kwietnia 06, 2020

BIBLIOTECZKA LEONA: CZYTAM SOBIE. PIERWSZE SŁOWA. ZESTAW EDUKACYJNY A PIĘTNASTOMIESIĘCZNE DZIECKO

Pewnie trochę Was dziwi ten tytuł, bo oczekiwaliście zwyczajnej recenzji... Ale jak sami widzicie Leon jest jeszcze za mały do typowej nauki czytania, chociaż zdradzę Wam, że mam nadzieję, że mając trzy latka będzie już tą umiejętność posiadał. Każde dziecko jest inne, jednak ja już w tym wieku doskonale sobie radziłam, więc w Leona wierzę. Podobnie jak z korzystaniem z nocnika wyznaję zasadę małych kroczków i - tak - uczę Leona już literek. Powoli, bez presji...

Na pierwszy rzut mamy książeczkę Doktor Ola i Poradnik dla rodziców. Książeczka jest naprawdę idealna do nauki czytania. Literki są duże, zdania krótkie. Leonowi leży ona na razie normalnie na regale i nawet często sięga po nią bo historia jest przyjemna, a ilustracje ładne. Wiem, że z tej serii jest sporo książek, więc muszę się za nimi rozejrzeć. Na razie jednak priorytetem jest dla mnie nowy regał i półka dla Leona. Mają być końcem kwietnia.

Poradnik dla rodziców to jest hit hitów. Naprawdę. Nie sądziłam, że dowiem się aż tyle na temat samego uczenia dziecka czytania. Mnie ponoć dziadek nauczył czytać na gazetach o polityce. Sama się upominałam widząc, że on to potrafi, a ja nie. Do tej pory ciężko mi, kiedy czegoś nie umiem. Leona uczyłam najpierw rozpoznawać literki za pomocą magnesów. Wie, jak wygląda a jak auto czy u jak uśmiech. a ja nie naciskam na kolejne. Za każdym razem, gdy przynosi jakąś mówię mu, z czym ma do czynienia.

Bardzo spodobały mu się karty dołączone do zestawu. Te bez podpisów wykorzystujemy praktycznie cały czas. Uczymy się, jak robi jakieś zwierzę, do czego służy przedmiot. Leon bardzo chętnie sięga po nie, a ja cierpliwie powtarzam i nie denerwuję się po raz setny sięgając po krowę czy kurę. To chyba podstawa edukacji i zabawy z dzieckiem w jednym. Zero nerwów, multum cierpliwości i to Leon ostatecznie decyduje, kiedy kończymy.

Oprócz kart z obrazkami mamy również identyczne, ale już z podpisami. Tych na razie nie ruszamy, Leon woli tamte, bo są mniejsze formatem. Czekam, aż będzie bardziej przyglądał się tym - mam nadzieję, że w pamięci pozostaną mu podpisy i zaczniemy korzystać z tych dołączonych karteczek z napisami i powoli będziemy wdrażać czytanie. Przyznam, że trochę żałuje, że podpisy nie są napisane drukowanymi literami. Na początek na pewno byłoby dziecku łatwiej.

W Poradniku dla rodziców jest ogromna liczba możliwych zabaw z dzieckiem i sposobów do wykorzystania tego zestawu i teraz próbuję wcisnąć go narzeczonemu. Zabawa z każdym z rodziców powinna być edukacyjna i produktywna, a nie tylko z jednym. 

Te literki to nasza ulubiona część Czytam sobie. Wykorzystujemy je identycznie jak magnesy, rozszerzając trochę naszą naukę o literki pisane. Wiadomo, że nie oczekuję, że Leon od razu zacznie czytać i będzie od ręki znał wszystkie literki mając półtora roku. On jeszcze nawet nie mówi, za to rozumie doskonale i jednak jak poproszę to mi to A poda. Początkowo zastanawiałam się nad tym zestawem - wiem, że jest on przeznaczony dla dużo starszych dzieci. Ale - jak mówiłam - wyznaję zasadę małych kroczków i ten zestaw jest wart każdego grosza. Już widzę zainteresowanie, a z wiekiem na pewno będzie tylko wzrastać, możliwości wykorzystania jest mnóstwo i granicą jest tylko Wasza wyobraźnia. Zdecydowanie hit i doskonały prezent.

★★★★★★★★★★

Za zestaw dziękujemy wydawnictwu Egmont!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger