Tytuł: Angelfall. Opowieść Penryn o końcu świata
Tytuł oryginału: Angelfall
Autor: Susan Ee
Tłumaczenie: Jacek Konieczny
Seria: Angelfall
Tom: 1
Data wydania: 17 kwiecień 2013
Liczba stron: 315
Wydawnictwo: Filia
Cena na okładce: 36,90
Aniele, stróżu mój... szeptaliśmy przez setki lat. Myliliśmy się. Teraz to właśnie ONE okazały się naszym największym koszmarem.
O tej książce nasłuchałam się wiele dobrego. I zapewne nie tylko ja. Szczerze mogę przyznać, iż po pewnym czasie przeczytanie tej książki stało się dla mnie praktycznie celem w życiu. Same pochlebne opinie i zachwyty tylko mnie mobilizowały i utwierdzały przekonanie, że ta pozycja jest idealna dla mnie - osoby ślepo uwielbiającej anioły - i wcale nie muszą być tymi dobrymi! Susan Ee w idealny sposób stworzyła świat, w którym te, wcześniej dodające otuchy, istoty są symbolem zła. Próbuję sobie przypomnieć, czy wcześniej miałam styczność z taką interpretacją, jednak nie potrafię. Dotychczas anioły były czyste i pomagały. Te tutaj, mają całkiem inne cele.
Penryn żyje w świecie po. Po ataku aniołów. Musi opiekować się matką, która jest chora psychicznie oraz siostrą poruszającą się na wózku inwalidzkim. W obecnych czasach muszą ukrywać się. Nie tylko przed skrzydlatymi potworami, ale też przed gangami, które rywalizują za dnia. Właśnie postanowiła zmienić położenie i zrobić to w dzień z nadzieją, że uniknie niebezpieczeństw. Niestety. Wraz z rodziną staje się świadkiem walki między aniołami. Jeden z nich, niesamowicie przystojny, stoczył walkę z kilkoma innymi. Dziewczyna nie wierzy własnym oczom, gdy samotnik zostaje pokonany a przeciwnik odcina mu przepiękne skrzydła. Nie udaje im się ukryć, przed złymi. Paige podczas ucieczki zostaje porwana ze swojego wózka a matka ucieka.
Penryn postanawia za wszelką cenę odzyskać ukochaną, siedmioletnią siostrzyczkę. W tym celu postanawia wykorzystać anioła. Ciężko rannego transportuje do porzuconego budynku. Przydaje jej się w tym porzucony wózek Paige oraz fakt, iż anioł waży zaskakująco mało. Planuje wydobyć z niego informacje, gdzie może być ukryta dziewczynka i pozwolić mu umrzeć w spokoju. Zabiera ze sobą w tym celu jego odcięte skrzydła z nadzieją, że w jakiś sposób przekonają go do współpracy. O ile w ogóle ocknie się ze śpiączki. Wierzy, że potwór będzie zbyt słaby po odniesionych ranach by jej uciec. Na wszelki wypadek krępuje jego ciało taśmą i opatruje niektóre rany, by przeżył na tyle długo, by jej pomóc.
- To jak na ciebie mówią, jeśli nie znają twojego imienia?
Chwilę milczy, po czym odpowiada:
- Gniew Boży.
Sytuacja bardzo się komplikuje. Mimo, iż odnalazła ją matka, budynek, w którym się ukrywają zostaje celem ataku gangu. Jeśli chcą przeżyć, muszą współpracować. Raffe, jak się przedstawia, postanawia pomóc Penryn dostać się do gniazda. Dziewczynka zauważa, iż anioł ma nadzieję na operację, która pozwoli mu przyszyć skrzydła. Ukrywając tożsamość Raffego poruszają się w swoją stronę napotykając mnóstwo niebezpieczeństw, z których ledwo udaje im się wyjść cało. Nietrudno się domyślić, iż między tą dwójką powstaje pewna nić porozumienia.
- Oczywiście, że nie. Taka dziewczyna jak ty? Podróżująca w towarzystwie takiego półboskiego wojownika jak ja? Nad czym miałabyś się rozczulać? Porzucenie wózka inwalidzkiego nie mogłoby ci w tych okolicznościach zaprzątać uwagi.
Niemal potykam się o leżącą gałąź.
- Robisz sobie żarty, czy co?
- Nigdy nie żartuję na temat mojego statusu półboskiego wojownika.
- O. Mój. Boże - mówię na głos, zapominając o szeptaniu. - Ależ z ciebie nadęte ptaszysko. Owszem, możesz się pochwalić niezłymi mięśniami, ale nie zapominaj, że ptaszysko to zwykła jaszczurka, której wyewoluowały skrzydła. Tym właśnie jesteś.
Nie są tego do końca świadomi, jednak oboje zaczynają bronić siebie. Początkowa nienawiść przeszkadza im w relacjach, jednak Penryn za wszelką cenę próbuję ją zatrzymać. Nie chce spoufalać się z wrogiem - najchętniej wybiłaby wszystkich aniołów co do jednego. Raffe jednak strasznie przypomina człowieka - szczególnie teraz, gdy jest pozbawiony skrzydeł. Dziewczynie sił dodają myśli o małej siostrzyczce uwięzionej gdzieś w gnieździe aniołów. Jest w stanie zrobić wszystko, byle tylko ją uratować. Nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że już może być za późno.
Książkę połknęłam w jeden dzień. Dzisiaj zaczęłam, dzisiaj skończyłam. Najzwyczajniej w świecie zakochałam się w postaci Raffego. Autorka przedstawiła go w taki sposób, że niezwykle trudno jest się mu oprzeć. Niepowtarzalny charakter i walka anioła z samym sobą rozczuliła mnie od samego początku. Gdy tylko się ten anielski mężczyzna pojawił nie mogłam oderwać się od Angelfall. Poczułam się jak zwykła zakochana nastolatka. Jeśli chodzi o Penryn podobało mi się, iż nie jest zwykłą bezbronną, wrzeszczącą dziewczyną. Umie walczyć i nie ucieka z krzykiem gdy wyczuwa zagrożenie. Zdecydowanie jest daleka od stereotypu dziewczyny z powieści, w której króluje przystojny bohater męski. Chociaż przyznam, że ostatnio coraz częściej autorzy i autorki starają się tworzyć silnych bohaterów.
Z pewnością plusem jest sama rzeczywistość, która powstała. Anioły przedstawione jako bestie, które nie przejmują się losem ludzi traktując ich jak zwierzęta, porywające dzieci. Całkowicie odmienna koncepcja od tej panującej w naszym świecie. Uwielbiam oryginalność i kiedy tylko odnajdę ją w jakiejś pozycji jestem w stanie wychwalać autora pod niebiosa. Susan Ee z pewnością na to zasługuje. Nie spodziewałam się, iż tak szybko połknę jej dzieło. Nie chciałam odrywać się od tej pozycji ani na chwilkę. Do gustu przypadło mi mnóstwo cytatów i mój egzemplarz oklejony jest teraz mnóstwem kolorowych karteczek, a mnie czeka długie przepisywanie wszystkiego do zeszyciku przeznaczonego do tych celów.
- Opowiedz mi o Posłańcu.
Dopiero teraz nadarza się okazja, aby zadać to pytanie i zrozumieć wcześniejszą rozmowę z Jozjaszem.
- Bóg wydaje rozkazy Gabrielowi, który jest Posłańcem. Później Gabriel przekazuje nam wszystkim wolę Boga. - Raffe nabiera sobie kopiatą łyżkę odgrzanego puree z ziemniaków. - A przynajmniej tak to wygląda w teorii.
- Czyli Bóg nie rozmawia z innymi aniołami?
- Na pewno nie rozmawia ze mną. - Raffe odkrawa kawałek krwistego steku. - Choć może dlatego, że nie cieszyłem się ostatnio wielką popularnością.
- A kiedykolwiek do ciebie przemówił?
- Nie. I wątpię, żeby zrobił to w przyszłości.
- No ale ze słów Jozjasza wynikało, że możesz zostać następnym Posłańcem.
- To by dopiero była ironia losu, prawda? Choć niewykluczone, że tak się stanie. Formalnie jestem w gronie kandydatów.
- Dlaczego byłaby to ironia losu?
- Ponieważ, panno Ciekawska, jestem agnostykiem.
W ciągu minionych dwóch miesięcy wiele rzeczy mnie zaskoczyło, ale ta odpowiedź zupełnie zbija mnie z tropu.
- Jesteś... agnostykiem? - przyglądam mu się uważnie, szukając oznak rozbawienia. - Nie jesteś pewny, czy Bóg istnieje? - Wygląda śmiertelnie poważnie. - Jak to możliwe? Jesteś aniołem, na litość boską!
Przed humorem, który jest zawarty w tej książce można tylko paść na kolana. Czerwiec pod względem czytelniczych perełek jest zdecydowanie niesamowity. Kolejna książka, która otrzymuje miano ulubionej. Z pewnością przeczytam następny tom, gdyż zakończenie tej sprawiło, że miałabym ochotę porzucić tą długą kolejkę czekających mnie książek i od razu zabrać się za kontynuację. Jednak życie recenzenta ma swoje plusy i minusy, więc będę musiała troszkę poczekać. Już zapomniałam, jak bardzo lubię książki tego typu. Całe szczęście, że są pozycje, jak ta, które przypominają mi o tym. Próbowałam przed napisaniem tej recenzji zabrać się za inną książkę, jednak jeszcze nie jestem w stanie. Nie wiem, czy kochać za to, czy może wręcz przeciwnie, panią Susan Ee. Swoją książką zawróciła mi w głowie i nie jestem pewna, ile czasu minie, zanim będę mogła zacząć coś nowego. Mam nadzieję, że nie potrwa to długo, gdyż kolejka ciągle rośnie.
Teraz, po przeczytaniu, widzę, że opinie innych wcale nie były przesadzone i Angelfall jest naprawdę wart kupienia, przeczytania, pokochania. Wydaje mi się teraz ogromnym błędem fakt, że tak długo czekałam na możliwość przeczytania. Nie powinnam się wahać i najzwyczajniej w świecie wydać te prawie czterdzieści złotych na tą książkę. Rzadko kupuję za ceny rynkowe ale teraz widzę, że tutaj zdecydowanie warto byłoby pokusić się na takie coś.
Ogólna ocena: 10/10
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Filia!
Z chęcią przeczytam tę książkę ; )
OdpowiedzUsuńKiedyś przeczytam ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :):*
Ciekawi mnie ta seria. Myślę, że mi też może się spodobać.
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do wspaniałości książki i Raffe'a, aczkolwiek ja już wcześniej natknęłam się w literaturze na "złe anioły". :) W książce "Anioł" - L.A. Weatherly. :) Wydaje mi się, że ona była taką prekursorką, aczkolwiek nie powiem, że o ile tamtą książkę czytało mi się miło, to "Angelfall" było od niej o wiele lepsze. Rewelacja. :) Mam nadzieję, że uda mi się zdobyć w końcu dwójkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Chcę. ! ^^
OdpowiedzUsuńEchhh, a miałam ją kupić i się rozmyśliłam w ostatniej chwili, a tu takie opinie :c
OdpowiedzUsuńLubię czytać o aniołach i jestem zauroczona piękną okładką!
OdpowiedzUsuńOkładka jest po prostu niesamowita, aż nie mogę się napatrzeć. Twoja opinia jest bardzo przychylna, a cytaty mnie zaintrygowały. Tak, chyba wiem za czym będę rozglądać się w empiku :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuń