Targi Książki w tym roku były pierwszymi w jakich miałam przyjemność uczestniczyć. Zapewne wiedzieliście, że możecie mnie tam spotkać. Nie wszystkim się udało, jednak mam nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się to nadrobić. Umówiłam się z Pauliną z bloga Artystycznie Poukładana oraz Matyldą z Książkowej Norki. Oczywiście nie mogło się obyć bez spotkania z Aypą z Magii Mangi oraz jej bratem, Damianem, z bloga bybuziukqkuqyou.
Czwartek był dniem podróży, więc nie zawitałam w EXPO. Uznałam, że pierwszy dzień Targów i tak nie zapowiada się zbyt interesująco. Dodatkowo dwieście czterdzieści kilometrów męczy, więc nawet nie próbowałam udawać, że żyje. Kolejne dni jednak spędziłam już na Targach tracąc mnóstwo pieniędzy, jednak nie żałuję ani chwili tam spędzonej. Na pewno już wiecie, że tłumy były ogromne, miejsca mało, a zniżki na książki nie takie wybitne. Przyznam, że spodziewałam się, że kupię więcej za niższą cenę, jednak nie narzekam. Kupiłam co chciałam, a nawet to, czego nie chciałam - magia.
Ciemność płonie przywiozłam ze sobą, by zdobyć autograf Jakuba Ćwieka. Nie spodziewałam się, że zainwestuje w czwarty tom Chłopców, gdyż wydawnictwo obiecało mi go do recenzji, jednak gdy tylko zobaczyłam go na półkach... Musiałam. Szalę przeważył fakt, iż miałabym ostatnią część z autografem. Tak więc właśnie w ten sposób niedługo zabieram się za kontynuację tej świetnej serii. To już jej koniec, więc muszę przyznać, że się trochę obawiam jak to przyjmę.
Tak więc stałam się szczęśliwą posiadaczką dwóch autografów Jakuba Ćwieka. I muszę się pochwalić, że mój egzemplarz Chłopców 4 jest pierwszym, jaki został przez autora podpisany i drugim, który wziął do ręki. Długo nie mogłam przestać przeżywać. W końcu mam dwóch ulubionych polskich autorów i Ćwiek jest jednym z nich. Naprawdę świetny człowiek. Chciałoby się poznać go lepiej.
Wiecie pewnie, dla kogo pojechałam na Targi. Remigiusz Mróz, czyli mój drugi najulubieńszy polski autor. Jechałam z przekonaniem MUSZĘ GO PRZYTULIĆ i udało się. Musze powiedzieć, że ucieszyłam się jak cholera, że go widzę i nie mogłam przestać przeżywać. To, że byłam szczęśliwa, to mało powiedziane. Chociaż muszę przyznać, że boję się teraz, że następnym razem Mróz pojawi się ze stadem ochroniarzy.
Zaginięcie i Turkusowe szale przywiozłam ze sobą do recenzji. Chciałam wziąć wszystkie książki autora jakie mam, ale nie chciałam go przytłaczać (i siebie przy okazji - książki ważą!). Ekspozycji miałam nie kupować, gdyż spodziewam się jej od wydawnictwa. ALE NO PROSZĘ WAS. Gdybym tego nie zrobiła nie spotkałabym Mroza jeszcze przed oficjalnym spotkaniem i nie wyprzytulałabym go w końcu. Tak więc mój egzemplarz Ekspozycji jest dla mnie świętością.
Mam dwa zdjęcia z Mrozem i są to najlepsze z moich zdjęć z Targów. Teraz prawdopodobnie będzie mnie unikał ile wlezie, ale warto było. Zdradzę Wam, że w styczniu pojawi się pewien wpis na temat tego pana, to ja już nic o nim nie mówię. Na razie.
Na Targach razem z Elą wpadłyśmy na pewnego pana. Nie miałam pojęcia, że ktoś taki jak on w ogóle istnieje. Jego pierwsza książka dopiero wyszła, sam ją promował. Przekonał mnie do zakupu swojej książki, która jest naprawdę ciężka. Serio. Poszukujecie książki by kogoś zabić? Studnia przepaści jest idealna do tego celu. Pan Krzysztof okazał się całkiem miłym człowiekiem, chociaż następnego dnia chyba mnie już nie pamiętał, za co załapał minusa. Mróz może pamiętać cały świat, to on mógłby zapamiętać choćby mnie, prawda?
Kolejna książka kupiona całkiem przypadkowo. Uwielbiam koty. Pani autorka okazała się być strasznie miłą osobą. Opowiedziała nam trochę o swoich kotach, czym mnie kupiła. Dostałam przy okazji myszkę dla mojego Krupka. Będzie zadowolony, jestem pewna. Opowiem o tej książce, gdy wygrzebię się z egzemplarzy recenzenckich.
Uwielbiam kolorowanki, wiecie o tym? Sama KREATYWNA SOBOTA doskonale o tym świadczy. No i uwielbiam kalendarze. Ten kosztował mnie jakieś piętnaście złotych. Więc wybaczcie. Musiałam go mieć.
Musicie mi wybaczyć, ale Jakuba Żulczyka nic jeszcze nie czytałam. Kupiłam jednak Ślepnąc od świateł i jest to pierwszy krok do naszego spotkania. Literackiego, bo takie na żywo już było. Jechałam na Targi z myślą, by kupić akurat tę książkę, a że była za dobrą cenę to nawet nie próbowałam się powstrzymać. Bo i po co? Wszyscy chwalą Żulczyka, więc na pewno jest warty uwagi.
Spotkanie z autorem również było bardzo miłe. Chciałabym porozmawiać z nim dłużej, tak na wszelki wypadek. A co jeśli okaże się, że jest moim trzecim ulubionym polskim pisarzem?!
Czytałam kiedyś jedną książkę tej autorki, więc postanowiłam załapać się na autograf. Od początku wiedziałam też, że Skazani na ból to pozycja, którą muszę kupić. Więc kupiłam. Stojąc w kolejce po podpis spotkałam Kingę, z kanału Esa Czyta. Okazało się, że jest bardzo miłą osobą, więc cieszę się, że ją rozpoznałam w tłumie.
Tą książkę pewnie już kojarzycie z innych targowych wpisów. Dostawało się ją za darmo za zapisanie się do newslettera wydawnictwa. Kiedyś chciałam ją kupić, więc ucieszyłam się, że mogłam ją otrzymać za tak niewiele. Do wyboru była jeszcze jedna książka, tylko nie zarejestrowałam tytułu.
Z domu wzięłam jeszcze do podpisu Eperu. Bardzo mi się ta książka spodobała. Od autorki dostałam jeszcze pakiet zakładek z autografem, długopis i bransoletkę. Teraz pozostaje czekać jedynie na drugi tom, który został już wysłany do wydawnictwa. Jestem ciekawa, co tam się znajdzie.
Lekarstwo na krowę wygrałam w konkursie przy stoisku granice.pl, co było czystym przypadkiem, gdyż się tego nie spodziewałam. Lubię jednak książeczki dla dzieci i mam słabość do krów (nie pytajcie) więc nawet się ucieszyłam. Drugi tom Flawii był na mojej liście książek do kupienia. Po lekturze Zatrutego ciasteczka już wiedziałam, że skompletuje całą serię.
Sherlock to taka moja perełka z pobytu w Krakowie. Jutro wracam już do domu i bardzo się ciesze, że udało mi się go zdobyć. Nie spodziewałam się, że w krakowskim Tkmaxxie jeszcze go zastanę, a tu taka niespodzianka. Były jeszcze trzy inne książki z tej serii, jednak nie miałam na nie ochoty. Poluję teraz jeszcze na Alicję w Krainie Czarów i będę szczęśliwa. Ta książka kosztowała mnie jedyne siedemdziesiąt pięć złotych, które od razu zwrócił mi tato. Można więc rzec, że jest to prezent od mojego rodziciela. Wydanie jest przecudowne i na pewno warte swojej ceny. Skórzana okładka, pięknie zdobione wnętrze i te złocone brzegi! Czysta radość. Idealnie będzie pasować do mojej sherlockowej kolekcji.
Kupiłam jeszcze jedną książkę dla Kamila ze Świata bibliofila, jednak nie powiem Wam co to jest, gdyż paczka jeszcze do niego nie dotarła, a nie chcę psuć mu niespodzianki. Żałuję bardzo, że go nie było na Targach, gdyż miałam nadzieję, że go spotkam w końcu. Nie uda mi się być na Targach w Katowicach, gdyż są już niedługo, a ja dalej siedzę w Krakowie. Może nie będę mówić, ile pieniędzy wydałam przez ten tydzień, jednak na pewno to przekracza normę. Tato dosyłał mi fundusze już trzy razy...
Oczywiście nie mogło się obyć bez uciekania przed zdjęciami. Tak więc moje jedyne zdjęcie z Matyldą wygląda właśnie w ten sposób. Zdecydowanie musimy to nadrobić, gdyż Mati jest świetną osobą i na pewno widzimy się za rok na dłużej. Ela przyjechała ze mną na Targi i mam nadzieję, że w końcu namówimy ją do tego, by dołączyła do naszego grona blogerów.
Paulina jednak została z nami trochę dłużej niż Matylda, więc jedno czy dwa zdjęcia razem mamy. Na pewno jeszcze się spotkamy, gdyż to było niesamowite spotkanie. Zagadałyśmy się tak bardzo, że pojechałyśmy o dziewięć przystanków za daleko i musiałyśmy się wracać. Do zobaczenia!
Oczywiście nie mogło obyć się bez zdjęcia z Damianem, moim przyjacielem. Reklamowanie torby z Książki w mieście na dworcu jest naprawdę niesamowitym przeżyciem. Spróbujcie kiedyś. Na ich stoisku zrobiłam również niemałe zakupy, jednak wszystkimi książkowymi gadżetami, których nawiozę do domu nie będę Was zarzucać. Damian jest też moim dzisiejszym fotografem, więc zdjęcia wyglądają dużo lepiej niż zazwyczaj. Nie rozumiem, jak to działa, że w jego rękach wszystko wygląda lepiej. Możecie wpaść do niego na bloga i przekonać się, że zdjęcia trzeba umieć robić. No i te jego koty!
Jutro już wracam do domu. I mimo, że ledwo mogę oddychać, wszystko mnie boli i mama będzie przerażona moim stanem zdrowia ten tydzień w Krakowie to świetne przeżycia. Poznałam Mroza, Ćwieka, Matyldę, Paulinę. Żałuję, że nie udało mi się nigdzie złapać Abi ani Anity, jednak nadrobię to w przyszłym roku. Teraz pozostaje mi jedynie mieć nadzieję, że będę miała siłę w sobotę wyjść z domu i nakarmić powierzonego mi kotka. Jeśli nie udało nam się spotkać w tym roku to w przyszłym na pewno się uda. Gwarantuje to Wam.
Tak bardzo zazdroszczę :D
OdpowiedzUsuńTeż tak bym chciała! :D
Za rok to już na pewno pojadę!
PS. Takie bankructwo to nie bankructwo!
W takim razie za rok się widzimy!
UsuńPS. Niby nie, ale gdzieś mi tysiaka wcięło w ten krakowski tydzień :o
Byłam, ale tylko przez dwie godziny, bo także mam kawałek do Krakowa i musiałam w tym samym dniu wracać, a jeszcze obiecałam bratu, że oprowadzę go po Wawelu i Sukiennicach :) Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się spędzić więcej czasu na targach...
OdpowiedzUsuńP. S. Ta druga książka od Wydawnictwa Otwarte to "Klasa" Dominika Rettingera :)
Ojej. Szkoda, że się nie zobaczyłyśmy. Mam nadzieję, że nadrobimy w przyszłym roku :3
UsuńPS. O. Właśnie :D
Widzę, że Targi jak najbardziej były dla Ciebie udane. Gratuluję tych wszystkich autografów! ;)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie miałam okazji uczestniczyć w tym wydarzeniu, ale mam nadzieję, że następnym razem się uda ;)
Udane, i to jak. :3
UsuńW takim razie widzimy się w przyszłym roku :3
Tylko pozazdrościć, że mogłaś tam być! :)
OdpowiedzUsuńCałkowicie spontanicznie :3
UsuńNiestety nie byłam na targach, ale najbardziej to chyba zazdroszcze Sherlocka; )
OdpowiedzUsuńSama się zdziwiłam, że się jeszcze ostał :D Kolekcja sherlockowa się rozrasta :D
UsuńŁo żeż. Ile Ty tego zdobyłaś. :) Faktycznie tytuł adekwatny, bo piniondzorów poszło nie mało, ale za to emocji zadowolenia w trakcie i po targach pewnie znacznie więcej. W końcu dostałaś podpisy i zrobiłaś foty z dwoma ulubionymi pisarzami!. :)
OdpowiedzUsuńTak myślałem łobuzie, że mi książkę poślesz. Jeszcze jej co prawda nie dostałem, ale czekam cierpliwie i dziękuję. :)