Kiedy dowiedziałam się o premierze książki Kiedy Bóg zasypia uznałam, że to jest coś, czego w tym momencie potrzebuję. Bardzo lubię historie tego typu i fakt, że dzieje się to w świecie istnienia bogów pogańskich, które są już mi dobrze znane z serii Kwiat Paproci, Katarzyny Bereniki Miszczuk, zdecydował, że nie mogłam się doczekać, aż poznam tę książkę. Pierwsze dwadzieścia stron, które przeczytałam przed snem, bardzo mi się spodobało. Uznałam, że to był dobry wybór. Następnego dnia nie było jednak już tak kolorowo. Zaczęłam się męczyć i jak najszybciej chciałam ją skończyć. Mówią, że nie wolno zmuszać się do czytania, jednak usiadłam i zawzięcie męczyłam się przez cały dzień, aż w końcu przeczytałam ostatnią stronę i odetchnęłam z ulgą.
Król Mieszko II został zamordowany. Kraj popada w ruinę. Nie wiadomo, kto po nim zasiądzie na tronie. Wszyscy walczą o władzę, poganie próbują pozbyć się niemieckiego Boga, jak go nazywają, a na dodatek u granic stoi czeska armia. Ludzie zaczynają współpracować z największymi koszmarami swoich umysłów, ze strzygami, wampirami i innymi ożywieńcami. Dobro i zło przestało mieć znaczenie. Teraz liczy się tylko potęga.
Dobre i złe wróżby splatają się nieustannie we wzory zmieniające się w rytmie życia.
Ta opinia nie będzie długa. Zastanawiałam się, czy w ogóle wspominać Wam o tych kilku godzinach męczarni, jaką okazała się ta książka. Nie lubię opowiadać o pozycjach, które są niewarte uwagi. Wtedy odnoszę wrażenie, że marnuję czas, w którym mogłabym polecić coś niesamowitego. Są jednak w Kiedy Bóg zasypia akcenty, które mi się spodobały i to na nich postaram się skupić, pobieżnie tylko wspominając o wadach, których dosyć sporo tutaj znalazłam i które całkowicie popsuły mi przyjemność z lektury.
Wszelkie bóstwa pogańskie zostały przedstawione w sposób intrygujący. Podobnie wyobrażałam sobie je podczas poznawania ich po raz pierwszy. Autor znał charaktery, z którymi ich przedstawiano, i wykorzystał to do swojej historii. Równie dobrze poradził sobie z różnymi upiorami, w które wierzono w czasach pogan i Mieszka II. Dodają one całej książce aurę tajemnicy i magicznej otoczki. Pewnego rodzaju zombie, wiły, wampiry... To wszystko jest tam na porządku dziennym. Bardzo boli, gdy historia z ogromnym potencjałem okazuje się być czymś okropnie męczącym i nużącym.
Największym problemem jest tutaj styl pisania autora. Jest on bardzo jednolity i nawet podczas momentów, gdzie krew się lała, nie byłam w stanie nic poczuć. Żadnych emocji. Bohaterowie mogli ginąć, świat mógł stać w płomieniach, a ja się nudziłam. Skoro fabularnie nie można mieć nic autorowi do zarzucenia, to to, jak napisał swoją książkę najbardziej razi w oczy. Zwykle w takie historie bardzo łatwo się wczuć, gdyż opierają się na postaciach realnych i wydarzeniach, o których się już wcześniej słyszało. Tutaj mi się to nie udało - od dwudziestej strony do samego końca marzyłam tylko o tym, by już tę książkę skończyć.
Niepotrzebne są też aż tak brutalne opisy, które są aż obrzydliwe. Rozumiem, że na wojnie wszystko dozwolone, jednak mimo wszystko Rafał Dębski trochę przesadził. Zwykle nie przeszkadzają mi takie rzeczy i niektóre opisy walk były wręcz arcydziełami. Czasami jednak autor dawał się porwać wyobraźni i wtedy miałam ochotę Kiedy Bóg zasypia odłożyć i jak najszybciej o niej zapomnę. Teraz też mam taki plan i zastanawiam się nad sprzedażą jej. Gdyby tylko nie była tak pięknie wydana...
Ogólna ocena: 03/10 (słaba)
Wszelkie bóstwa pogańskie zostały przedstawione w sposób intrygujący. Podobnie wyobrażałam sobie je podczas poznawania ich po raz pierwszy. Autor znał charaktery, z którymi ich przedstawiano, i wykorzystał to do swojej historii. Równie dobrze poradził sobie z różnymi upiorami, w które wierzono w czasach pogan i Mieszka II. Dodają one całej książce aurę tajemnicy i magicznej otoczki. Pewnego rodzaju zombie, wiły, wampiry... To wszystko jest tam na porządku dziennym. Bardzo boli, gdy historia z ogromnym potencjałem okazuje się być czymś okropnie męczącym i nużącym.
Wszędzie, gdzie starzy bogowie podnoszą głowy, dzieją się straszne rzeczy i powstają z martwych przeróżne okropieństwa.
Niepotrzebne są też aż tak brutalne opisy, które są aż obrzydliwe. Rozumiem, że na wojnie wszystko dozwolone, jednak mimo wszystko Rafał Dębski trochę przesadził. Zwykle nie przeszkadzają mi takie rzeczy i niektóre opisy walk były wręcz arcydziełami. Czasami jednak autor dawał się porwać wyobraźni i wtedy miałam ochotę Kiedy Bóg zasypia odłożyć i jak najszybciej o niej zapomnę. Teraz też mam taki plan i zastanawiam się nad sprzedażą jej. Gdyby tylko nie była tak pięknie wydana...
Ogólna ocena: 03/10 (słaba)
698 // Kiedy Bóg zasypia // Rafał Dębski // Polskie Fantasy // 20 kwietnia 2018 // 399 stron // Wydawnictwo Fabryka Słów // 39,90 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!
ktoś tu sobie zgapił hasło od Goi :p też kiedyś się sparzyłam na Dębskim i od tamtej pory omijam szerokim łukiem...
OdpowiedzUsuńJa teraz też będę uciekać jak od samego szatana...
Usuń