stycznia 16, 2020

MILIARDY, MILIARDY // CARL SAGAN

I stało się. Skończyła się dobra passa czytelnicza. Trafiłam na książkę, która na początku zachwyciła mnie, a ostatecznie wynudziła i odniosłam wrażenie, że czytam w kółko o tym samym. Dopiero epilog sprawił, że trochę złagodniała moja złość na Carla Sagana - w końcu tak dobrze się zaczęło, taki potencjał został zmarnowany. Ale nie wypada źle mówić o zmarłym, który był dobrym i kochanym człowiekiem. Ciężko więc napisać opinię o książce, która sporo o danym człowieku prawi. Ale spróbuję. 

Przenikliwa analiza najważniejszych kwestii dotyczących naszego życia, świata i kosmosu.

W swojej ostatniej książce słynny astronom, futurolog i pisarz Carl Sagan zabiera nas zarówno w bezmiar kosmosu, jak i w zakamarki ludzkiego umysłu, zadając fascynujące pytania o to, jak powstał wszechświat i jaki będzie jego koniec, a także jak, łącząc naukę ze współczuciem, możemy stawić czoło wyzwaniom nadchodzącego stulecia.

W swojej książce autor odnosi wiedzę z dziedziny biologii, matematyki i astronomii do życia codziennego, a także do arcyważnych kwestii związanych ze środowiskiem i naszą przyszłością. Prezentując szeroki wachlarz tematów, zabiera czytelnika we wspaniałą podróż, od wynalazku szachów po możliwość życia na Marsie, od poniedziałkowego futbolu po relacje między USA a ZSSR, od globalnego ocieplenia po debatę aborcyjną. Jest też bardziej intymny fragment: mamy wyjątkową okazję poznać samego autora, czytając o jego walce o życie, o miłości do rodziny i o osobistych przemyśleniach na temat śmierci i Boga

„Miliardy, miliardy”, książka przenikliwa, tchnąca niepohamowaną ciekawością autora, to spuścizna jednego z największych umysłów naszych czasów.

Początkowo zachwyciłam się poczuciem humoru autora, jego podejściem do życia i świata. Carl Sagan zawarł w swojej książce praktycznie wszystko. Jego przemyślenia dotykają każdej sfery - Kosmosu, polityki, ochrony środowiska, dziury ozonowej, religii. Można się z nimi zgodzić lub nie, a w naprawdę wielu kwestiach autor ma rację. Problem pojawił się w momencie, gdy zaczęłam dostrzegać miejsca, w których Sagan się powtarza, zbyt szczegółowe rozwodzenie się nad każdą kwestią. O ile budowa ozonu była naprawdę interesująca - chociaż w szkole za chemią nie przepadałam - to kiedy zaczęłam czytać część drugą Miliardów, miliardów zaczęłam już się nudzić i zmęczyłam się tym miszmaszem tematów.

Ta książka była napisana naprawdę dawno temu i nie można zarzucić autorowi, że nie wiedział o czym pisze. Spora część jego przemyśleń jest dalej aktualna i aż dziw, jak dużo wydarzeń on przewidział. Gdy po początkowych zachwytach przyszło rozczarowanie zrobiło mi się aż przykro, jak bardzo nie doceniam geniuszu Sagana. Nic na siłę i po przeczytaniu całej książki wiem, że nie będę próbować z innymi książkami autora, jeśli również są o wszystkim. Zdecydowanie wolę pozycje skupione na jednym konkretnym temacie. 

Mało co zostało mi po Miliardach, miliardach w pamięci - może poza notacją wykładniczą, ale w tym przypadku raczej ją sobie odświeżyłam - i przyznam, że trochę czuję, że zmarnowałam na lekturę dwa dni. Styczeń do tej pory był naprawdę wyśmienity pod względem przeczytanych książek i irytuje mnie, że coś zepsuło mi średnią. Mimo to jeśli ktoś lubi książki poruszające wiele tematów to polecam. Sagan na małej ilości stron zmieścił co się tylko dało. Ale jeśli ktoś wychodzi z tego założenia co ja, że gdy coś jest o wszystkim, to jest o niczym... To szczerze odradzam.

★★★★☆☆☆☆☆☆

Miliardy, miliardy // Carl Sagan // Billions and billions // Karolina Bober // 12 listopada 2019 // 324 strony // Wydawnictwo Zysk // 49,90 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger