Od momentu, gdy przeczytałam Czy wspominałam, że Cię kocham? wiedziałam, że seria DIMILY będzie jedną z moich ulubionych. Nie pomyliłam się i namiętnie wyczekiwałam kontynuacji. Gdy dostałam do swoich rąk tom trzeci już wiedziałam, że nie powstrzymam się i od razu Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię? przeczytam. Nienawidzę tego, że po kilku godzinach zawsze nadchodzi koniec. A tym razem już na zawsze.
Odkąd Tyler zniknął nic nie jest takie same. Minął rok i Eden już nie czeka na telefon, na jakąś wiadomość. Nie chce już nigdy widzieć swojego przyrodniego brata, który zostawił ją samą, gdy wszystko między nimi wyszło na jaw. Teraz własny ojciec jej nienawidzi, byli przyjaciele patrzą na nią jak na kogoś obrzydliwego, a ona nie potrafi znieść imienia chłopaka, który tak ją porzucił. Teraz wróciła jednak na wakacje do Santa Monica i każdy następny dzień wydaje się być gorszym od poprzedniego. W momencie, gdy Tyler postanawia przerwać milczenie i pojawia się na horyzoncie Eden ma mu do powiedzenia tylko jedno: już go nie kocha.
Zakończenie Czy wspominałem, że Cię potrzebuję? sprawiło, że siedziałam z szeroko otwartymi oczami. Wydawało mi się, że jawnie coś przegapiłam, a oczekiwanie na kontynuację było okropne. Zaczynając czytać Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię? byłam bardzo pozytywnie nastawiona, chociaż nie ukrywam, że to, jak diametralnie zmienił się Tyler w poprzedniej części prawie mnie zabiło. Rozumiem, że jest on bohaterem, który przechodzi wewnętrzne przemiany, dorasta i dojrzewa, jednak odniosłam wrażenie, że Estelle Maskame zrobiła z niego kogoś w rodzaju hipisa i ta część tylko mnie w tym przekonaniu utwierdziła. Jego charakter to jawne popadanie ze skrajności w skrajność, czego po prostu nie mogłam znieść. Zdecydowanie bardziej lubiłam Tylera pełnego złości.
- Bo kiedy naprawdę na kimś ci zależy, to chcesz, żeby ten ktoś dobrze się czuł - odpowiadam. - Właśnie to robisz, kiedy kogoś kochasz.
Eden bardzo mi zaimponowała swoim podejściem do Tylera i jego powrotu. Nabrałam do niej sporo szacunku i podziwu. Ona również dorosła, jednak zdecydowanie w ten lepszy sposób. W poprzednich częściach jakoś nie pałałam do niej zbytnią sympatią, jednak teraz to się zmieniło. Nie jest łatwo zapomnieć, lecz jeszcze ciężej jest wybaczyć. Nie da się nie przewidzieć zakończenia tej historii, jednak nie przeszkadzało mi to. Większym minusem był fakt, że dużo mniej tutaj uczuć niż w poprzednich tomach. Wcześniej nie dało się nie czuć tego, co czuli bohaterowie. W Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię? autorka chyba zapomniała, jak burzliwe były relacje Eden i Tylera. Wszystko poszło zdecydowanie zbyt gładko, co lekko mnie zawiodło. Nie zmienia to jednak faktu, że DIMILY to jedna z lepszych serii dla młodzieży.
Może dziwnie to zabrzmi, jednak naprawdę się cieszę, że to już koniec. Gdyby Estelle Maskame zdecydowała się na kolejną część jeszcze bardziej zniszczyłaby tych bohaterów, którzy teraz są zbyt... nijacy. Nie potrafię jej tego uwierzyć, gdyż Tylera wręcz uwielbiałam. Teraz zaś... po prostu nie. Człowiek aż tak nie może się zmienić. Nie w tak krótkim czasie. Brakowało mi niesamowicie mocno tego wszystkiego, co czułam podczas lektury tomu pierwszego, który zdecydowanie jest najlepszą częścią tej serii. Mimo to i tak cieszę się, że chwyciłam za ten finał i chociaż nic mnie nie zaskoczyło, to i tak całkiem nieźle się bawiłam.
Może dziwnie to zabrzmi, jednak naprawdę się cieszę, że to już koniec. Gdyby Estelle Maskame zdecydowała się na kolejną część jeszcze bardziej zniszczyłaby tych bohaterów, którzy teraz są zbyt... nijacy. Nie potrafię jej tego uwierzyć, gdyż Tylera wręcz uwielbiałam. Teraz zaś... po prostu nie. Człowiek aż tak nie może się zmienić. Nie w tak krótkim czasie. Brakowało mi niesamowicie mocno tego wszystkiego, co czułam podczas lektury tomu pierwszego, który zdecydowanie jest najlepszą częścią tej serii. Mimo to i tak cieszę się, że chwyciłam za ten finał i chociaż nic mnie nie zaskoczyło, to i tak całkiem nieźle się bawiłam.
Może atakujemy, bo atak jest najlepszą obroną?
Zdecydowanie polecam Wam DIMILY. Może z pozoru wydaje się być ona pustą serią dla nastolatek, to gdy przyjrzymy się głębiej dostrzegamy, jak bardzo autorka stawia na rodzinę i na zgodę między członkami. Można dostrzec, że jest to jedna z ważniejszych wartości, a szczera rozmowa powinna załatwić wszystko. Lubię, gdy książki młodzieżowe zawierają w sobie też jakieś przesłanie, gdyż wtedy nie są jedynie głupim czytadłem. Jestem pewna, że sporo jest osób, które myślą podobnie jak ja i uwielbiają Estelle Maskame za to, co napisała. Należę do tej grupy, mimo tego lekkiego rozczarowania.
Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Feeria Young!
A ja nadal nie mogę sie zabrać za przeczytanie pierwszego tomu :D
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :*
Pozdrawiam, Weronika
Muszę w końcu zabrać się za pierwszy tom. Ciągły brak czasu nie pomaga z w nadrabianiu lektur :(
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszam do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Jestem ciekawa, jak zareaguję na taki wizerunek Tylera... Czekam na książkę w ramach book tour. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń