maja 28, 2017

Vestmanna // Ove Løgmansbø

Dobrze pamiętam ten dzień, kiedy telefony zaczęły mi się urywać i cała Polska żyła informacją, że Remigiusz Mróz to autor tak płodny, że musi wydawać pod dwoma nazwiskami, żeby ludzie nie mieli go dość. Jako wierna fanka - halo, czytałam Mroza zanim stało się to modne! - musiałam się zaopatrzyć w cały ten cykl. Szybko go zdobyłam, położyłam na półce - to był jeszcze ten miesiąc, kiedy Mróz się jeszcze na półce mieścił - i zerkałam tak raz na jakiś czas na rosnący stos książek do przeczytania. Maj był miesiącem, w którym pojawiła się kontynuacja trylogii serii o Wiktorze Forście, po którą pognałam do księgarni dzień po premierze i równo szybko ją przeczytałam. A Mróz to Mróz. Uzależnia. Jak cukier. Skończyłam Deniwelację, złapałam za Enklawę. Następnego dnia po Połów, a kolejnego po Prom. Ups?

Wyspy Owcze to archipelag wysp na Morzu Norweskim, pomiędzy Wielką Brytanią, Islandią a Norwegią. Są zależni od Danii i uparcie dążą do niepodległości. Spokojnie można uznać, że jest to jedno z najbezpieczniejszych miejsc na całym świecie. Od 1988 roku zdarzyło się tam tylko jedno morderstwo, a jedynce, co grozi mieszkańcom to wypadek samochodowy na skutek zderzenia się z owcą. Farerzy żyją spokojnie niczego się nie obawiając i traktując się jak jedna wielka rodzina. Pewnego dnia znika jednak nastolatka. Cała społeczność od razu organizuje poszukiwania, jednak nie udaje się nic ustalić. Sprawą zaczyna interesować się duńska policja, irytując miejscowych. Ostatnią osobą, która widziała dziewczynę w porcie jest Hallbjørn Olsen...

Hall jest mężczyzną jak każdy inny na Wyspach. Za dnia pracuje dorywczo gdzie się da, lubi sobie wypić i raz na jakiś czas wbić w bójkę. Po śmierci żony sam wychowuje nastoletnią córkę, która wcale go nie potrzebuje, udowadniając to swoją samodzielnością. Jak przez mgłę pamięta spotkanie z zaginioną dziewczyną, a długa luka w pamięci niesamowicie go niepokoi. Hallbjørn był kiedyś żołnierzem w duńskiej armii, przez co lokalna społeczność zerkała na niego z wyrzutem, i cały czas ma traumę po pewnych wydarzeniach. Wszystkie ślady wskazują, że nie mógł tego zrobić, a Katrine Ellegaard - policjantka przypisana do sprawy - postanawia poprosić go o pomoc. Ludzie z Vestmanny są zamkniętą społecznością, która nie ufa obcym.

Prawdziwe zbrodnie mają to do siebie, że nie są skomplikowane.*

Nigdy wcześniej nie słyszałam o Wyspach Owczych i jestem pewna, że większość z Was również. To miejsce idealnie nadaje się do tego, by kogoś zamordować, co wyczuł swoim pisarskim nosem Remigiusz Mróz. Przepraszam. Ove Løgmansbø. Zachowajmy pozory. Tak więc mężczyzna akcję książek wybrał doskonale. Zamknięta społeczność, która jest przerażona tym, że ktoś z nich jest zabójcą. Mimo to niechętnie dzieli się informacjami. Wszystko zostaje w rodzinie. Katrine nie ma łatwego zadania już z racji tego, że jest z Danii. Nikt nie potrafi tak trzymać sekretów jak Farer. Hallbjørn różni się od rodaków i chętnie pomaga policji. Od razu polubiłam tego bohatera i skojarzył mi się z osławionym już Wiktorem Forstem. Już samo to sprawiło, że zyskał moją sympatię. Nie dostał się jednak do grona moich ulubionych postaci męskich. A mało brakowało.

Sprawa kryminalna jest bardzo dobrze skonstruowana. Kiedy zbliżałam się do końca i coraz więcej wychodziło na jaw miałam ochotę walić głową w ścianę, że nie wyłapałam poszlak i podejrzewałam kogoś innego. Løgmansbø jednak nie pozwala nam być pewnym czegokolwiek. Jeśli kogoś nie zdziwi rozwiązanie zasługuje na miano Sherlocka Holmesa, serio. Gdybym miała jakiekolwiek wątpliwości co do tożsamości autora całkowicie bym je straciła. Dodatkowo wystarczy być po kilku książkach Remigiusza Mroza, by zyskać potwierdzenie. Nikt nie pisze tak jak on. 

Łatwo przywiązać się do bohaterów, więc z ogromną dawką cierpliwości od razu zabrałam się za Połów,  w którym jeszcze bardziej zagłębiamy się w społeczność Farerów. Chociaż początkowo cała sytuacja wydaje się być klarowna, to z kolejnymi stronami ciekawość wzrasta tak mocno, że nie można się oderwać od lektury. Hallbjørn jest bohaterem, któremu ciągle rzucane są kłody pod nogi i któremu pisane jest po prostu nieszczęście. Autor nie daje mu taryfy ulgowej, przez co Vestmanna jest strasznie realistycznym cyklem. Tutaj bycie w centrum akcji nie oznacza, że się jest nietykalnym, bezpiecznym w każdej sytuacji, a jedyne co grozi, to kilka siniaków. 

Niewiedza jest błogosławieństwem, a niepewność przekleństwem. Ta wyświechtana fraza nie mogła być prawdziwsza.*

Pojawia się tutaj sporo znanych już z pierwszej części bohaterów, którzy jednak nie są zbyt istotni. Specyficzne imiona sprawiają, że nie jestem w stanie przytoczyć choćby tego córki Halla. Polubiłam jednak tę dziewczynę i podziwiam za podeście do życia i ten nietypowy spokój, który zapewne wziął się z dorastania z takim ojcem. Dalej nie mogłam przekonać się do Katrine, która ciągle mnie irytowała. Kojarzyła mi się z taką małą białą foczką, o którą wszyscy dbają i na którą chuchają. Ze skruchą się przyznam, że się uśmiechnęłam, kiedy w końcu też ona dostała kopa od życia, nie tylko Hall. Panie autorze, dziękuję za równouprawnienie. 

Zakończenie tym razem jest bardzo frustrujące. Po raz kolejny Mróz udowodnił, że on nie pisze jakiś tam kryminałów, tylko coś więcej. Takie zakończenia spraw policyjnych zapewne zdarzają się częściej, niż ktokolwiek jest w stanie przyznać. Zatrzasnęłam Połów bardzo zirytowana i miałam ochotę krzyczeć. Tak nie można. A wiecie czego nie można bardziej? Kończyć książki tak, jak zrobiono to w przypadku Promu. Trzeci tom Vestmanny to jest coś. 

O ile dwa pierwsze były bardzo dobre, tak ten od samego początku pokazał, że będzie czymś rewelacyjnym. O ile jeszcze wcześniej ktoś mógł nie słyszeć o Wyspach Owczych, tak po porwaniu statku i konsekwencjach pewnej rządowej sprawy oczy wszystkich zwróciły się w ich kierunku. Przyznam, że bardzo intrygują mnie takie tajne rzeczy, o których wiedzą tylko ludzie na wysokich szczeblach władzy i takie tam. Z natury jestem bardzo ciekawska, więc doczytałam jeszcze trochę o tym i muszę powiedzieć, że to zdecydowanie jest dobry pomysł na kryminał. Ma potencjał, który został wykorzystany w całości.

Nie potrzeba było już ładunków wybuchowych, aby wysadzić wszystko w powietrze. Wystarczyło uprawdopodobnić ich istnienie. Wystarczył strach.**

Nie spodziewałam się, że to wszystko potoczy się w tym kierunku, a zaczynając Enklawę nawet przez myśl mi to nie przeszło. Złamało mi to trochę serce, jednak nie tak mocno jak Inwigilacja czy Ekspozycja. Nie pociekła nawet jedna łezka, jednak to być może z szoku. Bo nic nie wskazywało na to, że to jednak tak się skończy ten najgorszy okres na Wyspach Owczych. Jestem zadowolona z lektury tego cyklu - szczególnie, że pochłonęłam go na raz - jednak oczekiwałam czegoś... więcej. Ciężko mi stwierdzić czego, skoro dostałam wszystko. Pozornie. Warto zapoznać się z Vestmanną wyłącznie dla samego Promu, acz nie będę kłamać. To nie jest poziom Remigiusza Mroza. To jest poziom Ove Løgmansbø. Nie dajcie się zwieść tej wielkiej, brzydkiej, żółtej naklejce. 

Ogólna ocena cyklu: 07/10 (bardzo dobry)
*Połów // Ove Løgmansbø
**Prom // Ove Løogmansbø
619 // Enklawa // Ove Løgmansbø // Vestmanna // tom 1 // 16 marca 2016 // 400 stron // Wydawnictwo Dolnośląskie // 35,00 zł

619 // Połów // Ove Løgmansbø // Vestmanna // tom 2 // 26 października 2016 // 416 stron // Wydawnictwo Dolnośląskie // 35,00 zł

619 // Prom // Ove Løgmansbø // Vestmanna // tom 3 // 15 marca 2017 // 344 stron // Wydawnictwo Dolnośląskie // 35,00 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat!

24 komentarze:

  1. Recka jak zawsze wspaniała. Z tego powodu że nie wiem co napisać, to napiszę że zdawało mi się iż znalazłem błąd, więc zacząłem dochodzenie i okazało się że to nie błąd. Dokładnie chodziło o "Farerzy" myślałem że chodzi o Farmerzy, ale słowo się powtórzyło więc po prostu odpuściłem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytam chętnie, bo lubię kryminał w skandynawskim stylu, a ten się wydaje być lekki i dobry jako taki rasowy wypełniacz czasu. Tyle tych książek Mróz pisze, że nie wiadomo, za co się zabrać. Już nie raz pisałem, ale on nie ułatwia, bo ciągle pisze i ciągle kusi czymś nowym... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do wypełniania czasu nadaje się idealnie :D
      No Mróz pisze i pisać nie zamierza, więc będziesz miał coraz większy wybór :p

      Usuń
    2. Właśnie. I myślałem po "Chórze", że następna będzie "Kasacja", ale już teraz nie jestem do końca taki pewny. Ten cykl z Wysp mnie może pokusić, bo krótszy i ciekawi mnie ten zakątek. :)

      Usuń
    3. Wyspy Owcze są super. Już planuję, kiedy będę mogła tam polecieć :D

      Usuń
    4. Na wycieczkę czy wakacje? :)

      Usuń
    5. Się ustali jak uzbiera pieniążki :D

      Usuń
    6. Hehe, albo wygra w totka. :) Jakby się wygrało to ucieczka na takie Wyspy Owcze, z dala od wszystkich, byłyby dobrym pomysłem. Nikt by nie wiedział ze znajomych, że masz miliony, a Ty byś sobie kupiła część wyspy i żyłabyś szczęśliwa. :) Wczoraj się zastanawiałem, jaki jest format tej serii. Normalny, czy pocket? Bardzo to podobne do książek Nesbo.

      Usuń
    7. Dobry plan. Aż sobie pójdę skreślić numerki :D Uwolnię Wyspy z jarzma Danii i zostanę bohaterem narodowym :D
      Wydaniem są identyczne jak inne książki Mroza. Więc taki typowy standard, nie pocket. :D

      Usuń
    8. Jak wygrasz i się podzielisz to samo mogę zniszczyć jarzmo Danii - wezmę maczugę i będę miażdżył! :D Bylebym nie musiał już więcej pracować i mógł wieść spokojne życie bez obaw, że nie będę miał na jedzenie, picie, od czasu do czasu imprezy i pod dostatkiem książków. :D
      Spoko. Wczoraj właśnie myślałem, czy bym to chciał fizycznie, czy na kindla. Wydanie ładne, więc się zastanawiam, ale tylko nad tym, bo jakbym chciał kolekcjonować Mroza to do stolarza albo meblarskiego po osobną półkę. :D

      Usuń
    9. Zabiorę Cię ze sobą :D
      No na Mroza trzeba sporo miejsca --> https://www.instagram.com/p/BUYolzNFuGV/?taken-by=_kyou_
      Ja to już go nie mam :o Deniwelacja weszła na styk i teraz będę musiała chyba zmienić trochę całe ułożenie, żeby weszły następne :o Może najpierw przeczytaj Enklawę, a później zdecyduj czy chcesz fizycznie? :D *pomysłowa Karolina*

      Usuń
    10. Genialnie! :)
      Heheh, no faktycznie. A dobrze widzę, że tam się lekko ugina pod Sandersonem, czy takie złudne wrażenie? :)
      Ta, chyba najprędzej tak zrobię. Dobrze jest mieć Ciebie, pomysłową Karoliną. :* :D

      Usuń
    11. Wszystkie półki się brutalnie uginają. :D
      Podeślę Ci zdjęcia jak to zabawnie wygląda, jak pojadę do domu :D

      Usuń
    12. U mnie się uginał do czasu przeprowadzi. Potem trochę zelżały, bo je mogłem porozmieszczać bardziej. Ale niedługo na nowo zaczną.W tym roku trzeba kupić koniecznie duży regał, taki jak mam już jeden zapełniony.
      Spoko, podeślij. A w wolnej chwili możesz zerknąć na LC i zobaczyć, co będzie moją następną lekturą, bo "Panikę" dzisiaj kończę. :)
      http://lubimyczytac.pl/profil/13506/ciacho

      Usuń
    13. Mój pokój cały jest w regałach, a jeden pełniutki stoi też u tatusia w pokoju, bo mi się nie zmieścił :D Także półkom lżej nie będzie :D
      O rany. Pełna radość! <3

      Usuń
    14. Ja tak sobie myślałem, że jakby było więcej kasy to wykupuję mieszkanie sąsiada za ścianą, przebijam drzwi z przedpokoju i tam, do tego mieszkania wrzucam wszystkie książki. 55m2 dla mnie do życia + 55m2 dla książków i balans idealny. :D
      Hehe, i już wczoraj zacząłem czytać. Trochę mi się oczy zamykał, więc tylko 55 stron poszło, jak już pani policjant skumała się z głównym bohaterem. Ale powiem Ci, że od pierwszej strony lektura bardzo lekka i wciągająca. Ale ciężko mi powiedzieć, czy rozpoznałbym Mroza - chyba nie, chyba za mało jego książek znam.

      Usuń
    15. Plan świetny i wszyscy byliby zadowoleni :D No, może poza sąsiadem. On w ogóle by się chciał wyprowadzić? :D
      Ja to od razu czułam, że to Mróz. No, ale ja przeczytałam chyba z 15 jego książek już. :D
      Chcę update'y na bieżąco!

      Usuń
    16. On się tam w ogóle raczej nie wprowadzi, bo to mieszkanie po śp. wujku. Ja liczyłem, że się wprowadzi jeszcze zimą, bo mieszkam w kamienicy i to na rogu, więc mam chłodnawo i tylko z jednej strony mam sąsiada, który mógłby trochę pomóc w ogrzaniu. Ale jakbym miał kasę na wykup to no problemo. :)
      Hehehe, nie wiem, czy będę update'y , ale ja to ogólnie zawsze robię sobie jakieś drobne zapiski gdzieś w notatniku lapka, czy telefonu, bo potem znacznie łatwiej mi reckę napisać - a to w sumie jest bardzo dobre przy mojej sklerozie. Bez telefonu nie żyję - smutne, ale prawdziwe. Prędzej bym z kompa zrezygnował na miesiąc, niż z telefonu na kilka dni.

      Usuń
    17. To na zimę możesz się wprowadzać do mnie. U nas w Bieszczadach wszyscy dookoła kaloryfery na maksa i się człowiek gotuje :p
      Ja to zawsze o połowie rzeczy zapominam. Ale nigdy mi się nie chce przerywać czytania i zapisywać bo przecież mam dobrą pamięć :p
      Ja też nie mogę żyć bez telefonu. Ostatnio zostawiłam go w domu jak szlam do sklepu to się mało nie zabiłam na schodach jak wracałam z tej zawrotnej prędkości :o

      Usuń
    18. U moich rodziców też tak miałem. Za oknem zimą -10, a ja kaloryfery poprzykręcane i okno uchylone. W kamienicy inaczej, grube mury, chłodniej i trzeba grzać porządnie, a i tak się nie nagrzeje aż tak. Ale za to teraz jak się robi gorąco to mam bardzo fajnie chłodno. :)
      No właśnie, telefon przydatna rzecz - notatnik, budzik, bank, poczta, kalkulator, przelicznik walut itp. itd. Nie ma opcji z tego zrezygnować .

      Usuń
    19. U mnie w Krakowie niesamowicie gorąco w mieszkaniu :(
      Oj nie ma.

      Usuń
  3. Nie wiem nic na temat twórczości Mroza i nie wiem czy chcę się z nią publicznie zapoznawać, bo skoro to zrobiło się takie modne to mam duze wątpliwości czy to jest dla mnie.


    Dawno nie było mnie w blogosferze, więc przypominam kim i skąd jestem: http://kruczegniazdo94.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie gdybym Mroza od zamierzchłych czasów nie znała, to też bym się w nim babrać nie chciała. :D Nie lubię popularnych rzeczów.

      Usuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger