Jeśli jesteście tutaj dłużej to z pewnością wiecie, że jestem ogromną fanką Brandona Sandersona. Na Zaginiony metal czekałam lata. Sześć długich lat niepewności. Gdy wzięłam ten tom do ręki mało nie popłakałam się z radości. Sanderson stworzył doskonały wszechświat, który łączy w sobie wiele jego historii, jego bohaterów. Gdy raz się wejdzie do Cosmere jest się już straconym. Na zawsze.
Stróż prawa z Dziczy, Wax Ladrian, od wielu lat przyglądał się Kręgowi, enigmatycznej organizacji porywającej ludzi należących do rodzin Allomantów. Magazyn broni, który odkrywają detektyw Marasi Colms oraz Wayne, dostarcza nowych informacji. Krąg korzysta ze sporu, w jaki uwikłała się stolica Elendel i zewnętrzne miasta. Sytuacja Bilming przedstawia się zresztą coraz mniej ciekawie.
Jak się okazuje, na miasto ma teraz wpływ bóg Trell, wyznawany właśnie przez tajemniczą organizację. To jednak nie koniec niespodzianek. Marasi otrzymuje werbunek od ludzi pochodzących spoza świata, przejawiających zdumiewające umiejętności.
Przed Waxem trudna decyzja. Czy bardziej opłaca mu się zapomnieć choć na chwilę o konflikcie z Bogiem i wejść w rolę Miecza, wykutego przez Harmonię, czy raczej zwyczajnie się wycofać. W drugim przypadku planeta, a wraz z nią jej mieszkańcy, zostanie skazana na zagładę.
Przyznam, że sporo z poprzedniego tomu zatarło się w mojej pamięci. Nie czułam się jednak zaskoczona wydarzeniami, które rozpoczynają Zaginiony metal. Przeczytałam wszystkie książki Sandersona, niektóre nawet dwukrotnie, i wiem doskonale na co go stać. Zwykle bardzo oszczędnie dawkuje on informacje o samym Cosmere, ale teraz otworzył się. Czułam się wręcz przytłoczona tym, jak bardzo wrzucił mnie w sam środek akcji.
- Opowieści zawsze mają szczęśliwe zakończenie. Te, które opowiadała mi moja mama... one coś znaczyły. Ludzie, oni byli coś warci.- Myślę, że codziennie żyjemy opowieściami. Tymi, które zapamiętujemy, opowiadamy i kształtujemy jak glinę, by były tym, czego potrzebujemy.
Nie polecam czytać tego tomu bez znajomości innych książek Cosmere. Pojawiają się tu stowarzyszenia znane nam z - na przykład - Archiwum Burzowego Światła, postaci, które są już wręcz kultowe. Jeśli ktoś nie jest fanem tego uniwersum może nie docenić złożoności poszczególnych wątków, ale wiem, że ogromne grono osób jest równie zachwycone tym cyklem jak ja. Wiem, że początkowe tomy Ostatniego Imperium są bardzo młodzieżowe - koniec końców jest to seria pisana dla młodszych, na odstresowanie się samego Brandona - ale kolejne są coraz dojrzalsze i nie odstają za bardzo od głównych serii.
Chociaż Was jest tutaj głównym bohaterem, to i inne postaci mają szanse się wykazać. Moim ulubieńcem dalej pozostaje niefrasobliwy Wayne. Poznajemy go w tym tomie dużo lepiej i mam łzy w oczach na samą myśl o nim, o jego przeszłości, traumach. Błaznowaty Wayne ma w sobie dużo, dużo więcej, niż widać na pierwszy rzut oka. Jestem wdzięczna Sandersonowi, że mogłam go poznać i zamierzam wielokrotnie wracać do Zaginionego metalu. Właśnie dla niego. Rozwijają się tu też inni, przede wszystkim Steris i Marasi. W twórczości tego autora kobiety mają znaczenie - często są silniejsze od mężczyzn, dużo lepiej wykształcone. Liczą się.
Może to właśnie powiedziała, Waynie: to światem powinniśmy się martwić. Pojedynczy ludzie, tak, oni mogą być źli. Ale powinniśmy bardziej się przejmować, że to świat ich takimi czyni.
Tak dużo tutaj wskazówek, że kręci mi się w głowie na samą myśl. Skomplikowane wyjaśnienia mocy różnych ras, planet. Niesamowite, że ktoś jest w stanie się w tym wszystkim nie pogubić. Na kolejny rok mam w planach kolejne reready, przede wszystkim Elantris oraz Duszy cesarza. Wiem, że nie są to ostatnie powtórki materiału. Chcę wiedzieć, być na bieżąco. Cosmere uzależnia, a ten tom jest równie dobry jak poprzednie. O ile nie lepszy. Widać progres w każdym calu. Za każdym razem jestem w szoku, że można zrobić to jeszcze lepiej. Zaginiony metal jest tego najlepszym przykładem. Tyle łez wylałam, tyle razy się śmiałam. Po raz kolejny mam złamane serce, któremu winien jest ten autor.
Wiem, że jeśli ktoś chce wejść w to uniwersum może być przerażony ilością książek, kolejnością, przeplataniem się historii. Zapewne dużo łatwiej było zacząć w 2015 roku, kiedy na polskim rynku zaczęły pojawiać się wznowienia i można było czytać jednego Brandona w miesiącu, a teraz - siedem lat później - być już na bieżąco. Poświęciłam tyle lat na tego autora i nie żałuję ani jednego dnia. Nie bójcie się. Przed Wami najlepsza przygoda Waszego życia.
★★★★★★★★★★
Zaginiony metal // Brandon Sanderson // Ostatnie Imperium // tom 7 // 23 listopada 2022 // 544 strony // wydawnictwo MAG
Za książkę dziękuję TaniaKsiazka.pl!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co u Ciebie?