Tytuł: Urodziny złośnicy
Autor: Melissa de la Cruz
Seria: Klika z San Francisco
Premiera: 25 maja 2011 r.
Wydawnictwo: Jaguar
Format: 140 x 205 mm
Liczba stron: 280
Znowu skupiamy się na Ashley. Tej głównej. Nic dziwnego. W końcu to najładniejsza i najlepsza dziewczyna na świecie. A przynajmniej tak uważa. A teraz zbliża się jej najważniejszy dzień w roku. Jej trzynaste urodziny. Wielkie przyjęcie jakie sobie wymarzyła stoi pod znakiem zapytania, gdyż jej rodzice nagle zapragnęli małego, rodzinnego przyjęcia. A ona już zdążyła pochwalić się projektem, jaki przedstawiła jej najsławniejsza organizatorka przyjęć. Na dodatek poznaje najprzystojniejszego chłopaka na świecie - Coopera.
W szkole pojawia się też była przyjaciółka Lauren. Ta przed. Przed dołączeniem do Kliki i staniem się popularną. A teraz za wszelką cenę musi ukryć przed nią swoją popularność. I ją przed Kliką. Co nie jest proste. Na dodatek musi wybierać między dwoma chłopakami. Życie pełne popularności nie jest takie proste.
To już trzecia część tej serii, za którą się zabrałam. Z strony na stronę coraz bardziej się wciągałam i w końcu nie mogłam się oderwać. To dziwne, biorąc pod uwagę moje wcześniejsze uprzedzenia. Stwierdziłam jednak, że nie będę się czepiać szczegółów i po prostu zacznę się dobrze bawić czytając. Bo i owszem. Przy tej książce można się bardzo dobrze bawić. Cała historia jak i styl autorki jest świetny. Nie można zaprzeczyć, że moje wrażenia po tej części były troszkę inne, niż po poprzednich. Po pierwsze, i najważniejsze, w pewnym stopniu wszystkie dziewczynki się pozmieniały. Po drugie, praktycznie nie gryzł mnie w oczy wiek bohaterek, mimo, iż w tej części był jednym z ważniejszych motywów. A po trzecie... Cóż. To po prostu dobra książka dobrej autorki.
Nie wiem, co takiego jest w tej książce iż mimo tylu wad po prostu mi się podoba. Jest to chyba jedna z tych książek, które trafiają bezpośrednio w upodobania czytelnika, mimo minusów. Mogłabym Wam ją polecić, bo czemu nie? A jednak nie spodoba się ona wszystkim. Nie jest zbyt... ambitną lekturą. Jednak można przy niej miło spędzić czas i to się liczy najbardziej, prawda?
Szczerze powiem, że ta recenzja nie jest pisana na bieżąco, czyli zaraz po przeczytaniu. A to przez brak czasu na spokojne napisanie. Wrażenia już ostygły, gdyż książkę przeczytałam kilka dni temu, a przede mną jeszcze trzy następne recenzje. Moje tempo czytania książek znów wróciło. A może to po prostu dobre książki? Spodziewajcie się dwóch dziesiątek. Z innej bajki Jodi Picoult i Samanthy van Leer oraz Bezdomnej, Katarzyny Michalak. No i oczywiście jeszcze Cierpienia młodego Wertera, ale to już na końcu :)
Ogólna ocena: 07/10
Zdania nadal nie zmieniłam. W ogóle nie ciągnie mnie do tej serii.
OdpowiedzUsuńWidzę, że dalej kontynuujesz tę serię:) A z pisaniem też nie jestem na bieżąco, teraz dopiero sierpniowe recenzje będę pisać :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje mi się bardzo tandetna i oklepana. Nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie mam ochoty za specjalnie na tę książkę, czytałam od tej autorki "Błekitnokrwistych" i też jakoś bardzo mnie nie urzekli.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością będę czekać na Twoją recenzję "Bezdomnej", której jestem ciekawa;)