Tytuł: Szczęśliwa ziemia
Tytuł oryginału: nie dotyczy
Autor: Łukasz Orbitowski
Tłumaczenie: nie dotyczy
Data wydania: 23 październik 2013
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: SQN
Cena na okładce: 39,90
Muszę przyznać, że jest to pierwsza książka autora, jaką miałam okazję przeczytać. Zachęcona interesującym opisem i ciekawą okładką wzięłam się do czytania. Przyznam, że spodziewałam się... więcej.
Rykusmyku jest małym miasteczkiem, które żyje własnym życiem. Poznajemy kilku bohaterów, którzy żyją w czasach PRL-u. Szymon, bo to o nim głównie mowa, jest nawiedzany przez głosy. Mijają lata, jego przyjaciele opuszczają miasto, a on dalej tkwi w tym samym miejscu. Świat się zmienia, jednak, mimo dorosłości, nic nie staje się prostsze. Tylko zamek, który kiedyś służył im jako miejsce zabaw, dalej stoi nietknięty. Tak samo przerażający jak kiedyś.
Akcja nie dzieje się tylko w Rykusmyku. Autor przenosi nas także do rzeczywistości pozostałych przyjaciół - Kopenhagi, Warszawy, Krakowa. Mimo, że przyjaciele wyjechali, ostatnia noc ich znajomości i prośba, która padła tej nocy dalej do nich powraca. Czy marzenia, które wypowiedziane zostaną głośno w podziemiach starego zamku mogą się spełnić? Cała historia jest, krótko mówiąc, dziwna.
Postacie, które poznajemy są dobrze wykreowane. Ich trudny start w życie sprawił, że od samego początku czujemy współczucie. Trudno wczuć się w sytuacje postaci, gdyż tak naprawdę nikt nie chciałby być na ich miejscu.
Spodziewałam się fantastyki. Dostałam powieść obyczajową z tak małą domieszką oczekiwanego gatunku, że prawie niewyczuwalną. Szczęśliwa ziemia naprawdę dużo dała mi do myślenia. To nie jest książka, którą przeczyta się w dwie godziny i o niej zapomni. Każdej stronie należy poświęcić czas, by zrozumieć o co właściwie chodzi. A przyznam szczerze, że mi rozumienie tej powieści przychodziło z trudem. Zaczęłam się gubić w faktach. Przestałam rozumieć, o co w ogóle w tym wszystkim chodzi. Czytałam napędzana ciekawością. Bo historia zawarta w Szczęśliwej ziemi nie jest banalna. Pierwszy raz spotkałam się z tak... poruszającą historią.
Wyczuwałam grozę na każdej stronie. Czytałam z zapartym tchem i szeroko otwartymi oczami. Tutaj nie ma miejsca na wątpliwości. To po prostu mocna książka. Z każdym rozdziałem wiadomo coraz więcej. I już sama nie byłam pewna, czy chcę poznać tą prawdę. Uczucie jakie mi towarzyszyło to... niepokój. Inaczej nie można tego nazwać. Były chwile, gdy chciałam jak najszybciej przestać czytać. Odrzucić książkę gdzieś w kąt przerażona natłokiem niepewności, której doświadczałam. Trudno nazwać książkę lekką lekturą.
Obaj wyrastaliśmy z tej samej, szczęśliwej ziemi.
Rykusmyku to miasto, w którym nie warto marzyć. Szara rzeczywistość przyćmiewa wszystko i nic nie może już tego zmienić. Szczęśliwa ziemia działa tak na człowieka, gdyż można poczuć, że się tam jest. Jednak, że jest się sobą, a nie jednym z bohaterów. Nie pozwoliłam, by powieść porwała mnie do tańca. Czułam, że jest w tej książce coś, czego nie rozumiem. Może kiedyś przeczytam ją jeszcze raz - już będąc starszą osobą. Może wtedy dam się ponieść.
Ogólna ocena: 07/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu SQN
Mnie również zaciekawiła okładka, tak jak Ty również nie czytałam książek autora i teraz również liczyłam na fantastykę, ale skoro jej brak, a akcja dzieje się w czasach PRL-u odpuszczę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Akcja się toczy, lata mijają a później nadchodzi 2012 rok :) Myślę, że warto przebrnąć przez te dwa rozdziały z tamtego okresu :)
UsuńJa już odrobinę twórczości Orbitowskiego liznąłem, tak że wiem, czego można się po nim spodziewać. Myślę, że to jeden z ciekawszych autorów nieco młodszego pokolenia - mnie się podoba i na pewno chętnie po Szczęśliwą Ziemie kiedyś sięgnę. Kiedy? Oto jest pytanie :-P Nie mam bladego pojęcia ;-)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie Twoja recenzja, bo lekturę mam już na półce
OdpowiedzUsuńJakoś nie pamiętam bym słyszała o tej książce, lecz teraz jestem ciekawa.
OdpowiedzUsuńZaproponuje mojemu bratu :)
OdpowiedzUsuń