września 10, 2020

TRON TYRANA // SEBASTIEN DE CASTELL

 

I koniec. Koniec serii, która wcale mi się nie podobała. Wiecie, ja z Wielkimi płaszczami mam - miałam - taki problem, że nie wiem, dlaczego w ogóle po kolejne tomy sięgałam. Pierwsza część podobała mi się bardzo, ale z każdą kolejną było coraz gorzej. Dostrzegałam jakieś przebłyski geniuszu Sebastiena de Castell, ale nie mogłam się wciągnąć i okropnie się męczyłam. Zgodnie z zasadą masochizmu od razu po premierze Tronu tyrana ta książka pojawiła się u mnie w domu i szybko się za nią zabrałam. Pomińmy, że mało co pamiętałam z poprzednich tomów; pomińmy, że nie interesowały mnie losy bohaterów. W Tronie tyrana się zakochałam. Nie od razu. Kiedy zauważyłam, że pochłaniam stronę za stroną i po prostu MUSZĘ wiedzieć jak to się skończy... Byłam w szoku.

Po latach zmagań i poświęceń Falcio val Mond, Pierwszy Kantor Wielkich Płaszczy, jest bliski realizacji marzenia swojego zmarłego króla i obsadzenia na tronie jego córki Aline, by raz na zawsze przywrócić praworządność w Tristii.
Jednak, jak to w przypadku Wielkich Płaszczy bywa, sprawy się komplikują. W sąsiednim kraju enigmatyczny nowy przywódca Avares jednoczy barbarzyńskie armie, od dawna nękające granice Tristii. Co gorsza, ponoć ma nowego sojusznika: Trin, która dwukrotnie próbowała zabić Aline, by zdobyć tron Tristii dla siebie. Mając za sobą armie Avaresa, dowodzone przez żądnego krwi wojownika, Trin będzie nie do powstrzymania.

- Zemsta - powiedziała cicho Valiana. - Niekończące się błędne koło, w którym każda śmierć jest po prostu uczciwą zapłatą za poprzednią.

Bardzo podoba mi się sama idea Wielkich płaszczy. Być może właśnie to sprawiało, że tak uparcie męczyłam każdą część. Myślę, że mi by bardzo pomogła taka świadomość, że gdzieś tam na świecie są tacy, którzy zawsze sprawiedliwie rozwiążą każdy spór - nie na korzyść kogoś, kto więcej zapłaci, a zgodnie z prawdą. Ten tom pokazał jednak nowe oblicze Falcia. Do tej pory uważałam go za kogoś, kto ma dużo do powiedzenia i jest uparty, ale w Tronie tyrana musi on podejmować takie decyzje, które wzbudzają szacunek nie tylko we mnie.

Autor nikogo nie oszczędza. Zabija postaci o których nawet nie wiedziałam, jak bardzo je lubię, do momentu, gdy na stałe zniknęły z kart książki. Dodatkowo odważnie morduje tych, za których bym dała sobie rękę uciąć, że przeżyją... Poprzednie tomy mnie nie ruszyły - tutaj tyle razy płakałam, że w pewnym momencie nie widziałam już na oczy. Poruszał mnie każdy akt bohaterstwa, każde poświęcenie, wielka przemowa przed ostatnią bitwą... Gdyby ktoś mi powiedział, że przemęczę trzy pierwsze tomy jakiejś serii, by zakochać się w ostatnim... Nie uwierzyłabym. 

...bez wątpienia wojna nie działa w ten sposób. Sprawiedliwość to luksus czasów pokoju.

Ucieszyłam się, że poczucie humoru autora jest tu takie same, jak w przypadku Ostrza zdrajcy. Brakowało mi tego lekkiego stylu w Cieniu rycerza i we Krwi świętego. Dzięki temu pochłonęłam tę książkę bardzo szybko i już tęsknię za każdym z tych bohaterów. Wiem jednak, że jest to najlepsze możliwe zakończenie tej serii. Łamie serce niejednokrotnie, a równocześnie daje mnóstwo nadziei. Falcio stał się tutaj jednym z moich ulubieńców, a Tron tyrana jedną z najlepszych książek tego roku. Szokujące, wiem. Dla mnie też.

Gdyby każda seria kończyła się w taki sposób... Jestem usatysfakcjonowana, nie czuję, że czegoś tu brakło. Wszystko co miało być powiedziane... powiedziane zostało. Z moich ust nie padną słowa chcę więcej, bo czuję wewnętrzny spokój po wszystkich tych tragediach, które się tu wydarzyły. Nie spodziewałam się, że poczuję tyle miłości do Tronu tyrana i cieszę się, że uparcie czytałam tom za tomem. Było warto. Podoba mi się fakt, że autor darował sobie rozwlekłe opisy całej bitwy, bo nie przepadam za scenami batalistycznymi, chociaż wiem, że akurat niektórych może to rozczarować. Dla mnie jednak... de Castell zrobił najlepszy prezent.

- Złość lub smutek - odparłem. - Naprawdę tylko tyle nam pozostało?
- Wszystko jakoś się ułoży. Słońce wciąż będzie wschodzić.

Żegnaj, Falcio. Żegnajcie, Wielkie płaszcze. Nie zapomnę o Was.

★★★★★★★★★★

Tron tyrana // Sebastien de Castell // Tyrant's Throne // Grzegorz Piątkowski // Wielkie płaszcze // tom 4 // 02 września 2020 // 655 stron // Wydawnictwo Insignis // 39,99 zł

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger