maja 22, 2018

„ZOSTAŁA JEDNA STRONA POŻAROWI WYDARTA” 🔥

451 stopni Fahrenheita to temperatura, w której płonie papier. Kiedy pierwszy raz przeczytałam tę książkę uznałam, że potrzebuję jej w swojej biblioteczce. Była ona jednak wszędzie albo niedostępna, albo pierońsko droga. Istny biały kruk. Myślałam, że czekanie na wznowienie będzie trwało wieki, jednak wydawnictwo Mag bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Kiedy wzięłam już własny egzemplarz do ręki uznałam, że pragnę przeczytać tę historię raz jeszcze, żeby sprawdzić, czy zachwyci mnie równie mocno. Szybko okazało się, że Ray Bradbury nie zawodzi. 

Guy Montag jest strażakiem. Minęły już lata, odkąd ten zawód zajmował się gaszeniem pożarów. Teraz tacy mężczyźni zajmują się ich rozniecaniem. Książki są zakazane, a posiadanie ich karane. Spora część społeczeństwa jest zadowolona z takiego życia, więc nie protestuje, gdy kolejne zbiory książek często wraz z domami i właścicielami giną w płomieniach. Montag od zawsze tak funkcjonuje, jednak jedno spotkanie z niezwykłą dziewczynką sprawia, że zaczyna dostrzegać to, co wszystkim im umyka, a literatura ma wiele do powiedzenia.

Książki trzepotały, skrzydlate jak gołębie, i umierały na werandzie i trawniku przed domem, ginęły w wirach iskier, rozwiewanych czarnym wiatrem pożogi.

Montag jest dziwnym bohaterem. Bardzo specyficznym. Początkowo czułam się tak, jakby narratorem był ten zły, czarny charakter. Bolało mnie samo czytanie o tym, jak płoną książki, które mają w sobie tak wiele. Widziałam jednak jak Guy się zmienia, ewoluuje i zaczęłam go rozumieć. Ciężko jest mieć komuś za złe bycie częścią społeczeństwa. Montag od dziecka musiał żyć w takim świecie i nie miał nikogo, kto pokazałby mu inną drogę. Właśnie w tym tkwi geniusz 451 stopni Fahrenheita. Bradbury nie stworzył tutaj setek postaci, tylko kazał nam skupić się na kilku, które różnią się od siebie diametralnie, a reprezentują sobą grupy, występujące w tym świecie.

Fabularnie nie dzieje się tutaj aż tak dużo, jednak wydarzenia, które opisuje Bradbury mają w sobie sporo kwestii, które poruszają i skłaniają do przemyśleń. Dzisiejsze czasy powoli zmierzają do momentu, gdy nasza przyszłość może wyglądać jak ta wykreowana przez tego autora. Kiedy człowiek dłużej pomyśli na temat 451 stopni Fahrenheita może przestraszyć się mocniej, niż podczas czytania horrorów Stephena Kinga. Biorąc pod uwagę to, jak ta historia wpływa na czytelnika wydarzeń nie musi tutaj być bez liku - wystarczy to, jak wpływa na czytelnika. 


Największym plusem tej książki jest to, jak została napisana. Czyta się ją niesamowicie szybko, a równocześnie z uwagą i ze zwracaniem uwagi na szczegóły i cytaty. Jest to prawdziwa klasyka, której nie potrafię umieścić w gatunku urban-fantasy. Według mnie wyrosła ona już ponad własną kategorię i jej miejsce jest jedynie w przedziale literatury światowej i ponadczasowej. Fakt, że dzięki  temu wydawnictwu Polska ponownie może łatwo zdobyć egzemplarz 451 stopni Fahrenheita i nauczyć się, że świat bez literatury będzie jedynie pustym pokojem pełnym wyimaginowanych postaci, które nic nie wnoszą do życia człowieka, ogromnie mnie cieszy. Niejednokrotnie jeszcze wrócę do tej historii, tego jestem pewna.

Ogólna ocena: 10/10 (arcydzieło)

710 // 451 stopni Fahrenheita // Ray Bradbury // Fahrenheit 451 // Wojciech Szypuła // 18 kwietnia 2018 // 176 stron // Wydawnictwo Mag // 29,00 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Mag!

1 komentarz:

  1. "451 stopni Fahrenheita" to faktycznie arcydzieło, które stało się już klasykiem. Zdecydowanie warto po tę książkę sięgnąć, szczególnie, że to historia, do której można wracać niezliczoną ilość razy. Bardzo gorąco polecamy!

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger