Nie spodziewałam się, że ten rok będzie rokiem fantastyki. Dzięki serii Mistrzowie polskiej fantastyki średnio co dwa tygodnie od połowy stycznia mam przyjemność zapoznawać się z cyklem Pan Lodowego Ogrodu, Jarosława Grzędowicza. Już kiedyś miałam ochotę na tę serię, jednak ciężko było mi się do niej zabrać. Nie miałam pojęcia, że w tym roku zwyczajnie pochłonę całą i to już na samym początku 2018. Choć początek przygody z tym autorem był marny, to z każdym kolejnym tomem zaczynam dostrzegać, co tych wszystkich ludzi tak w Panu Lodowego Ogrodu kreci. Być może to nie będą książki mojego życia - ten tytuł dawno już sobie zawłaszczyły te od Sandersona - to cieszę się, że poszerzyłam swoje horyzonty i nie mogę się już doczekać, jak wszyscy Mistrzowie polskiej fantastyki staną u mnie na półce.
Po raz kolejny nie zdradzę Wam nic z fabuły, gdyż rozkręciła się ona na tyle mocno, że nie umiałabym zaczynając o niej mówić nie zdradzić po prostu wszystkiego. Ten tom jest na tyle kluczowy, że tutaj już wszystko zaczyna się łączyć, chociaż bohaterowie wciąż kluczą i sami nie wiedzą do końca, co powinni zrobić. Vuko ślepo podąża za narzuconym mu przez ziemskich szefów celem, a Filar czołga się do przodu z nadzieją, że trafi jak ślepa kura w ziarno i zrozumie, co właściwie jest tym jego przeznaczeniem.
Postaci bardzo się rozwijają i to jest chyba drugi największy - zaraz po fabule - plus tego cyklu. Vuko stracił trochę z mojej sympatii, gdyż irytuje mnie już powoli jego pracoholizm i ślepe gnanie za zadaniem, z którym przybył na tę planetę, do tego świata. Ja na jego miejscu rzuciłabym już to wszystko w pierony, skoro tak czy inaczej ci, których miał uratować, ratowani wcale nie chcą być. A ci, co może i by chcieli dawno nie żyją. Wsiadaj do swojej rakiety, Vuko, bierz Cyfral pod pachę i daj sobie z tym spokój. Powtarzałam mu to przez całą lekturę tomu trzeciego, jednak uparcie nie chciał mnie słuchać.
Filar zaś zdobył ode mnie sporo sympatii, gdyż on za dużo wyboru nie ma. Przecież nie położy się na ziemi i nie stwierdzi okej, umieram. On najbardziej się zmienił i rozwinął. Śledziłam jego losy z ogromnym zaintrygowaniem - większym niż w przypadku Vuko. Ciekawa jestem, co dla niego planuje Grzędowicz bo moje przeczucia co chwila się zmieniają i sama już nie wiem, czego teraz oczekuję.
Grzędowicz wyjawił w tym tomie powód tych wszystkich wydarzeń. Byłam bardzo ciekawa motywacji tego człowieka, przez którego to wszystko się wydarzyło i w sumie nie zaskoczyła mnie ona. Nie jest on pierwszą osobą, która poczuła w dłoniach za dużo władzy i uznała się za najmądrzejszą na świecie. W sumie nic dziwnego, że wszystko stało się już dla nas jaśniejsze, gdyż jest to przedostatni tom Pana Lodowego Ogrodu, o czym ciągle zapominam, gdyż w tej kolekcji został on podzielony na dwie części. Napisanie go zajęło Grzędowiczowi sporo czasu i trzy lata czekali fani na zakończenie tej historii. Coś czuję, że to będzie książka, która zwali mnie z nóg. O ile te trzy, które są już za mną, są bardzo dobre, tak teraz oczekuję czegoś naprawdę rewelacyjnego, co zostanie w głowie na bardzo długo.
Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)
Po raz kolejny nie zdradzę Wam nic z fabuły, gdyż rozkręciła się ona na tyle mocno, że nie umiałabym zaczynając o niej mówić nie zdradzić po prostu wszystkiego. Ten tom jest na tyle kluczowy, że tutaj już wszystko zaczyna się łączyć, chociaż bohaterowie wciąż kluczą i sami nie wiedzą do końca, co powinni zrobić. Vuko ślepo podąża za narzuconym mu przez ziemskich szefów celem, a Filar czołga się do przodu z nadzieją, że trafi jak ślepa kura w ziarno i zrozumie, co właściwie jest tym jego przeznaczeniem.
Witajcie, wędrowcy morza! Witajcie ci, którzy szukacie swojego miejsca, bowiem je znaleźliście! Witajcie w Lodowym Ogrodzie, którzy przygarnie każdego i da każdemu to, co utracił!
Postaci bardzo się rozwijają i to jest chyba drugi największy - zaraz po fabule - plus tego cyklu. Vuko stracił trochę z mojej sympatii, gdyż irytuje mnie już powoli jego pracoholizm i ślepe gnanie za zadaniem, z którym przybył na tę planetę, do tego świata. Ja na jego miejscu rzuciłabym już to wszystko w pierony, skoro tak czy inaczej ci, których miał uratować, ratowani wcale nie chcą być. A ci, co może i by chcieli dawno nie żyją. Wsiadaj do swojej rakiety, Vuko, bierz Cyfral pod pachę i daj sobie z tym spokój. Powtarzałam mu to przez całą lekturę tomu trzeciego, jednak uparcie nie chciał mnie słuchać.
Filar zaś zdobył ode mnie sporo sympatii, gdyż on za dużo wyboru nie ma. Przecież nie położy się na ziemi i nie stwierdzi okej, umieram. On najbardziej się zmienił i rozwinął. Śledziłam jego losy z ogromnym zaintrygowaniem - większym niż w przypadku Vuko. Ciekawa jestem, co dla niego planuje Grzędowicz bo moje przeczucia co chwila się zmieniają i sama już nie wiem, czego teraz oczekuję.
Widziałem już niejedno, więc stało się dla mnie jasne, że potem będzie już tylko gorzej. Tak to już zwykle jest w życiu.
Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)
676 // Pan Lodowego Ogrodu // Jarosław Grzędowicz // Mistrzowie Polskiej Fantastyki // tom 3 // Pan Lodowego Ogrodu // tom 3 // 08 lutego 2018 // 400 stron // Wydawnictwo Fabryka Słów // Wydawnictwo Edipresse // 16,99 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co u Ciebie?