Tytuł: W kraju róży
Tytuł oryginału: W kraju róży
Autor: Barbara Vujcic
Tłumaczenie: nie dotyczy
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 16 maj 2014
Liczba stron: 306
Wydawnictwo: Novae Res
Cena na okładce: 32,00
Wiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce. To moja największa wada - ile już razy zawiodłam się na książce przez zapatrzenie się w jej zewnętrzny urok... Tak było i tym razem. Okładka zwiodła mnie na tyle, że nawet nie przejęłam się faktem, że akcja dzieje się w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Nie bardzo przepadam za książkami, w których wszystko dzieje się w tych czasach. Jednak wiadomo: odpowiedzialność recenzenta. Książka jest krótka i mimo uprzedzeń zabrałam się za nią.
Weronika po trzech latach studiów psychologicznych zawiodła wszystkich, gdyż nie była w stanie zdać egzaminów. Teraz postanawia wyjechać do Londynu do pracy. Sama nie wie, co tam zastanie i jak sobie poradzi. Już sama podróż kosztuje ją dużo nerwów, nie jest gotowa na taki krok a mimo wszystko wyjeżdża. Spotyka tam Dragana. Chłopak jest pół Serbem, pół Chorwatem. Obecnie ucieka przed wojną między krajem jego ojca a matki. Boi się o swoje życie, więc swoje drogi kieruje do Anglii. Ani on, ani Weronika nikogo tam nie znają, są sami na obczyźnie i muszą poradzić sobie ze wszystkim bez pomocy z zewnątrz.
Różne są powody do emigracji. Tutaj mamy opisane życie w obcym kraju w latach 90. Pojawiają się też trudne przeżycia: zdrada życiowego partnera z najlepszą przyjaciółką nie jest łatwa do przełknięcia. Dziwię się jednak Weronice, że zdecydowała się na taki krok. Ja zdecydowanie bym się nie odważyła. Szczególnie w tamtych czasach, czasach zamkniętych granic. Całe szczęście, że rodacy dziewczyny gotowi są jej pomóc w ciężkich, emigracyjnych, chwilach.
Bardzo polubiłam Dragana. Podobało mi się, że uważał, że ta wojna wcale nie jest niego, że nie rozumie, dlaczego dwa kraje żyjące wcześniej w pokoju, nagle uznały, że tak nie może być i zaczęły wojnę. Ot tak. Chłopak od samego początku przypadł mi do gustu. Podobało mi się, że od razu wiedział, że Weronika jest tą, na które czekał całe życie. Ale nie dajcie się zwieźć pozorom! To nie jest historia, w której wątek romantyczny jest przeważający. Autorka pokazuje nam tutaj trudy, jakie czekają w życiu emigrantów.
Książkę czyta się bardzo szybko, ale w pewnym momencie zaciekawił mnie fakt, czy autorka wahała się, w jakim stylu napisać swoją powieść. Czasami pojawiały się pełne opisy Londynu, co bardzo mi się podobało, żeby zaraz zaczęły pojawiać suche fakty, jak w sprawozdaniu. Doprawdy, to było irytujące. Lubię jednak stałość stylistyczną w książce - właśnie wymyśliłam takie określenie. Chyba, że istnieje... Cóż, nie ważne. Neologizmy są potrzebne. Archaizmy też.
Nie byłam zachwycona tą książką - tak, jak się spodziewałam. Więc w sumie się nie zawiodłam. Wiem, że początkowe uprzedzenie jest bardzo złe, ale nic nie mogłam na to poradzić. Przeczytałam tą książkę i wydała mi się naprawdę przeciętna. Miałam nadzieję, że mnie jakoś zaskoczy - wciągnie mnie od samego początku. Nadzieja jednak umiera ostatnia. Nie uznaję czasu poświęconego tej książce za zmarnowany, co się liczy, prawda? Myślę, że do niej już nie wrócę. Pewnie odłożę ją na najwyższą półkę i o niej zapomnę. Jak o innych książkach, które nie podobały mi się wystarczająco, by zyskać aprobatę i wylądować na ulubionym regale - na którym i tak nie ma już miejsca...
Dobrze chociaż, że wydanie tej książki jest takie cudowne. Wydawnictwo tym razem bardzo się postarało, trzeba im to przyznać. Już sama okładka jest cudowna. A wyglądowi wnętrza też niczego nie brakuje. Przynajmniej można nacieszyć oczy. Jeśli chodzi o samą fabułę, to jakoś do mnie nie trafiła. Nie wiem, może to po prostu książka nie dla mnie, a może po prostu czegoś jej brakuje. Tak czy inaczej czytając to, nie poruszyły mnie problemy Weroniki. Jedynie Dragan jakoś do mnie trafił. Autorka wybrała mu cudowne imię.
Ciekawa jestem, jak inni odbiorą lub odebrali już tą powieść. Z pewnością poszukam jakichś innych recenzji, by przekonać się o tym. Według mnie czegoś tutaj jednak zabrakło.
Ogólna ocena: 05/10
Bardzo polubiłam Dragana. Podobało mi się, że uważał, że ta wojna wcale nie jest niego, że nie rozumie, dlaczego dwa kraje żyjące wcześniej w pokoju, nagle uznały, że tak nie może być i zaczęły wojnę. Ot tak. Chłopak od samego początku przypadł mi do gustu. Podobało mi się, że od razu wiedział, że Weronika jest tą, na które czekał całe życie. Ale nie dajcie się zwieźć pozorom! To nie jest historia, w której wątek romantyczny jest przeważający. Autorka pokazuje nam tutaj trudy, jakie czekają w życiu emigrantów.
Książkę czyta się bardzo szybko, ale w pewnym momencie zaciekawił mnie fakt, czy autorka wahała się, w jakim stylu napisać swoją powieść. Czasami pojawiały się pełne opisy Londynu, co bardzo mi się podobało, żeby zaraz zaczęły pojawiać suche fakty, jak w sprawozdaniu. Doprawdy, to było irytujące. Lubię jednak stałość stylistyczną w książce - właśnie wymyśliłam takie określenie. Chyba, że istnieje... Cóż, nie ważne. Neologizmy są potrzebne. Archaizmy też.
Nie byłam zachwycona tą książką - tak, jak się spodziewałam. Więc w sumie się nie zawiodłam. Wiem, że początkowe uprzedzenie jest bardzo złe, ale nic nie mogłam na to poradzić. Przeczytałam tą książkę i wydała mi się naprawdę przeciętna. Miałam nadzieję, że mnie jakoś zaskoczy - wciągnie mnie od samego początku. Nadzieja jednak umiera ostatnia. Nie uznaję czasu poświęconego tej książce za zmarnowany, co się liczy, prawda? Myślę, że do niej już nie wrócę. Pewnie odłożę ją na najwyższą półkę i o niej zapomnę. Jak o innych książkach, które nie podobały mi się wystarczająco, by zyskać aprobatę i wylądować na ulubionym regale - na którym i tak nie ma już miejsca...
Dobrze chociaż, że wydanie tej książki jest takie cudowne. Wydawnictwo tym razem bardzo się postarało, trzeba im to przyznać. Już sama okładka jest cudowna. A wyglądowi wnętrza też niczego nie brakuje. Przynajmniej można nacieszyć oczy. Jeśli chodzi o samą fabułę, to jakoś do mnie nie trafiła. Nie wiem, może to po prostu książka nie dla mnie, a może po prostu czegoś jej brakuje. Tak czy inaczej czytając to, nie poruszyły mnie problemy Weroniki. Jedynie Dragan jakoś do mnie trafił. Autorka wybrała mu cudowne imię.
Ciekawa jestem, jak inni odbiorą lub odebrali już tą powieść. Z pewnością poszukam jakichś innych recenzji, by przekonać się o tym. Według mnie czegoś tutaj jednak zabrakło.
Ogólna ocena: 05/10
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwo Novae Res!
Heh, a po czym wybierałoby się książki, jeśli nie po okładce? Nie wszędzie mogę się dostać do Internetu, choć to byłoby trochę dziwne, gdybym otwierała internet, za każdym razem, gdy wejdę do księgarni bez wcześniejszego planu :-) Albo lepiej, stoję ze znajomą przy kasie i pytam - Ale na pewno sprawdziłaś jej recenzję zanim ją wybrałaś? Nie powinno się wybierać po okładce - wołam ze zgrozą. :-)
OdpowiedzUsuńOgólny koncept też był w porządku :D Instynkt czytelniczy zawiódł. Chociaż ostatnio działał bez zarzutu! Same perełki :3
UsuńJa tak samo niejednokrotnie się zawiodłam.
OdpowiedzUsuńAle tu nie chodzi tylko o piękną okładkę, ale również opis - mam takiego pecha, że czasami opis nijak pasuje do fabuły.
Jednak - może i takie ksiażki są potrzebne, bo dzięki nim możemy docenić prawdziwą i piękną literaturę :)
Zdecydowanie nie dla mnie, szkoda czasu... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie za bardzo ciekawi mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńHistoria jednak nie dla mnie, pewnie również bym się zawiodła. :)
OdpowiedzUsuń