie toczy się w większości na dachach, a rodzice mają problem z opłaceniem czesnego odcisnęło na nim swoje piętno.
Juan Guillermo już od dziecka wyróżnia się z tłumu - prześladuje go śmierć brata bliźniaka, za którą został oskarżony przez matkę - i często wpada w kłopoty, próbując poczuć z kimś upragnioną bliskość. Wyjątkowo łatwo było utożsamić się z nim - przecież każdy z nas kogoś kiedyś stracił, czuł przytłaczającą samotność i nie potrafił odnaleźć się w rzeczywistości. Równocześnie oprócz współczucia do Juana nie poczułam zbyt dużo sympatii. Podejmowane przez niego decyzje były niekiedy bezsensowne, sprzeczne z jego pragnieniami i spontaniczne. Mimo to nie dało się nie zauważyć inteligencji chłopaka - podobnie jak Carlos często czytał książki filozoficzne, naukowe. Zwykle podczas czytania jakiejś książki wymaga się od głównego bohatera nieomylności, racjonalności. W Dzikim jednak traktuje się chłopaka jak osobę realną. Ma prawo popełniać błędy, krążyć w kółko, mylić się, robić rzeczy niewynikające z niczego.
Dzięki bólowi czuje się przynajmniej, że dana część ciała żyje. Jego brak oznacza, że niemal na pewno coś w nas umarło.
W życiu Juana Guillermo pojawia się kilku ludzi, którzy chcieliby dla niego jak najlepiej. Najbardziej utknęła mi w głowie Chelo, której postać jest tak bardzo skomplikowana, że do samego końca nie udało mi się objąć jej rozumem. Jej relacje z Juanem i sporą ilością mężczyzn intrygują. Chciałoby się wiedzieć, co siedzi w myślach tej dziewczyny, dlaczego tak bardzo przypominała mi mnie samą. Guillermo Arriaga potrafi tworzyć bohaterów, o których pewnie czytelnik nigdy nie zapomni. Meksykańska rzeczywistość pozwoliła mi wyobrazić sobie każdą z tych osób i poczułam zazdrość, że główny bohater ma przy sobie tak duże wsparcie, o które ciężko jest w europejskim - lepszym - świecie.
Jednak to nie Juan Guillermo podbił moje serce, a inuita Amaruk. Początkowo nie wiemy, w jakich czasach toczy się opowieść o nim, jednak z biegiem historii można umiejscowić ją w czasie. Mężczyzna jest osobą bardzo specyficzną, żyjącą w zgodzie z naturą, zabijającą po to, żeby przeżyć. Gdy Amaruk zaczyna tropić wielkiego, szarego wilka nic już innego się dla niego nie liczy. Nazwany przez niego Nujuaktutuk samiec ma w sobie coś hipnotyzującego. Razem z Amarukiem podążałam za nim przez wiele kilometrów, jednak ja - w przeciwieństwie do inuity - drżałam ze strachu na myśl o polowaniu na niego. Nie mogłam wyobrazić sobie, że ktokolwiek mógłby chcieć zakończyć życie stworzenia tak wytwornego, przepełnionego dzikością. Losy Nujuaktutuka łamały mi serce. Każda krzywda, która mu się działa, odciskała we mnie piętno. Podobnie było z Kłem, którego życie doświadczyło bardzo mocno. A wszystko to z winy człowieka.
A ty, Szekspirze, z tym swoim Hamletem, mięczakiem, który nie wie, czy się mścić, czy nie. To be or not to be. Być albo nie być. Poczytaj sobie Spinozę, Szekspirze, dobrze ci to zrobi, może znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie. Poczytaj Borgesa, twojego ślepego prapraprawnuka. Być albo nie być. Być, mój drogi Szekspirze. Zawsze być.
Dziki to historia wielu istot, wielu ludzi. Każda z nich przeżywa wszystko inaczej, każdy czytelnik w inny sposób odbierze ich losy. Mnie najbardziej bolał żywot wilków, moich ulubionych zwierząt. Zawsze marzyłam, by jednego oswoić, jednak można wyciągnąć wilka z lasu, jednak nigdy nie wyciągnie się lasu z wilka. Powinny być to istoty wolne, więc musi wystarczyć mi tylko tatuaż, ta marna namiastka. Czytając o tresurze Kła pękało mi serce. Potrafiłam zrozumieć, że taki pokaz siły i zależności był niezbędny, jednak łamanie duszy i dzikości takiego zwierzęcia to grzech największy z największych. Zakończenie książki dało mi jednak sporą dawkę nadziei i jeszcze bardziej doceniłam to, co stworzył Guillermo Arriaga. Właśnie to w Dzikim sprawiło, że tak bardzo pokochałam tę historię. Ten morał, to przesłanie.
Dużą rolę tutaj pełni też literatura. Carlos - a później Juan Guillermo - wybiera książki klasyków, w większości tak dobrze mi znane. Rozdziały przeplatane są cytatami z owych lektur, opowieściami mitologicznymi, biblijnymi, historycznymi. Równocześnie nie jest to wpychane tutaj na siłę, więc dodaje Dzikiemu uroki i głębi, która bardzo przypadła mi do gustu. Ta klasyka znajdująca się w centrum meksykańskiej klasy niższej wydaje się być nie na miejscu, a jest całkowicie na odwrót. Guillermo Arriaga postąpił bardzo nieszablonowo i to sprawia, że na pewno na długo zostanie mi ta opowieść w pamięci.
Mój ojciec zastanawiał się, ile zwierzęcia pozostało w piłce futbolowej uszytej ze skóry. Moja matka zastanawiała się, ile zwierzęcia pozostało w człowieku.
Oprócz nieszablonowej narracji dostajemy też nieszablonową formę. Niektóre strony wydawały się być żywcem wyjęte z Illuminae. Zaskoczyło mnie to początkowo, a w końcu sprawiło, że jeszcze bardziej zakochałam się w Dzikim i przeczytałam tę książkę dużo szybciej, niż początkowo zakładałam. Uważałam, że lektura zajmie mi minimum tydzień - nie ze względu na objętość i drobną czcionkę, tylko z powodu ciężaru opowieści. Wciągnęłam się jednak na tyle mocno, że całe trzy dni spędziłam w łóżku ciągle czytając. Całe szczęście, że takie zalecenia dostałam od lekarza, więc to lenistwo było całkowicie usprawiedliwione. Nie wszystkie rozdziały przypadły mi do gustu - te sprzed śmierci Carlosa bardzo mnie męczyły i mi się dłużyły - a jednocześnie ten duszny klimat w tamtych fragmentach bardzo mi się spodobał.
Jestem pewna, że będzie to jedna z najlepszych książek, które przyszło mi przeczytać w tym roku.
Ogólna ocena: 10/10 (arcydzieło)
740 // Dziki // Guillermo Arriaga // El salvaje // Katarzyna Okrasko // 5 września 2018 // 686 stron // Wydawnictwo W.A.B. // 49,99 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję grupie wydawniczej Foksal!
Wow. Zdziwiłam się aż tak pozytywną recenzja tej książki. Muszę przyznać, że tekst bardzo przyjemnie się czytało. Jestem bardzo ciekawa nieszablonowej narracji i kreacji bohaterów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Książkowa Przystań
Koniec końców musisz Dzikiego przeczytać :D
Usuń"Dziki" to wielowymiarowa powieść, której warto poświęcić uwagę. Wiele wątków i zachowań postaci ma odbicie w naszym świecie, choć rzeczywistość, w której toczy się fabuła, wydaje się kompletnie różna. Polecamy bardzo gorąco!
OdpowiedzUsuń