Tancerze burzy to jedna z tych książek, które zawsze chciałam przeczytać, jednak nigdy nie było mi po drodze. Zwykle interesuje mnie tyle nowości, że nie mam czasu czytać tych historii, które wydano wcześniej. Wydawnictwo z - jak mniemam - okazji wydania trzeciego tomu postanowiło część pierwszą ponownie. Właśnie to sprawiło, iż uznałam, że skoro w maju pojawi się zakończenie tej trylogii to dobry moment, by się z nią zapoznać. Dosłownie w momencie, gdy Tancerzy burzy kończyłam zawitał kurier, który po podpisaniu papierków dał mi paczkę, która zawierała Bratobójcę, czyli kontynuację Tancerzy. Jest ona sporo grubsza od tomu pierwszego i nie wiem, czy uda mi się chwycić za nią w kwietniu, jednak jestem pewna, że w przeciągu dwóch tygodni wrócę do świata Yukiko.
Nie da się ukryć, że świat zmierza ku upadkowi. Wszędzie, gdzie okiem sięgnąć, widząc plantacje lotosu, który zatruwa atmosferę, umysły i glebę. Nie ma już praktycznie zwierząt, a ludzi, którzy nie są uzależnieni od toksycznej rośliny jest coraz mniej. Lotos musi kwitnąć. Wieczna dewiza Gildii, która w ten sposób kontroluje poddanych szoguna. Członkowie tej tajemniczej organizacji posługują się wysoko rozwiniętą technologią, dzięki której są bezpieczni i nienarażeni ani na uzależnienie, ani na rozwijające się wszędzie choroby. Yukiko jest córką głównego łowczego imperium, któremu lotos prawie całkiem zasnuł rozum. Ma tylko jego, więc chociaż czuje niesmak na myśl o nim to ciągle wyciąga go z sytuacji kryzysowych. Tym razem jednak ich życie jest zagrożone z powodu kaprysu szoguna. Mają odnaleźć i sprowadzić mitycznego arashitorę, Tygrysa Gromu. Szoguna nie obchodzi fakt, że dawno wyginęły, liczy się tylko efekt.
Czasami nie dostajemy tego, na co zasługujemy. Gramy kartami, które nam dano, zamiast marudzić i tęsknić za czymś innym. Na tym polega różnica pomiędzy dorosłym a dzieckiem.
Yukiko jest bohaterką równocześnie schematyczną i oryginalną. Jest silna, piękna, wyróżnia się z tłumu odwagą - często utożsamianą z głupotą - i ma pewną zdolność, która może doprowadzić do jej śmierci. Pełno jest na rynku postaci tego typu, jednak świat, w którym ona żyje sprawił, że większości cech, które ona posiada, nie można znaleźć nigdzie indziej. Bardzo ją polubiłam całkiem ignorując fakt, że ma te szesnaście lat. W tym przypadku biorąc pod uwagę jej wychowanie i rolę jej ojca jestem w stanie zrozumieć, że myśli jak myśli i potrafi poradzić sobie ze wszystkim będąc - jakby nie było - nastolatką. Arashitora jednak całkowicie przyćmiewa Yukiko. Jest bohaterem cudownym, oryginalnym. Pomijając fakt, że to pewnie japoński rodzaj gryfa, nigdy nie spotkałam się z kimś takim. To, jak rozwija się podczas znajomości z Yukiko podbiło moje serce tak mocno, że ten malutki trójkąt miłosny po prostu zignorowałam.
Może niektórym się wydawać, że skoro autor postanowił zamieścić w Tancerzach burzy wątki romantyczne mamy tutaj do czynienia po prostu z kolejnym romansem młodzieżowych, w którym gdzieś tam przeplata się jakaś mała rebelia, która rozpisana będzie na dwóch stronach pomiędzy rozterkami głównej bohaterki. Jay Kristoff - współautor Iluminae, czyli naprawdę cudownej historii - i tym razem nie zawiódł. Polityczne wątki i walki to największa część tej książki i jak się za dużo razy mrugnie na raz można całkowicie przeoczyć fakt, że Yukiko ma kilku absztyfikantów. Nie kibicowałam żadnemu. Byli sobie gdzieś tam, w tle. Ważniejszą dla mnie relacją była ta między arashitorą, a główną bohaterką.
ŚMIERĆ JEST ŁATWA, KAŻDY POTRAFI RZUCIĆ SIĘ NA STOS I ZOSTAĆ SZCZĘŚLIWYM MĘCZENNIKIEM. PRAWDZIWA PRÓBA TO ZNIEŚĆ CIERPIENIE, KTÓRE TOWARZYSZY POŚWIĘCENIU.
Klimat Japonii jest tutaj również bardzo mocno wyczuwalny, jednak nie jest to Japonia taka, jaką znamy. Wszystko to jest wytworem wyobraźni autora, który tutaj naprawdę mocno popłynął. Całość opiera się na hodowli lotosu, który jest główną podstawą tamtejszej gospodarki. Kristoffowi udało się tutaj wykorzystać azjatyckie wątki w sposób, z jakim również się jeszcze nie spotkałam. Zawsze, kiedy myślę, że wszystko już było, jakiś pisarz umiejętnie mnie zaskakuje. I tak było tutaj. Równocześnie pomimo tego nie zatracił się w całej historii i ma ona ręce i nogi w każdej - najmniejszej nawet - kwestii. Przeznaczona jest też przede wszystkim dla osób w wieku podobnym do Yukiko, a jednak jestem pewna, że i starsi odnajdą ogromną przyjemność z lektury.
Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)
697 // Tancerze burzy // Jay Kristoff // Stormdancer // Paulina Braiter-Ziemkiewicz // Wojna Lotosowa // tom 1 // 04 kwietnia 2018 // 448 stron // Wydawnictwo Uroboros // 39,99 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co u Ciebie?