marca 10, 2014

[127] Science fiction po polsku - praca zbiorowa pod redakcją Anny Kańtoch



Tytuł: Science fiction po polsku
Tytuł oryginału: Science fiction po polsku
Autor: Jakub Ćwiek, Dariusz Domagalski, Tomasz Duszyński, Agnieszka Hałas, Artur Laisen, Paweł Paliński, Piotr Sarota, Andrzej W. Sawicki, Szymon Stoczek, Istvan Vizvary, Milena Wójtowicz
Tłumaczenie: nie dotyczy
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 20 listopad 2012
Liczba stron: 256
Wydawnictwo: Paperback
Cena na okładce: 34,00

Naprawdę rzadko zdarza mi się sięgać po antologię. Irytuje mnie fakt, że to po prostu zbiór krótkich opowiadań. Najgorsze jest, kiedy jakiś przypadnie do gustu. Odwraca się stronę z nadzieją na ciąg dalszy a tu już coś innego. W swoim dość krótkim życiu czytałam chyba tylko jedną taką pracę zbiorową, a tutaj mam kolejną. Przeczytałam ją już wczoraj, jednak cały czas się zastanawiałam, jak to zrecenzować. Przecież nie opiszę Wam jedenastu historii! Stwierdziłam, że opowiem Wam pokrótce o tych, które podobały mi się najbardziej. Bo muszę przyznać, że na niektórych bardzo się zawiodłam. 

Upiorny błękit - Dariusz Domagalski

Autor przedstawił historię ludzi, którzy podbili już prawie cały kosmos. Na statku kosmicznym Gwiezdny Anioł pięciu mężczyzn, w tym nasz narrator, ruszają do gromady kulistej 47 Tucanae w poszukiwaniu bogactw. Nie jest to niczym specjalnym, w czasach w których dzieje się to wszystko. Lądują oni na pewnej planecie, na której niebo ma ohydny, jaskrawy kolor, jak opisuje to mężczyzna. Kiedy w tajemniczy sposób ginie jeden z towarzyszy a później w dziwny sposób ożywa, wszystko się zaczyna. 

Byliśmy jak szarańcza nawiedzająca uprawne pola i przynosząca zniszczenie. 
Taka już nasza ludzka natura.

Przyznam, że to opowiadanie przypadło mi do gustu od samego początku. Dariusz Domagalski w interesujący sposób wprowadza całą akcję. Było to pierwsza historia ze zbioru, od której nie mogłam się oderwać. Byłam niesamowicie zła, gdy, tak jak przypuszczałam, wszystko skończyło się za wcześnie. Zdenerwowana sprawdziłam, czy autor ma jakieś książki na swoim koncie i byłam szczęśliwa, gdy okazało się, że tak. Zdecydowanie sięgnę po jakąś, bo od razu zakochałam się w stylu pana Domagalskiego.

Księdza Marka trzy spotkania z demonem - Artur Laisen

Przyznam, że to opowiadanie bardzo mnie zaskoczyło. Nie pasowało mi jakoś do tych wszystkich innych - o kosmosie, genach i tym wszystkim. Artur Laisen przedstawia nam historię pewnego księdza, który pewnego dnia odprawiając mszę widzi w swoim kościele... HELF-a. Demona. Opętują oni ludzi. Zaskoczony Marek nie wie, co robić. Odprawia mszę do końca, czemu sam się dziwi. Demon w ciele Michała Bielickiego ma żonę i dziecko. Zachowuje się całkiem normalnie... Ksiądz Marek poznaje jego historię i... tego Wam nie zdradzę.

W tej historii chyba było najmniej science fiction a mimo wszystko bardzo mi się podobała. Chyba nawet najbardziej ze wszystkich. Niby taka prosta fabuła, tytuł zdradzający większość wydarzeń a mimo wszystko. Może w tej prostocie jest zawarta cała magia? Nie mam pojęcia. Tak czy inaczej to króciutkie opowiadanie, jednak tym razem nie miałam nic przeciwko temu, że zakończenie nadeszło tak szybko. Autor idealnie wszystko zaplanował i napisał.

Muneca - Istvan Vizvary

Ta historia też jest z pozoru całkiem normalna. Miłość bogatego mężczyzny do chorej żony, która leży bez życia. Jego przyjaźń z Doreen, która jest laleczką-terapeutką zmienia wszystko. Ktoś zabija jego Zoe a nikt obcy nie wszedł do domu. Kobieta została uduszona a detektyw, nube Holmes, próbuje rozwiązać tą zagadkę.

Otóż rozwiązanie jest bardzo proste i widać, że autor nie skupił się na samym morderstwie. Historia ciągnie się dalej i jest niesamowita. Nigdy bym nie wpadła na taki pomysł. Ukłony pełne szacunku ślę w stronę pana Vizvary. Było to trzecie opowiadanie, które najbardziej przypadło mi do gustu.

***

Oczywiście nie tylko te trzy mi się spodobały. Jednak, według mnie, te były najlepsze. Przyznam szczerze, że zawiodłam się na historii stworzonej przez Jakuba Ćwieka. Spodziewałam się po nim dużo więcej, gdyż po prostu go uwielbiam. Ogólnie bardzo podobał mi się pomysł wydania takiej książeczki. To prawda, że polska literatura, nie tylko science fiction, jest bardzo niedoceniania. A przecież tak łatwo trafić na perełkę, którą będzie się pamiętać do końca życia. Science fiction po polsku jest książką, którą musi posiadać każdy miłośnik sci-fi. Mimo, że nie każde opowiadanie przypadło mi do gustu to popieram takie inicjatywy. Chyba zacznę częściej sięgać po antologie.

Ogólna ocena: 06/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Paperback.

7 komentarzy:

  1. A ja nie mam nic przeciwko zbiorom opowiadań. W mojej biblioteczce można ich znaleźć kilkanaście, jeśli nawet nie więcej ;-) Science Fiction po polsku... brzmi obiecująco :) Ocena nieco powyżej przeciętnej, ale może kiedyś... kto wie... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja spróbowałabym tych krótkich opowiadań :D Szkoda tylko, że nie spodobał ci się Cwiek... Znając nasze podobne gusta, pewnie mi też nie przypadnie do gustu, ale może inne jakoś zabłysną ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za opowiadaniami i staram się ich unikać, więc raczej się nie skuszę na te.

    OdpowiedzUsuń
  4. Choć bardzo lubię opowiadania, to te mnie nie zaintrygowały na tyle, abym się na nie skusiła... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jednak nie wiedzieć czemu, ale stoją zazwyczaj przy obcojęzycznych książkach. :)

    shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger