grudnia 25, 2014

[243] Sherlock Holmes. Dolina trwogi; Przygody Sherlocka Holmesa; Szpargały Sherlocka Holmesa - Arthur Conan Doyle


Tytuł: Sherlock Holmes. Dolina trwogi; Przygody Sherlocka Holmesa; Szpargały Sherlocka Holmesa
Tytuł oryginału: Sherlock Holmes: The Valley of Fear; The Adventures of Sherlock Holmes; The Memoires of Sherlock Holmes
Autor: Arthur Conan Doyle
Tłumaczenie: Jerzy Łoziński
Seria: Sherlock Holmes
Tom: 4, 5, 6
Data wydania: 20 październik 2014
Liczba stron: 838
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Cena na okładce: 45,00

Zdaje się, że wiele tracę, udzielając wyjaśnień. Nagie rezultaty robią większe wrażenie.

LINK DO OPENINGU
W tej recenzji spodziewajcie się mnóstwo nawiązań do serialu i wiele romantycznych wyznań do samej postaci Sherlocka. Mam całą serię w kilku wydaniach, jednak obiecałam sobie, że przeczytam wszystkie części wydane przez wydawnictwo Zysk. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Prawie. Na półce czeka już trzecie, ostatnie, tomiszcze. Przyznam, że nie spodziewałam się, że tyle mi zajmie lektura. Owszem, nie da się ukryć, że objętościowo to Sherlock wręcz grzeszy. Wydawnictwo postanowiło umieścić wszystkie części o tym detektywie w trzech tomach. Czytałam owy drugi przez prawie dwa tygodnie. Oczywiście pomiędzy poszczególnymi częściami przewijały się jeszcze inne książki. Postanowiłam jednak w końcu poświęcić całą swą uwagę Sherlockowi, mojej ukrytej miłości.

W tym tomie otrzymujemy historię o morderstwie niejakiego Johna Douglasa. Sherlock i Watson otrzymują zaszyfrowany list, w którym o owym zabójstwie jest mowa. Wiadomość pochodzi od człowieka związanego z największym geniuszem zła i szefem przestępczym Londynu - profesorem Moriartym. Dla Holmesa nie ma problemu, którego nie da się rozwiązać, tak więc razem ze swoim przyjacielem podąża tropem, który zaprowadzi ich do Stanów Zjednoczonych i odsłoni przed nimi wszystkie sekrety stowarzyszenia, które pod przykrywką masonerii szerzy zło.

Don't be dead
W pozostałych dwóch częściach o Sherlocku doktor Watson przedstawia nam krótkie historyjki o przygodach swoich i swojego przyjaciela, które prowadzą nas do nieuchronnego końca - ostatnie bowiem opowiadanie jest ostateczną rozgrywką profesora Moriarty'ego i najlepszego detektywa Londynu. Jeśli jesteście fanami serialu (to ktoś nie jest?!) z pewnością zdajecie sobie sprawę z tego, co wydarzyło się w pierwszym odcinku trzeciego sezonu. Ciekawa więc jestem, jak będzie to wyglądało u sir Arthura Conan Doyle'a. Trochę z przerażeniem patrzę na ten trzeci opasły tom przygód Sherlocka. Jest odrobinę grubszy niż ten i jestem pewna, że chcę go połknąć (o ile on nie połknie mnie) jeszcze przed powrotem do szkoły. Trudno jest tachać tak ogromną książkę do szkoły - mówię to z doświadczenia. W sumie nie wiem co zrobię, jak już skończę czytać wszystko, co napisał Doyle. Mam już dwie inne książki o moim ulubionym detektywie napisanych przez innych, więc na pewno się z nim nie rozstanę. 

Snapchat: honeyowelove
Kiedy już mowa o Sherlocku nie mogę wspomnieć o serialu. W oczekiwaniu na czwarty sezon już kilka razy przymierzałam się do zrobienia sherlockowego tatuażu. Przesada? Nie wiem, ale to czekanie mnie zabija. Umilam sobie chwile czytaniem, jednak to, jak zakończono ostatni odcinek... Milion razy oglądałam już ten ostatni obecnie sezon i znam go na pamięć. Czy to prawda, że w styczniu dopiero zaczynają kręcić? Sherlock zawładnął moim życiem. Już nawet z Londynu dotarła do mnie Sherlockowa czapeczka i razem oglądamy ciągle od nowa serial. Moje życie takie ekscytujące. Kiedy czytałam ten tom szukałam podobieństw właśnie do serialu. Wiem, że nie powinnam, jednak uzależnienie robi swoje. Zastanawiałam się, czy twórca scenariusza bardzo dokładnie przeczytał wszystkie tomy. Jeśli tak, to stworzył z tego bardzo ciekawą mieszankę. Doskonale wymieszał wszystkie fakty i pododawał coś od siebie, tworząc coś całkiem nowego. Te wszystkie ekranizacje są dużo gorsze od serialowej adaptacji. Ale tu nie o serialu powinnam mówić, tylko o cudownej serii o londyńskim detektywie. Nie dziwię się, że Arthur Conan Doyle stał się sławny dzięki swojej wyobraźni. Nie zapominajmy, że wszyscy uważamy, że Sherlock ma świetny umysł a jego droga dedukcji to coś niesamowitego. Nikt jednak nie pamięta o tym, że to Doyle stworzył tą postać jak i wszystkie te zagadki - podobnie całą dedukcję. 

Dużo bardziej podobały mi się opowiadania, niż te dłuższe historie. Cieszę się, że Doyle postanowił aż tyle ich napisać, że powstały całe dwie książki. Ciekawa jestem, czy w ostatnim tomie Zysku również jest jakiś zbiór tych krótszych. Przyjemnie tak poznać wiele spraw Holmesa. Nie da się ukryć, że każda zagadka, którą rozwiązuje jest niesamowita. Cieszył mnie fakt, że niektóre mnie również udało się rozwiązać, chociaż to chyba bardziej był szczęśliwy traf niż droga błyskotliwej dedukcji, którą później prezentował detektyw. Dałam się jednak nie raz nie dwa zaskoczyć i winna była całkiem inna osoba, niż się spodziewałam. Wprost uwielbiam za to Arthura Conan Doyle'a i gdyby ktoś zapytał o mojego ulubionego autora bez chwili wahania podałabym jego. Koniec z wahaniami w tym temacie. Ulubiony autor? Arthur Conan Doyle. Ulubiona autorka? Cassandra Clare. Koniec kropka.

To już chyba stanie się tradycją, jeśli po raz kolejny podziękuję wydawnictwu, gdyż to dzięki niemu trafiłam na ślad Sherlocka. Owszem, słyszałam już o nim i nawet jako dziecko zdarzało mi się palnąć jestem Sherlockiem Holmesem!, jednak gdyby nie wydawnictwo, nie zmotywowałabym się do przeczytania tylu historii. Jak wiecie, albo i nie, naprawdę nie przepadam za takimi tasiemcami i w pewnym momencie następuje tak duże zmęczenie tematem, że nigdy więcej nie chcę słyszeć tytułu owego tasiemca. I troszkę dziwi mnie fakt, iż mimo, że tyle razy w moim życiu przewinęło się już nazwisko detektywa ja wciąż chcę więcej. Nie dziwię się, że tyle osób go kocha. Sama mam ochotę krzyczeć, że jestem jego wielką i wieczną fanką.

I believe in Sherlock Holmes
Ten tom nawet przypadł mi do gustu bardziej niż poprzedni. Mam nadzieję więc, że trzeci tak mocno zwali mnie z nóg, że już się nie podniosę. Uwielbiam tą szczyptę tajemnicy, która towarzyszy ciągle przy czytaniu. Każdy akapit przesączony jest czymś niezwykłym. Nawet nie przeszkadza mi styl, którym Sherlock jest napisany. Nie da się nie zauważyć czasów, w których powstał. Już samo gentelmeńskie zachowanie dwóch przyjaciół jest czymś niespotykanym. Na przykład po tylu wspólnych przeżyciach wciąż zwracają się do siebie pan, co mnie bardzo dziwi. Jeśli nie mówić po imieniu do najlepszego przyjaciela... To do kogo?

Ciekawa jestem, skąd autorowi wpadła do głowy postać Sherlocka. Słyszałam, że słynny doktor House jest nawiązaniem do detektywa. Chyba zacznę oglądać ten serial, gdyż już słyszałam, że jego humor, podobnie jak w serialu o przyjaciołach z Baker Street, powala i rozśmiesza do łez. Jeśli oglądaliście House'a i Sherlocka... Są do siebie podobni i, pałając miłością do tego drugiego, polubię i ten serial? Kiedyś mignął mi chyba jeden odcinek i przeraziła mnie jakaś scena medyczna. Nie dla ludzi o słabym żołądku? Mimo wszystko spróbuję. Chciałabym czymś zająć sobie czas oczekiwania na sezon czwarty. Który, jak sugeruje wikipedia, ma być kręcony od stycznia. Coś okropnego - spodziewałam się, że w styczniu już będę mogła go pooglądać.

Mimo, że trochę czasu zajął mi ten tom nie żałuję go. Cóż. *kolejne wyznanie miłości* Każda minuta spędzona z Sherlockiem to minuta pełnego szczęścia. Nie myślcie sobie jednak, że nie lubię Watsona. Kronikarz również jest świetnym człowiekiem i jego również chciałabym poznać. Najpierw czytałam pierwszy tom, jednak później oglądnęłam serial, i moje wyobrażenia tych postaci w pełni się rozpłynęły. Dlatego też zapewne lubię Watsona - ten w książce jest również dosyć specyficznym człowiekiem, acz bardziej podoba mi się w tej roli Martin Freeman, niż książkowy John z wąsami i ciągle w garniturze. Zapewne nie tylko mi współczesne odsłony tych bohaterów bardzo się podobają i gratulacje należą się twórcom. Kochać i szanować postać sir Arthura Conan Doyle'a również trzeba, gdyż gdyby nie on, nie mogłabym dzisiaj pisać tej recenzji a postać Sherlocka nigdy by nie powstała.

Ogólna ocena: 10/10 (arcydzieło)

Za możliwość przeczytania po raz kolejny dziękuję wydawnictwu Zysk!


4 komentarze:

  1. UWIELBIAM!!! :D
    Polecam wszystkim miłośnikom literatury i nie tylko!
    To książka, którą warto przeczytać! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli książka dobra i gruba to tym lepiej własnie - odwlekamy w czasie konieczność zakończenia przyjemności z tomiszcza. :P

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger