grudnia 22, 2021

#BLOGUJEZTK: WAMPIRZE CESARSTWO // JAY KRISTOFF


Nie ma nic gorszego, niż genialna książka, gdy ma się w domu małe dzieci. Spróbujcie zatracić się na kilka godzin, gdy trzylatek i dwumiesięczny maluch co sekundę wymagają uwagi. Nie zapominajmy też o wiecznie głodnym kocie i setce obowiązków domowych. I właśnie w tym całym zamieszaniu pojawił się Kirstoff ze swoją historią o Gabrielu... Przepadłam całkowicie.

Ze świętego kielicha blask święty się sączy. Ład na świecie wyjdzie spod wiernego ręki, a przed obliczem męczeńskiej siódemki szary człowiek noc bezkresną zakończy.

Od ostatniego wschodu słońca upłynęło dwadzieścia siedem długich lat. Niemal trzy dekady temu wampiry wypowiedziały ludziom wojnę, by zbudować swoje wieczne cesarstwo na zgliszczach naszego. W morzu ciemności tlą się dziś tylko nieliczne iskierki światła.

Gabriel de León jest srebroświętym, członkiem świętego bractwa, które przysięgło bronić cesarstwa i Kościoła przed istotami nocy. Ale kiedy zabrakło światła dziennego, nawet Srebrny Zakon nie był w stanie powstrzymać naporu bestii. Teraz został tylko Gabriel.

Uwięziony przez potwory, które poprzysiągł zniszczyć, Ostatni Srebroświęty zostaje zmuszony do opowiedzenia dziejów swojego życia, historii legendarnych bitew i zakazanej miłości, utraconej wiary i nawiązanych przyjaźni, Wojen Krwi, Wiecznotrwałego Króla i pogoni za ostatnią nadzieją ludzkości: Świętym Graalem.

Gabriel de León jest postacią, która z marszu kojarzy się z Geraltem z Rivii. Ponury, z czarnym poczuciem humoru, walczący z mitycznymi potworami... Jestem pewna, że każdy, kto zna Wiedźmina od razu powiąże go z Gabrielem. Nie jest to jedyne podobieństwo, ale wygląda to tak, jakby Sapkowski był jedynie drobną inspiracją, a nie źródłem, od którego kopiował Kristoff. Pewnie z tego powodu zaczynając czytać Wampirze cesarstwo czułam się tak, jakbym wróciła do domu po długiej podróży.

Jednakże na tym właśnie polega problem z odebraniem człowiekowi wszystkiego, co ma, prawda?
Kiedy nie masz nic, nie masz już niczego do stracenia.

Wstyd się przyznać, ale gdyby Czarny Lew istniał naprawdę, byłabym jego psychofanką. Jego każda cecha, jego charakter, podejście do życia, siła woli... Ma w sobie wszystkie cechy, które są w stanie podbić moje serce. Już zaczynając czytać byłam zauroczona, ale gdy przeczytałam ostatnie zdanie... Miałam ochotę krzyczeć, że to już koniec, a ja potrzebuję więcej - więcej Gabriela, więcej jego opowieści. Bo nie da się ukryć, że Wampirze cesarstwo zostało napisane genialnie. Autor wykorzystał tutaj motyw retrospekcji i razem z pewnym wampirem poznajemy życie najsłynniejszego srebroświętego na świecie. Od pierwszych stron wiemy, jak się kończą przygody Gabriela, więc przez prawie tysiąc stron dowiadujemy się, jak to się stało, że zdobył wszystko i wszystko stracił. Opowieści przeplatane są pytaniami Jean-Francois i ich rozmowami, groźbami.

Nie ma boleści większej od tej, której doświadczasz w pojedynkę. Nie ma nocy ciemniejszych niż te, które spędzasz samotnie. Można się jednak nauczyć żyć z każdym brzemieniem. Rany zabliźniają się tak grubo, że w końcu stają się zbroją. 

Czytałam chyba już wszystko, co Kristoff napisał, ale dopiero tutaj trafił idealnie w moje słabości. Mój egzemplarz jest calutki oklejony karteczkami, które zaznaczają miejsca, które sprawiły, że serce mi mocniej biło. To, jak napisał on Wampirze cesarstwo zasługuje na najwyższe nagrody. Czyta się to tak dobrze, tak szybko. Za szybko. Nawet teraz, dwadzieścia cztery godziny po skończeniu lektury mam ochotę płakać i błagać o więcej. Nie zdarza mi się to zbyt często i po raz pierwszy od dawna czuję ogromny niedosyt. Niczego tej książce nie brakuje - może jest tylko za krótka o jakieś tysiąc kolejnych stron.

- Każdy nosi pustkę w sobie. - Gabriel westchnął - Możesz spróbować ją wypełnić tym, czym zechcesz. Winem. Kobietami. Pracą. Ostatecznie dziura to dziura. 
- I prędzej czy później wszyscy wczołgują się z powrotem do tej ulubionej.

Świat tutaj przedstawiony jest czymś całkiem nowym. O ile wampiry mogłaby się wydawać motywem już bardzo pospolitym - a przy okazji moim ulubionym - tak Kristoff nadał im nowe życie. Nigdzie nie znajdziecie niczego podobnego, a o to naprawdę w tych czasach ciężko. Pomysł, wykonanie... To wszystko zasługuje na jakąś nagrodę literacką. Czasy bezdnia i panowania Wiecznego Króla... Proszę Was, czy to nie brzmi jak pomysł na najlepszą książkę, jaką przeczytacie w życiu? Bo bez wątpienia trafiła ona na listę moich najważniejszych książek.

Serce tylko boli, ale nie pęka.

Fabuła to taki typowy misz masz. Nie ma tutaj jednej linii czasowej, przeskakujemy z wydarzenia do wydarzenia... Nie lubię tego, a tutaj nie przeszkadzało mi to nic a nic. Dodawało tylko całej historii uroku tajemnicy. Myślałam, że domyśliłam się niektórych wątków, ale okazało się, że Kristoff podszedł mnie jak początkującego czytelnika. Boję się już, co wydarzy się w kontynuacji wiedząc, jak kończy się poszukiwanie Graala i szczęśliwe życie Gabriela. Chciałabym wykrzyczeć Wam o wszystkim, co się tutaj stało i co złamało mi serce. Jest to książka, którą będę polecać każdemu bez wyjątku. Jestem oczarowana, wręcz obsesyjnie zakochana. Czy jest tu ktoś, kto wytatuuje mi Gabriela?

★★★★★★★★★★

Wampirze cesarstwo // Jay Kristoff // Wampirze cesarstwo // tom 1 // 24 listopada 2021 // 896 stron // wydawnictwo MAG

Zobacz inne książki fantastyczne tutaj

Za książkę dziękuję księgarni Tania Książka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger