Po Sercu ze szkła byłam bardzo ciekawa kontynuacji. Choć nie czekałam na nią z wielką niecierpliwością, to ucieszyłam się, gdy zobaczyłam w zapowiedziach Serce w kawałkach. Wiedziałam, że z chęcią poznam dalsze losy bohaterów i nie podchodziłam do tej książki tak, jak do pierwszego tomu z uprzedzeniami. Wiedziałam już, że nie jest to do końca lekka opowieść dla młodzieży, tylko można w niej dostrzec elementy kryminału i thrilleru, a duchy przeszłości nie raz wywołują ciarki na plecach.
David i Juli od kilku miesięcy mieszkają w Bostonie. Wydarzenia z zeszłej zimy zostawiły w ich duszach mrok. Oboje próbują dojść do siebie odwiedzając swoich terapeutów, spędzając razem czas i starają się żyć normalnie. Dziewczynie przychodzi to zdecydowanie łatwiej niż chłopakowi, którego dalej dręczy widmo byłej, martwej, dziewczyny i zdrada przyjaciela. Juli zaś nie potrafi dać Davidowi wystarczającej przestrzeni i bardzo boli ją to, jak się przed nią zamyka. Widzi, że coś go dręczy. Nie wie jeszcze, że próbuje on wypełnić czymś lukę w pamięci, którą odkrył. Martwi się, że śmierć Charlie wcale nie musiała być samobójstwem... Zbliżają się urodziny jego ojca, a on mimo obietnicy rozważa wizytę na wyspie...
Nie pamiętam, żeby w Sercu ze szkła Juli tak bardzo mnie irytowała. Co więcej sam David w denerwowaniu mnie wszedł chyba na najwyższy poziom. Jego zmienne nastroje i hipokryzja powoli wprawiały mnie w taką złość, że miałam ochotę rzucić tą książką. Naprawdę rozumiem, że nie jest łatwo pogodzić się ze wszystkim, co przeżył, jednak to, jak się zachowywał - choćby w stosunku do Juli, swojej dziewczyny - było po prostu niewybaczalne. Egoistyczne. David jest chłopakiem po przejściach, jednak widocznie okazałabym się zbyt słaba, by z nim wytrzymać dłużej niż jeden dzień. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie to się zmieni, gdyż nie wiem, czy inaczej dam radę przeczytać Serce z popiołu, a zapowiada się ona naprawdę interesująco.
Po zakończeniu Serca ze szkła zastanawiałam się, co ma zamiar zrobić Kathrin Lange w kolejnej części. Wydawało mi się, że wszystko jest już skończone. Okazało się jednak, że nie do końca, a wydarzenia Serca w kawałkach lekko mną wstrząsnęły. Nie byłam zaskoczona zakończeniem, gdyż w połowie książki domyśliłam się już, jakie ono będzie. Nie przeszkadzało mi to jednak, tylko bardziej wzmogło moją ciekawość co do części trzeciej, bo teraz już całkowicie nie mam pomysłu na to, co może się tam zdarzyć. Jest to najważniejszy powód na to, dlaczego czekam na kontynuację. Nie dla Davida, zdecydowanie nie dla Juli. Czekam na niespodziankę i jeszcze więcej tej przerażającej atmosfery starego - być może nawiedzonego - domu.
W przeciwieństwie do poprzedniej części nie przeszkadzał mi styl autorki. Wydaje mi się, że się lekko poprawił. Ewentualnie Juli to pobiła w beznadziejności i to na niej skupiło się moje niezadowolenie. Największym plusem tej serii jest klątwa i to ten wątek najbardziej mnie intryguje. We wczesnej młodości bardzo lubiłam taką grozę, nawiedzone domy i książki tego typu. Miło wspominam gęsią skórkę, którą wywoływały. Tutaj nie było aż takiego efektu - być może wyrosłam już z tego - ale cieszyło mnie to, że autorka nie do końca odkrywa wszystkie karty, jeśli chodzi o ten wątek, więc w Sercu z popiołu możemy spodziewać się jakiejś bomby.
Być może nie jest to jakaś naprawdę genialna powieść młodzieżowa, jednak przyciągnęła mój wzrok i nawet przez myśl mi nie przeszło, by zakończyć książkę gdzieś w trakcie, a czasami mi się to zdarza. Serce ze szkła to dobra seria i znajdzie się spore grono zachwyconych osób. Teraz po skończeniu drugiego tomu naprawdę żałuję, że tak szybko ją pochłonęłam. Rozstanie z Juli i Davidem nie jest bolesne - i tak się jeszcze z nimi spotkam. Żałuję tylko, że musiałam opuścić wyspę, gdzie tyle się dzieje i tak dużo rzeczy jest jeszcze niepewne.
Ogólna ocena: 06/10 (dobra)
Spełnia wyzwanie: -
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Muza!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co u Ciebie?