kwietnia 22, 2018

KRALLARIN YOLU // BRANDON SANDERSON 🌉

Odkąd zaczęłam kolekcjonować zagraniczne wydania książek Brandona Sandersona gdzieś z tyłu głowy podświadomie wiedziałam, że bardzo chciałabym mieć na półce wydanie Drogi Królów z Turcji. Nie wyróżnia się niczym, poza minimalistyczną okładką. Zapewne to właśnie sprawiło, że zdecydowałam się w końcu na jej zakup. Chwilę się nad tym zastanawiałam, gdyż nie wiedziałam, czy będzie ona warta swojej ceny. W końcu uznałam, że robię większe zamówienie książek Brandona i ostatecznie wrzuciłam ją jednak do koszyka. Kiedy kurier po miesiącu dostarczył paczkę pierwsze, co mnie uderzyło to waga i format. Mogłabym powiedzieć, że to największa i najcięższa książka Sandersona jaką mam, jednak ostatecznie jest takich samych gabarytów jak to skórzane wydanie Mistborn, które pokazywałam Wam ostatnio tutaj

Wnętrze przypomina wszystkie inne. Ciężko jest oczekiwać od wydawców, że będą dodawać coś od siebie. Pewnie dlatego to wydanie na dziesięciolecie wydania Z mgły zrodzonego tak bardzo mi się podoba. Mimo wszystko ta edycja Drogi Królów mi się podoba, chociaż mogłabym się bez niej obejść. Duży format - nie jestem do końca pewna, jednak chyba trochę większy od polskiego - trochę by przeszkadzał w czytaniu, jednak na półce prezentuje się świetnie. Dzięki temu też dobrze widoczne są napisany przy ilustracjach, których przecież nie mogło zabraknąć. 

Nie wiem, czy jest to celowe czy nie, jednak w tej edycji Sandersona pojawiają się różne odcienie papieru. Nie udało mi się ustalić, czy jest to błąd produkcji czy też ma to jakieś specjalne znaczenie. Nie chciałam informować Was o tych rzeczach, które są stałe w każdej edycji Drogi Królów, a z tym spotkałam się po raz pierwszy. Jeśli jest to celowe, świetnie. Jeśli to sprawia, że ten egzemplarz jest trochę bardziej unikatowy, jeszcze świetniej.

Cieszę się, że ostatecznie mam tą edycję, jednak nie zostanie jednym z moich ulubionych. Jestem zadowolona z tego, jak wygląda, acz nie zachwyca na żywo tak mocno, jak tego oczekiwałam. Mam Wam do pokazania jeszcze kilka wydań, acz za tydzień spodziewajcie się czegoś całkiem innego. Sanderson będzie musiał troszkę poczekać. 

2 komentarze:

  1. Ciekawie się prezentuje. Czcionka przy obrazkach zdecydowane lepsza od tej w polskim wydaniu. Te różne odcienie stron mnie zaciekawiły ;) W sumie dla mnie to plus.
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się to podoba :) Ciekawe tylko, czy to celowe.

      Usuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger