maja 25, 2015

[308] Robert Enke. Życie wypuszczone z rąk - Ronald Reng

Tytuł: Robert Enke. Życie wypuszczone z rąk
Tytuł oryginału: Robert Enke. Ein allzu
kurzes Leben
Autor: Ronald Reng
Tłumaczenie: Michał Jeziorny
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 18 luty 2015
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: SQN
Cena na okładce: 36,90
Już trochę czasu minęło od premiery tej książki i trochę już przeleżała u mnie na półce, jednak bardzo trudno było mi za nią chwycić. Powodem oczywiście jest fakt, że naprawdę ciężko jest chwytać za książkę o depresji, kiedy świadomi jesteśmy, że kończy się ona samobójstwem. Wzbraniałam się przez jej lekturą ze zwykłego, ludzkiego strachu. Jeśli chodzi o piłkę nożną to wolę w nią grać, niż na nią patrzeć, a nazwisko Enke było mi całkowicie obce do chwili, gdy zobaczyłam zapowiedź jego biografii na stronie wydawnictwa. Owszem, czytam ten gatunek, jednak skupiam się raczej na zespołach muzycznych a sportowców omijam szerokim łukiem. Coś jednak we mnie pękło, gdy zobaczyłam okładkę - samotnego mężczyznę pośród tysięcy kibiców. Jak to jest mieć depresję? Jak to jest przegrać z nią walkę?

Robert Enke już jako dziecko postrzegany był jako osoba bardzo pozytywna. Radosny, pełen energii. Był zamknięty w sobie, jednak równocześnie bardzo lubiany. Czytając o nim trudno sobie wyobrazić, że taki człowiek mógłby przez chwilę chociaż o depresji myśleć, a co dopiero na nią chorować!

Życie Roberta skupiało się przede wszystkim na piłce nożnej, a wspierała go przy tym żona, Theresa. Bardzo ją kochał, tak jak ona jego. Do samego końca była przy nim i wierzyła w niego. Już wcześniej chorował na depresję, jednak śmierć córeczki, która urodziła się z wadą serduszka, ponownie otworzyła stare rany. Kiedy to, co kocha się nad życie zaczyna przytłaczać i przestaje sprawiać przyjemność zaczyna się myśleć tylko o tym, co sprawi, że ponownie zacznie się czuć. Tego poszukiwał Robert Enke. Ucieczki od presji, niemiłych komentarzy i szybkiego upływu czasu. Autor jest, był, przyjacielem piłkarza. Znał go, przebywał z nim. Takie biografie są najlepsze. Mamy przynajmniej pewność, że ta osoba była chociaż po części taka, jak została opisana.

Jego samobójstwo w ten jesienny wieczór zjednoczyło nie tylko jego bliskich, ale również tych, którzy go wcześniej nie znali. Uczucie pustki, rozerwania duszy na strzępy. Podczas następnych dni wybuchła prawdziwa histeria. W Londynie Times poświęcił Robertowi Enke połowę strony tytułowej, w Chinach mówiono o nim w głównych wiadomościach państwowej telewizji. Agencja prasowa informacje o liczbie osób uczestniczących w pogrzebie ogłaszała jak rekordy (W Niemczech od czasu śmierci kanclerza Konrada Adenauera w ceremonii pogrzebowej nie uczestniczyło tyle osób). Taką reakcję można wytłumaczyć tylko tym, że w dzisiejszych czasach wszystko, nawet śmierć, staje się wydarzeniem medialnym. W środku pozostaje jednak autentyczny ból oraz głęboka bezsilność. Śmierć Roberta Enke pokazała większości z nas, jak mało wiemy o depresji. Dla pozostałych, a była to zastraszająco duża grupa, stało się jasne, jak trudno rozmawiać o tej chorobie. 

Autor zamieścił w swojej książce również fragmenty z pamiętnika Robbiego. Pozwolił mu samemu opowiedzieć swoją historię, gdyż początkowo razem mieli napisać tę książkę. Ronald Reng skupia się na zaletach swojego przyjaciela, jednak nie omija jego gorszych chwil. Opisuje mecze, w których Robert nie obronił ani jednej bramki! Piłka nożna była na Enke celem w życiu. Nie potrafił robić nic innego. Zapewne dlatego też w tej biografii pojawia się bardzo dużo szczegółowych opisów spotkań sportowych. Jak już wspomniałam dla mnie czytanie czegoś takiego nie jest zbyt fascynujące, jednak z szacunku do bramkarza postanowiłam się przemóc. To była ogromna część jego życia i jego biografia nie byłaby pełna bez nich.

Wiadomo, że oprócz piłki nożnej głównym bohaterem jest także depresja. Trudno zrozumieć tą chorobę, jeszcze trudniej z nią żyć, a najgorzej jest, gdy trzeba żyć z osobą, która na tę chorobę choruje i nic nie można zrobić. Pojawiają się pytania: dlaczego to zrobił? Czy nie istniał ktoś, kto mógłby mu pomóc? Dlaczego właściwie taki człowiek zachorował? 

Tego listopadowego dnia, podczas jego pogrzebu, w Empede kolory wyblakły. Brązowe pola oraz nagie drzewa pod szarym niebem wyglądały mętnie i buro. Gdy msza żałobna w malutkim kościele klasztornym w Mariensee dobiegła końca, zaczął padać deszcz. Bez kurtki, bez parasola, ubrany jedynie w koszulkę Benefiki, na cmentarzu stanął Jose Moreira. Po jego czarnych włosach ściekały krople deszczu, a jego strój stał się ciemnoszary. Ten widok wszystkim nam przypomniał, jak słabo byliśmy przygotowani na śmierć Roberta Enke.

To bardzo mocna książka. Pełno w niej ludzi, którzy kochali Robbiego, ich uczucia wylewają się ze stron i wzruszają czytelnika. Nie raz, nie dwa miałam w oczach łzy. Nie śledziłam kariery Roberta, nie wiedziałam nawet o jego istnieniu! A mimo to jego historia podziałała na mnie tak mocno, że po lekturze trudno mi było zacząć czytać coś weselszego, innego. Żałuję, że nie znałam jego postaci gdy jeszcze żył. Teraz jest dla mnie jednym z tych ludzi, których nigdy nie miałam możliwość poznać. Jest jak człowiek, który żył, ale dla mnie nigdy nie istniał. Jak starożytni pisarze czy średniowieczni malarze.


Chciałabym, by ludzie poznali jego historię. Żeby wyciągnęli z niej wnioski. Depresja jest jak druga skóra. Potrafi być niewidoczna. Czeka w ukryciu na chwilę, gdy człowiek będzie najsłabszy i atakuje. Dla osoby chorej śmierć jest najlepszym wyjściem. Przynajmniej tak twierdzi. Zostają jednak rany w umysłach i sercach osób bliskich. 

Robert Enke był bardzo dobrym bramkarzem, cudownym człowiekiem. Stracił córkę, nigdzie nie czuł się jak w domu. W młodości nazywany dzieckiem szczęścia - z każdym kolejnym rokiem coraz mniej. Czy to choroba sprawiła, że nie potrafił już grać z takim zapałem jak kiedyś? Trudno to stwierdzić. Robbi urodził się tego roku, co moja mama. Tym trudniej jest mi patrzeć na datę jego śmierci. Nie przyniosła ona nic dobrego. Ale czy w jakikolwiek sposób dałoby się go uratować? Uratować go przed samym sobą?

Jak wygląda życie z depresją bądź przeświadczeniem, że może ona w każdej chwili powrócić? Jak wygląda życie ze strachem przed strachem? Odpowiedzi na to pytanie chętnie udzieliłby sam Enke.

Ogólna ocena: 08/10 (rewelacyjna)

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu SQN!

4 komentarze:

  1. Nie interesuję się futbolem na tyle, by przeczytać tę książkę. Choć prezentuje się ciekawie.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie interesuję się piłką nożną i nienawidzę biografii... Ale może... :)

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger