Tytuł: Homepage Boga
Tytuł oryginału: Gottes Homepage
Autor: Dariusz Muszer
Tłumaczenie: Dariusz Muszer
Seria: Kwadrat
Tom: -
Data wydania: 2013
Liczba stron: 178
Wydawnictwo: Forma
Cena na okładce: 33 zł
Hologramy i klony zaludniają świat. Śmierć nie istnieje. Jest rok Osiemdziesiątego Ósmego Fioletu.
Mamy rok Osiemdziesiątego Ósmego Fioletu. Wcześniej, przed Wylądowaniem lub Wykluciem, jak to niektórzy określają, stosowaliśmy wyłącznie liczby, aby ogarnąć upływ czasu i ukryć nasz strach przed rozpadem i śmiercią. Teraz nie znamy już śmierci i mieszamy liczby z kolorami. Nie bardzo mi się to podoba. Malarzy i matematyków nie powinno się nigdy obdarzać nadmiernym zaufaniem.
Wyniszczające wojny o powietrze są już tylko wspomnieniem. Gepin ma 128 lat i właśnie postanowił spisać to, co przeżył. Z dnia na dzień został przeniesiony razem z żoną do Norwegii, do kwatery twórczej. Chciał pisać po polsku, jednak nakazano mu używać do tego umarłego języka, jakim jest niemiecki.
Opisywanie życia człowieka po niemiecku to żadne przyjemne zadanie, szczególnie jeśli ktoś nie jest językoznawcą.
Gepin dostał od ojca, który był jednym z pierwszych kosmonautów adres strony internetowej - Hompege'a Boga.
W broszurce reklamowej kosmonetu możemy przeczytać: Homepage Boga nie jest tajemnicą, gdyż tajemnic już żadnych nie ma.
Wspomnienia mężczyzny są jednak całkiem inne, z oficjalną historią. Nikt nie chce czytać o wojnach o powietrze, w których Gepin brał udział. Autor pisze o manipulacji i kłamstwie. Świat, gdzie chirurgia plastyczna i kapitalne remonty są normą, a Bóg ma własną stronę w internecie jest niesamowity. Dziwie się, że wcześniej nawet nie słyszałam o tej książce. Zainteresował mnie tytuł. Nie czytałam, o czym jest owa pozycja. Po prostu brałam w ciemno. Dużo czasu zajęło mi przeczytanie tej cienkiej książeczki. Mimo małej objętości było w niej wszystko.
Zastanawiam się, jakim gatunkiem w ogóle jest ta książka. Im dłużej ją czytałam, tym mniej pasował mi każdy gatunek. Niektórzy pewnie nazwą ją fantastyką. Początkowo myślałam, że będzie to dystopia i w dużej części miałam rację. Przyszłość, która mimo rozwoju cywilizacji nie jest taka dobra, to już oklepany schemat. Po tylu publikacjach tego gatunku naprawdę trudno znaleźć w książce coś nowego, wyjątkowego. Tutaj mamy coś, z czym nigdy wcześniej się jeszcze nie spotkałam. Z ciekawością przewracałam kolejne strony. Otwierając Homepage Boga po raz pierwszy nigdy bym nie przypuszczała, że tak mi się spodoba. Przed czytaniem nawet się bałam, że nie podołam, że nie dam rady jej skończyć, że będzie dla mnie nieciekawa. A tu niespodzianka.
Dariusz Muszer zapewne trafi na listę moich ulubionych autorów. Z chęcią przeczytałabym także inne jego książki. Szczególnie w oko wpadł mi tytuł Niebieski. Pozycja opowiada nam o Zbawicielu, który ponownie zstąpił na Ziemię. Nie wiem, skąd autor bierze tak oryginalne pomysły. Porównywany zostaje do Stanisława Lema. Przyznam, że z twórczością mistrza science-fiction nie miałam styczności, więc nie mogę potwierdzić, ani zaprzeczyć na to stwierdzenie.
Przyszłość, jaką stworzył autor, jest możliwa. Jeśli ludzie nie znajdą odpowiedzi na niektóre pytania właśnie tak może skończyć się nasz świat. Jest w tym odrobina grozy. Wątpię, czy ktokolwiek by chciał, by go klonowano. Tak długie życie, jak przedstawione w Hompage'u Boga jest kuszące, jednak sądzę, że mało kto zapłaciłby tak dużą cenę.
Już wydanie książki jest samo w sobie ciekawe. Pierwszy raz spotkałam się z pozycją w kształcie kwadratu, która nie jest bajeczką dla dzieci. Trudno mi było przyzwyczaić się do takiego formatu, jednak po pewnym czasie przywykłam. Nie jest to jakieś ogromne wydanie - jest bardzo poręczne. Przez chwilę w szkole zaczęłam panikować, gdyż pomyślałam, że czeka mnie dzień bez książki, gdy w plecaku nie zobaczyłam jej na pierwszy rzut oka. Jednak Homepage Boga tylko dobrze się ukrył.
Spodobała mi się również miłość Gepina do Freyji. Była takim promyczkiem światła w ciemnościach. Spodziewałam się, że to też iluzja, jak większość tamtego świata, jednak po pewnym czasie okazało się, że to po prostu mocne uczucie, którym darzą się kobieta i mężczyzna. Cieszę się, że autor wpadł na pomysł, by pokazać, że niektóre emocje mogą być jeszcze prawdziwe, mimo, że społeczeństwo tego nie pochwala.
Ogólna ocena: 08/10
Ogólna ocena dla portalu sztukater.pl: 5/6
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję portalowi sztukater.pl.
Bardzo lubię tego typu historie, a raczej książki. A kwadratowe wydanie... dziwne, ale ciekawe rozwiązanie. Z chęcią zobaczyłabym, jak wygląda i jak się czyta taką książkę :D
OdpowiedzUsuńCieszy mnie Twoja recenzja, ponieważ książkę nabyłam na jakiejś wyprzedaży, ale nie miłam odwagi zabrać się do niej
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie ciągnie... Może kiedyś przeczytam jeszcze raz recenzje i mnie najdzie, że o muszę to przeczytać, ale to w przyszłości. :P
OdpowiedzUsuń