Mieszkam w małym miasteczku, więc spotkania autorskie to naprawdę rzadkość. Kiedy dowiedziałam się, że zawita do nas Marta Fox nie mogłam wręcz to uwierzyć. W końcu autor, którego kojarzę. Autor, którego książki czytałam i, co więcej!, bardzo lubię. Zerwałam się rano i pognałam wręcz do biblioteki mrucząc pod nosem: chcę kupić Paulinę w orbicie kotów, chcę kupić...
Jako stała czytelniczka tej biblioteki, odkąd skończyłam jakieś... cztery lata, dostałam możliwość osobiście poznać autorkę, jeszcze przed spotkaniem. Możecie sobie wyobrazić w jak wielkim szoku byłam. Pani Marta wydała mi się od razu bardzo otwartym i miłym człowiekiem. Mimo tego, że wydała już ponad czterdzieści książek nie wyczułam w niej tej wyniosłości, którą często można dostrzec w pisarzach, którzy już coś znaczą. Po krótkiej prezentacji ruszyłam do sali, w której miało się odbyć spotkanie i z ciekawością zaczęłam słuchać, co pani Fox ma do powiedzenia. Żałuję tylko, że dookoła mnie byli uczniowie trzech szkół, którzy w większości nie mieli pojęcia kim jest stojąca przed nimi kobieta.
Podobało mi się, że autorka zaczęła od przeczytania kilku fragmentów swoich książek, które ze sobą przywiozła. W ten sposób ludzie siedzący dookoła mnie mogli poznać choć cząstkę tego, co reprezentuje swoimi pozycjami Marta Fox. Miło było siedzieć tak i słuchać. Pani Marta ma bardzo miły głos, więc mogłabym tam zostać bardzo długo - byleby czytała na głos. Najbardziej zaintrygowała mnie książka Zakochaj się, mamo. Pisana jest w postaci listów, które ostatnio robią się bardzo modne, co zauważyłam. Mimo to lekkość, z jaką przychodzi autorce pisanie wyczuwa się w każdym zdaniu. I pomyślałby kto, że gdyby nie wygrana w pewnym konkursie literackim nie moglibyśmy czytać książek Marty Fox, gdyż po prostu by ich nie było.
Bałam się troszkę chwili, jaką było zadawanie pytań. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać po uczniach obcych mi szkół. Okazało się jednak, że nie mam czego się obawiać. Już pierwsze pytanie bardzo zaskoczyło wszystkich łącznie z autorką. Dotyczyło ono dzieciństwa i traumy, jaką wtedy przeżyła Marta Fox. Mimo dość osobistej treści opowiedziała nam ona o wydarzeniu, które miało miejsce gdy miała jakieś cztery latka. Ojciec pani Marty walczył w Armii Krajowej a moment, w którym przyszedł się z nimi pożegnać, prowadzony przez dwóch funkcjonariuszy SB. Trudno wierzyć, że pamięta to po tylu latach, jednak jak można zapomnieć coś takiego?
Spotkanie miało czas ograniczony, więc pojawiły się jeszcze tylko dwa pytania i musieliśmy kończyć. A szkoda. Bardzo zaciekawiło mnie życie autorki, która cztery powieści napisała przy kuchennym stole gotując obiad na następny dzień! Zrezygnowanie z pracy nauczycielki języka polskiego było trudnym krokiem, gdyż znaczyło to zakończenie stałej płacy, jednak jak widać nie był to błąd - czterdzieści powieści mówi same za siebie.
Ze spotkania jestem bardzo zadowolona. Żałuję tylko, że trwało ono tak krótko. Pani Marta musiała uciekać na kolejne spotkanie autorskie. Znalazła jednak czas na podpisanie kilku książek jak i kartek z zeszytów. Mi udało się nabyć Zakochaj się, mamo z czego się bardzo ale to bardzo cieszę. Dowiedziałam się też, że to nie pierwsza wizyta autorki tutaj. Minęło dwadzieścia lat od ostatniej wizyty. Mam nadzieję, że nie będzie trzeba czekać następnych dwudziestu na kolejną, gdyż mam ochotę jeszcze na niejedno spotkanie. Pani Marta Fox jest wspaniałym człowiekiem - otwartym i wesołym, który w swoich powieściach chce przekazać młodzieży coś więcej. Osobiście czytałam pozycje jej autorstwa w młodości, jednak nie przeszkadza mi to wracać do nich co jakiś czas. Najnowszą historią jest ta zakupiona przeze mnie i powiem Wam, że zapowiada się naprawdę smakowicie.
Zazdroszczę spotkania! :D
OdpowiedzUsuńSama nie mogę w to uwierzyć :D
UsuńAleż zazdroszczę, ja nie miałam okazji być na żadnym. Pani Marty nie znam, żadnej książki nie czytałam i w sumie troszkę mnie to dziwi, bo kojarzę kilka tytułów. Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńCzytaj, czytaj! Polecam Paulinę w orbicie kotów :)
UsuńDziękuję :)