Zapewne dziwi Was fakt, że po W krainie srebrnej rzeki sięgnęłam od razu po W krainie kolibrów. Zapewne jeszcze bardziej zdziwi Was fakt, że jestem już po lekturze W krainie wodospadów. Tak. Zgadza się. Ja, przeciwniczka czytania serii na raz, zrobiłam to, czego tak bardzo nie znoszę i w krótkim czasie pochłonęłam trzy tomy Sagi argentyńskiej.
Anna ma już swoje lata i szczęście u boku. Razem z Juliusem żyją spokojnie i niczego im nie brakuje. Marlena jest już prawie dorosła i kobieta chce, by ta pomogła jej prowadzić przedsiębiorstwo. Dziewczyna jednak ma inne plany. Pragnie pisać i zwiedzać świat. Boi się powiedzieć matce o swoich planach choć wie, że będzie musiała to zrobić, jeśli chce żyć po swojemu. Kiedy poznaje Johna, buntownika, jest pewna, że on zna życie, którego ona pragnie.
Viktoria dalej nie może pobrać się z Pedrem, jednak nie rozpacza dopóki są razem. Estella i Paco dorastają i tylko fakty, że Humberto dalej żyje a ona nie może już mieć dzieci psuje jej optymistyczne poglądy na przyszłość. Ma jednak nadzieję, że jej dotychczasowe potomstwo znajdzie szczęście i nie będzie pakować się w żadne kłopoty.
Mina kocha Franka, jednak wie, że dopóki razem z matką żyją z jej ojczymem nie będzie mogła tego wziąć z nim ślubu. Nowy mąż matki ma syna z poprzedniego małżeństwa, który patrzy na nią łasym wzorkiem jednak dziewczyna wie, że Xavier nic z tym nie zrobi. Mężczyzna traktuje ją i matkę jak darmowe służące. Bije je i poniża, a starsza kobieta boi się z tym cokolwiek zrobić. Uważa, że nie poradzą sobie same. Kiedy Frank zostaje oskarżony o morderstwo, za którym stoi jej przyrodni brat, ucieka. Mina ma nadzieję, że spotkają się w swoim umówionym miejscu, gdy przyjdzie na to czas...
Owszem, można skutecznie uciec, ale to nie oznacza odzyskania wolności.
Blanka jest córką Gustava, brata Anny. Kiedy jej ojciec zginął matka zamknęła się w sobie pozostawiając nastoletniej córce walkę o przetrwanie. Nie przejmuje się tym, że czternastoletnia Blanka musi sprzedawać swoje ciało, by miały co jeść. Kiedy tylko Corazon udaje się wyjść na chwilę z alkoholowego upojenia przypomina jej, by pamiętała o rodzeństwie swojego ojca. Oni jej pomogą, kiedy będzie tego potrzebowała. Blanka jest jednak tylko małą dziewczynką, bez względu na to, czym się zajmuje i nie potrafi sobie wyobrazić, by miała zostać sama na świecie...
Początkowo nie wiedziałam, czego się spodziewać po W krainie srebrnej rzeki. Byłam ciekawa, czy autorka postanowi na nowych bohaterów całkowicie porzucając starych, czy też i ich wplecie w całą fabułę. Jak się okazało Sofia Caspari ani myśli porzucać Anny czy Viktorii i ich dzieci. Towarzyszymy tym silnym kobietom i coraz lepiej poznajemy ich rodziny, które z czasem coraz bardziej się rozrastają. Do fabuły wprowadzone zostają też kolejne postaci. Niektóre z nich stają się jednymi z głównych, inne przeplatają się w historii dobrze znanych nam już familii. Skupiamy się jednak - tak jak w W krainie kolibrów - na sile drzemiącej w kobietach. Jest to motyw przewodni całej Sagi argentyńskiej i pokazuje, że w XIX wieku słaba płeć też umiała sobie radzić.
Niektóre rzeczy są takie proste, czasami trzeba sobie po prostu wybaczyć.
Choć lektura tego tomu zajęła mi więcej czasu niż poprzedniego i tak uważam, że naprawdę warto zabrać się za tę serię. W krainie srebrnej rzeki trzyma poziom W krainie kolibrów, co mnie ucieszyło, gdyż bardzo się tego obawiałam. Polubiłam nowych bohaterów, których postanowiła wprowadzić Sofia Caspari. Szczególnie Blanka przypadła mi do gustu i podbiła moje serce dlatego żałuję, że akurat jej autorka poświęciła zbyt mało uwagi. Zapewne dlatego, że akcja tutaj pędzi na łeb na szyję. Wydaje mi się, że dużo szybciej, niż w pierwszej części. Rok za rokiem, rok za rokiem... Wszystko dzieje się tak szybko, że widać jak na dłoni, że Caspari chciała upchnął wszystkie wydarzenia w trzech tomach. Zapewne inne wyjście sprawiłoby, że Saga argentyńska zaczęłaby przypominać tasiemcową telenowelę. Dobrze więc, że tego uniknęliśmy.
Początkowo myślałam, że spokojnie można chwycić za drugi tom bez znajomości pierwszego. Doszłam do wniosku, że skoro i tak pojawiają się nowi bohaterowie to zapewne tych wcześniejszych będzie mniej i dzięki temu znajomość W krainie kolibrów będzie niekonieczna. Myliłam się jednak. Nie dość, że Anna i Viktoria pojawiają się na kartach W krainie srebrnej rzeki często, to ich dzieci grają tu pierwsze skrzypce. Przyjemniej jest czytać wiedząc, co przeżyli ich rodzice i jak minęło im dzieciństwo. W ten sposób towarzyszymy im przez całe ich życie, co rodzi między bohaterem a czytelnikiem więź. Uwielbiam Marlenę, uwielbiam Estellę. Patrzenie, jak dorastają, zakochują się, odkrywają siebie i swoje ciała było naprawdę wspaniałym doświadczeniem. Zapewne nie czułabym tego, gdybym pominęła pierwszą część.
Chwila tchórzostwa, jedna fałszywa decyzja i życie zmienia się nie do poznania.
Trochę żałuję, że tak szybko chwyciłam za drugi tom. Zbliżyło mnie to bardzo do końca przygody z bohaterkami tej serii. Mimo to uważam, że Sagę argentyńską dobrze jest pochłonąć od razu. Dzięki temu nasza pamięć nie ma czasu, by zatrzeć poprzednie wydarzenia i dzięki temu wszystko jest dużo lepiej zrozumiałe. Sofia Caspari nie traci czasu na przypominanie wszystkiego, co wydarzyło się wcześniej, więc jeśli pozwolimy sobie zapomnieć o tym, co było czytanie drugiego tomu stanie się koszmarną próbą przypomnienia sobie, dlaczego tak, a nie inaczej.
Ogólna ocena: 09/10 (wybitna)
Spełnia wyzwanie: -
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Otwarte!
Tak jak pisałam wcześniej, będę czytać, bez dwóch zdań <3 <3
OdpowiedzUsuńhttp://mirella-view.blogspot.com/
Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz <3
UsuńMając okazję - chętnie przeczytam. Tylko nie wiem, czy takowa się nadarzy, mam nadzieję, że tak. :)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję :3
Usuń