marca 16, 2020

NIEGODZIWI ŚWIĘCI // EMILY A. DUNCAN

Nie będę trzymać Was w niepewności - to kolejna książka, od której bardzo dużo oczekiwałam, a okrutnie się zawiodłam. Uwielbiam słowiański klimat, a opis obiecał mi, że dostanę wszystko to, co tak bardzo w książkach lubię. Trochę romansu, wojnę, przygodę. I, nie mogę zaprzeczyć, te czynniki w Niegodziwych świętych są. A jednak nawet najlepsza fabuła, kiedy jest napisana nie tak, jak trzeba, traci na wartości.

Niech się jej boją…

Niektóre opowieści są tak piękne i tak brutalne, że chwytają za serce i nie chcą puścić. Witajcie w świecie Niegodziwych świętych – epickiej, pełnej namiętności historii, o której długo nie zapomnicie. Przygotujcie się na spotkanie z:

Dziewczyną imieniem Nadia, która słyszy w głowie szepty bogów.

Księciem otoczonym przez zdesperowane kandydatki na nową królową i groźnych zabójców.

Potworem skrytym za jasnymi, udręczonymi oczami i uśmiechem, który tnie jak nóż.

Drogi tej trójki będą się przecinały podczas trwającej od stulecia wojny w świecie wypełnionym grzesznikami i świętymi, magią i tajemnicą, oraz nieszczęśliwą miłością, która może – na zawsze – przechylić szalę dobra lub zła, ciemności lub światła.

Muszę przyznać, że sam pomysł na fabułę jest genialny. Jestem fanką książek o bogach, grzesznikach i nadprzyrodzonych mocach, więc nie sądziłam, że coś w ogóle może pójść nie tak. Wiadomo, początki są trudne, a szczególnie przy książkach, w których świat jest czymś całkiem nowym, dlatego nie spisałam Niegodziwych świętych od razu na straty. Mozolnie poznawałam politykę - chociaż jest opisana bardzo skromnie - bohaterów, bogów. Do Nadii dalej mam mieszane uczucia. Nie umiałam postawić się w jej położeniu - nasze charaktery różnią się od siebie w każdym możliwym aspekcie. Mam wrażenie, że osobiście kazałabym tym bogom wsadzić sobie ich boskość w te święte tyłki.

Akcja w pewnym momencie się rozpędza i przestałam całkowicie nadążać. Przeskakujemy od Nadii do księcia Serafina, a od księcia do Malachiasza. Jedynym bohaterem, którego polubiłam był Serafin. Wydawał się jako jedyny postępować logicznie, czego nie mogę powiedzieć o Nadii, która albo słuchała uparcie woli bogów, by nie stracić ich względów, albo ładowała się prosto w sam środek zbiorowiska swoich wrogów ignorując boskie słowa w jedynej możliwej sytuacji, kiedy akurat ich ostrzeżenie mogłoby mieć sens. Malachiasz zaś zaskoczył mnie ukrywanym przez siebie sekretem, jednak zakończenie pomieszało mi już w głowie całkiem i ostatecznie sama nie wiem co o nim myślę. Chyba chciałabym po prostu o nim zapomnieć.

Ciekawym aspektem jest tutaj magia. Magia Nadii, która pochodzi od bogów i magia krwi, którą wykorzystują jej wrogowie. Pod tym względem czuję spory niedosyt i nie podoba mi się, że autorka nie przybliżyła jej nam jeszcze bardziej. Widzę tutaj okropnie niewykorzystany potencjał, a jednak nie mam ochoty czytać drugiej części by sprawdzić, czy Emily A. Duncan coś z tym zrobiła.

Mamy tutaj dopiero wstęp do całej serii, więc można założyć, że dopiero później będzie się działo. Widziałam na temat Niegodziwych świętych różne opinie, ale widziałam, że spora część czytelników czeka na kontynuację. Mi na tyle nie podpasował styl autorki - albo tłumaczenie - że nie mam zamiaru dalej męczyć się podczas czytania. Zapewne gdyby nie to to sięgnęłabym po drugi tom ze zwykłej ludzkiej ciekawości. Chciałabym dowiedzieć się więcej o tej wojnie, o wszystkich bogach... Mimo to wiem, że nie ma sensu zaniżać serii średniej moimi ocenami. Już ta jedna wystarczy.

★★★★★★☆☆☆☆

Niegodziwi święci // Emily A. Duncan // Wicked Saints // Ewa Wojtczak // Something Dark and Holy // tom 1 // 29 lutego 2020 // 443 strony // Wydawnictwo Zysk // 39,90 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger