Z racji tego, że ostatnio naprawdę siebie nie lubię postanowiłam chwycić za książkę, którą na początku planowałam zignorować. Miałam nadzieję, że Gary John Bishop pomoże mi się naprawić i sprawić, że chociaż trochę zmienię swoje podejście do życia, bo inaczej to wszystko może się naprawdę źle skończyć. Zaraz po wyjęciu Unf*ck yourself z paczki zabrałam się za czytania i tego samego dnia ją przeczytałam. Bo autorowi nie można odmówić lekkości pióra. Zwykle unikam poradników, jednak teraz potrzebuję, by ktoś po prostu powiedział mi, co powinnam zrobić, więc miałam duże oczekiwania co do Napraw się!. Szczególnie, że Bishop ma doświadczenie w tych kwestiach.
Jeśli miałabym skupić się stricte na przesłaniu, które wyniosłam z tej książki brzmiałoby ono niczego nie oczekuj to będziesz szczęśliwy. Autor zamieszcza dużo więcej rad, jednak ta trafiła do mnie najmocniej, gdyż właśnie przez oczekiwania chodzę ciągle zdenerwowana, gdyż mam ich zwyczajnie za dużo i są mocno wygórowane. Taki los perfekcjonistki, która chce, by wszystko szło po jej myśli. Za każdym razem, gdy zaczynam czegoś chcieć próbuję sobie przypomnieć, że to zły pomysł, bo się rozczaruję. Więc - bo zawsze wpadam ze skrajności w skrajność - chcę nie chcieć niczego i już teraz mam ochotę siąść w kącie i płakać. Panie Bishop, daj Pan więcej odpowiedzi, a nie same pytania.
Z ostatniej chwili: twój dialog wewnętrzny pieprzy ci życie na mnóstwo sposobów, o których nie masz nawet pojęcia!
Całkiem sporo pojawia się tutaj informacji o podświadomości. Trochę nie podobał mi się fakt, że Gary John Bishop z góry uznaje każdego człowieka za zwycięzcę i stwierdza, że ogranicza nas jedynie nasz własny strach i wystarczy zacząć działać, by zmienić wszystko. Brzmi to niesamowicie banalnie i chociaż jest w tym jakaś część racji to jest najbardziej znane na świecie stwierdzenie i nic mi w życiu nie zmieniło. No, uświadomiło mi, jakim jestem tchórzem. I kretynką, skoro nie mam pomysłu na to, jak zmienić wszystko, co mi w życiu nie pasuje. Wiecie, po przeczytaniu Unf*ck yourself jest mi tylko gorzej. A byłam bardzo zmotywowana do zmian, gdy wzięłam ją do ręki. Chyba wychodzi na to, że NIE JESTEM GOTOWA. Przepraszam, Gary.
Być może są ludzie, którym takie podejście się spodoba. Moich problemów nie da się rozwiązać ot tak, gadaniem. Chyba, że pójdę do jakiegoś świetnego psychoterapeuty i to jest myśl. Tekstów mądrych - motywujących, ha - jest tutaj naprawdę dużo. Karteczek mi brakło, gdy zaznaczałam wszystko, co by się na cytat nadało. Właśnie to sprawiło, że poczułam, jakby autor poszedł na łatwiznę. Pewnie nie da się napisać poradnika, który by trafił do każdego, jednak jest tu tak dużo ogólników, że nie zdziwiłabym się, gdyby nie trafił do nikogo. Bishop ma jednak podobno całkiem spore grono fanów - i pomaga nawet jakimś szejkom czy kimś tam - i żyje z takiego gadania. Więc może całkiem dobrze gada, a ja jestem po prostu niereformowalna.
Zawsze wygrywasz, bo tak zaprogramowany jest twój mózg. Problemy pojawiają się wtedy, gdy na podświadomym poziomie chcesz czegoś innego, niż głośno deklarujesz. Różnica bywa diametralna.
Chciałam się naprawić, jednak dalej jestem permanentnie popsuta. Wychodzi na to, że będę musiała z tym żyć. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. W końcu staram się niczego nie oczekiwać, chociaż dalej mam ochotę rzucać padem, jak przegram z narzeczonym w Fifę. Pozaznaczanych mam milion fragmentów, które mają mi pomóc w życiu, jednak nie wiem, czy JESTEM GOTOWA na takie drastyczne zmiany i - jeszcze raz przepraszam, Gary - mało co z Unf*ck yourself pozytywnego wyniosłam. Chyba tylko mocniej zdenerwowałam się na siebie, że Gary się tak napracował zbierając to wszystko w jedno, a ja tylko zużyłam całe opakowanie karteczek i wpakowałam tę jego pracę na półkę.
Mimo to, że swojego zadania ta książka nie wykonała, to naprawdę dobrze się to czyta. Autor to chyba jeden z tych wiecznie pozytywnych i mówiących podniesionym głosem facetów, ale ma poczucie humoru i możecie wziąć miskę orzeszków i mu potakiwać. Będzie mu na pewno miło. A kto wie? Może to do Was trafi i nagle zorientujecie się, że jesteście miliarderami pracującymi po sto godzin tygodniowo?
Ogólna ocena: 06/10 (dobra)
680 // Unf*ck yourself. Napraw się! // Gary John Bishop // Unf*ck yourself. Get Out of Your Head and into Your Life // Olga Siara // 28 lutego 2018 // 240 stron // Wydawnictwo Insignis // 34,99 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Insignis!
Czytałam o tej książce sporo dobrego. Mam ją na oku ;)
OdpowiedzUsuńMoże chociaż Ciebie naprawi :D
Usuń"Trochę nie podobał mi się fakt, że Gary John Bishop z góry uznaje każdego człowieka za zwycięzcę i stwierdza, że ogranicza nas jedynie nasz własny strach i wystarczy zacząć działać, by zmienić wszystko." - czyli dobrze, że nie sięgnąłem jednak... Dla równowagi polecam (serio polecam!) "Wy wszyscy moi ja" Miłosza Brzezińskiego. Tutaj właśnie autor udowadnia (mając na poparcie swoich tez badania naukowe, fakty, dane, statystyki i tak dalej), że to jest jeden wielki bullshit, a otoczenie ma ogromny wpływ na to, kim jesteś. I jaka jesteś. Czy Ci się to podoba czy nie. :P A z natury jesteś leniwą bułą i po prostu handluj z tym. Ale to wcale nie znaczy, że nic nie osiągniesz, ale nie możesz sobie wmówić, że "jesteś zwycięzcą", tylko spokojnie i metodycznie do siebie podchodzić. No i ogólnie diety nie działają, bo nie mają prawa działać - oczywiście są na to dowody, a nie tylko czcze gadanie!
OdpowiedzUsuńNaprawdę gorąco polecam. Mało pieprzenia, dużo konkretów i w przyjemnym wydaniu. Chociaż długo się czyta. Ach, no i początek wydaje się być trochę z czepy wzięty, ale wbrew pozorom ma on sens. Więc przebrnij przez pierwszych... bo ja wiem... 50 stron? I nie przejmuj się, że oglądasz śmieszne filmiki marnując swój czas. Każdy tak robi. Ale Ty możesz się za to nie karcić, tylko obejrzeć do woli, a jak już przyjdzie Ci ochota na robienie czego innego, to zrobisz to z uśmiechem!
Może ogarnę, jak na razie będę unikać poradników ;p
UsuńAle to tak po prawdzie poradnik nie jest. :P Co prawda sam autor twierdzi, że książka uzurpuje sobie prawo do bycia poradnikiem, ale zamiast mówić Ci jak masz żyć, pokazuje wiele stron - z naukowego punktu widzenia. To jest najważniejsze. Nauka, nauka i jeszcze raz nauka, a nie biadolenie. :P
UsuńNo, podejście naukowe to ja lubię :D Rozglądnę się :D
UsuńAkurat dzisiaj zaczęłam czytać, ale jeszcze się nie wgryzłam, więc nie powiem, co sądzę. Podchodzę tylko jak pies do jeża, bo do poradników zawsze byłam negatywnie nastawiona. Ten jednak w jakiś sposób mnie zainteresował (zwłaszcza ten napis na okładce „mniej myśl, więcej żyj” – jak to do mnie pasuje!) i postanowiłam to sprawdzić. Cóż, zobaczymy wkrótce... Ale obawiam się, że mogę mieć podobne zdanie do Twojego... ;)
OdpowiedzUsuńTo daj znać co i jak :D
UsuńNie wiem, jaki jest Twój rodzaj problemów z samą sobą, ale opis samopoczucia bardzo przypomina mi to, co sama jeszcze nie tak dawno czułam. Mi bardzo pomogła "Moja wewnętrzna moc" Beaty Pawlikowskiej - to jedna z najważniejszych książek w mojej biblioteczce. Autorka proponuje pracę nad samym sobą, dzień po dniu. Naprawdę można zacząć zmieniać swoje myślenie - przynajmniej ja tak zrobiłam i teraz jest mi już łatwiej :) Oczywiście nie gwarantuję, że to samo pomoże też Tobie, ale chyba i tak warto wspomnieć... no bo kto wie?... W każdym razie - trzymaj się, ja trafiłam tu całkiem niedawno i zostaję, bo wydajesz się być bardzo fajną osobą :)
OdpowiedzUsuńArnika
Zerknę na pewno :)
UsuńMiło mi :)
Czytam i już przy 3 rozdziale zakończyłabym ale konsekwentnie dotrę do końca. Chociaż powinnam napisać "Nie jestem gotowa na dalsze czytanie"�� Nic. Jeszcze godzinka, 2 i kulturalnie "odhacze" kolejny nie-poradnik. Chodź kiedy tak czytam to wzięło mnie na tęsknotę. Na tęsknotę za "Transerfingiem rzeczywistości" Vadima Zelana. Sporo czytania ale można wybrać sobie jeden z tomikow i czuć, że jakiś kawałek duszy znajdzie dla siebie ukojenie w zgodzie z umysłem.
OdpowiedzUsuńTo pójście w stronę 'brak oczekiwań to szczęście' to nic innego jak jedna z filozofii Azji, zdaje się, że buddyzmu, według którego właśnie to ma prowadzić do spełnienia - skoro nic nie chcemy, to jesteśmy szczęśliwi. To i jeszcze inne elementy tej książki, które przytoczyłaś, sprawiają na mnie wrażenie, jakby nie było w niej nic nowego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na recenzje: zazamknietymiokladkami.blogspot.com