czerwca 07, 2018

DZIEWCZYNKA Z ZAPALNICZKĄ

Nigdy nie mam problemu z opisaniem tego, co czuję przy lekturze danej książki. Czy bardzo mi się podobała, czy wręcz przeciwnie... Słowa same ze mnie wypływają. Jednak nie tym razem. Być może jest to wina tego, jak mocno rozczarowałam się Dziewczynką z zapalniczką. Słyszałam o Mariuszu Czubaju mnóstwo pozytywnych opinii, więc podeszłam do tej książki z wielkim zapałem i nie mogłam doczekać się chwili, gdy będę mogła ją przeczytać. Szybko okazało się jednak, że już od samego początku moja przygoda z tym autorem jest skazana na porażkę. 

W lesie zostaje znalezione ciało emerytowanego policjanta. Sprawy nie ułatwia fakt, że jest zima i nikt nie wie, po co mężczyzna wybrał się w tamte rejony ani fakt, że policja nie bardzo chce wgłębiać się w tę sprawę i planują pójść po najmniejszej linii oporu. Jest jednak osoba, którą śmierć Jacka Szymona bardzo dotknęła. Rudolf Heinz zawsze uważał Jacka za swojego mentora i przyjaciela. Chociaż odsunięty od spraw z powodu ciężkiego załamania nerwowego postanawia dowiedzieć się, dlaczego ktoś ukrócił życie emeryta i przy okazji przyjrzeć się pewnej sprawie sprzed lat, która wydaje się być w jakiś sposób z jego śmiercią powiązana. 

Być może problemem jest fakt, że zaczęłam swoją przygodę z Rudolfem Heinzem od tomu piątego jego przygód. Nie znając jego przeszłości, powodów jego problemów ani nie wiedząc o nim nic konkretnego nie mogłam odnaleźć się w jego życiu i zrozumieć jego postępowania. Nie potrafiłam nawet porządnie go polubić, co wydaje się być bardzo problematyczne w tego typu książkach. gdzie spędzamy z jednym bohaterem naprawdę dużo czasu. Nie znając też wcześniej Jacka Szymona niespecjalnie przejęłam się tym, że ktoś postanowił go zamordować. Ot, kolejna ofiara w wielkim masowym grobie, do którego codziennie dorzuca się kolejnego trupa.

Nie samym śledztwem człowiek żyje. Jeśli nie wyluzujesz, zwariujesz.

Kolejnym problemem okazało się też drugie śledztwo, to dotyczące sprawy sprzed lat i zabójstwa małej dziewczynki. Zwykle krzywda dzieci trafia do mnie najmocniej - pewnie też dlatego tyle kryminałów z tym motywem - jednak tym razem jakby spłynęło to po mnie jak po kaczce. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Ciekawa sprawa kryminalna i mnie nie ma - właśnie tak to zwykle wygląda. Pojawia się tutaj jednak spora dawka wskazówek i do rozwiązania zagadki doszłam równie szybko, co Rudolf Heinz. A biorąc pod uwagę małą objętość Dziewczynki z zapalniczką poszło nam to niebywale sprawnie.

Dzięki temu, że ta opowieść jest tak krótka nie musiałam męczyć się z nią zbyt długo, jednak z drugiej strony dostrzegłam tutaj wątki, które można było rozwinąć i przez to sprawić, by to było czymś intrygującym, a lektura Dziewczynki z zapalniczką naprawdę niesamowita. Mimo to według mnie czas, który tutaj poświęciłam, był czasem straconym. Nie udało mi się dostrzec nic, co mogłoby przekonać mnie do powrotu do twórczości Mariusza Czubaja. Naprawdę nic. Gdyby nie fakt, że bardzo na tę historię czekałam zapewne nie byłabym tak mocno rozczarowana i nie bolałoby tak mocno. Jednak widząc same pozytywne opinie dostrzegam trochę winy w tym, że nie czytałam czterech poprzednich części, jednak na pewno nie będę tego nadrabiać. Mea culpa. 

Ogólna ocena: 04/10 (może być

714 // Dziewczynka z zapalniczką // Mariusz Czubaj // Polski psychopata // tom 5 // 23 maja 2018 // 274 strony // Wydawnictwo W.A.B. // 34,99 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję grupie wydawniczej Foksal!

2 komentarze:

  1. Kurcze... a właśnie rozważałam, bo szukam czego dobrego po "Czerwonym pająku"(wysoko postawiona poprzeczka). Ale może jednak spróbuję.

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger