września 19, 2014

[201] Wirusy - Kathy Reichs, Brendan Reichs


Tytuł: Wirusy
Tytuł oryginału: Virals
Autor: Kathy Reichs, Brendan Reichs
Tłumaczenie: Łukasz Małecki
Seria: Wirusy/Tory Brennan
Tom: 1
Data wydania: 07 maj 2014
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Cena na okładce: 34,90

A spośród nich jedna próbowała zagłuszyć wszystkie pozostałe: ktoś próbował mnie zabić. 
Zabić na śmierć. 

Tory Brennan mieszka na malutkiej wyspie w Karolinie Południowej. Przeprowadziła się tam całkiem niedawno do ojca, o istnieniu którego nie miała pojęcia. Jej matka zginęła w wypadku samochodowym a przeprowadzka okazała się nie lada wyzwaniem. Kit, biologiczny ojciec, nie nadaje się do swojej roli. Jest biologiem i nie wie, jak zajmować się swoją dopiero co odzyskaną, czternastoletnią córką, o której dowiedział się całkiem niedawno. Na wyspie, na której mieszkają, jest bardzo mało ludzi. Jedynymi przyjaciółmi Tory są trzej chłopcy - Ben, Hi oraz Shelton. Wszyscy chodzą do bardzo prestiżowej szkoły, lecz nie są bogaczami, jak reszta uczniów. Z tego powodu są wyśmiewani i spędzają czas wyłącznie w swoim towarzystwie.

Pewnego dnia na wyspie, na której znajduje się Instytut, w którym pracuje Kit, Tory z przyjaciółmi znajduje nieśmiertelnik. Cały jest w ziemi a odczytanie danych na nim jest wręcz niemożliwe. Wrodzona ciekawość dziewczyny zmusza ją do włamania się do laboratorium po to, by specjalistycznym sprzętem oczyścić blaszkę i dowiedzieć się, do kogo należy. Jak się okazuje była własnością mężczyzny, który zginął w Wietnamie. Jego nieśmiertelniki nosiła jego córka, Katherine Heaton. Dziewczyna zaginęła w 1969 roku i ślad po niej zaginął. W jednym z laboratorium słychać szczenięcy pisk. Przyjaciele odnajdują Coopera, wolfdoga, którego uratowała kiedyś dziewczyna. Mimo, że szczeniak jest zarażony wirusem, czternastolatka wie, że jest groźny tylko dla psów. Zabiera go razem z antybiotykami i postanawia wyleczyć.

Dzięki swojej wnikliwości Tory odnajduje miejsce, w którym zostały zakopane kości dziewczyny. Postanawia to sprawdzić. Wybiera się w to miejsce, które znajduje się tam, gdzie Instytut, i, z pomocą chłopców, odkrywa ciało. Znajduje się tam, gdzie spodziewała się, że będzie jednak to nie zmienia faktu, że jest tym zszokowana. Szczególnie wtedy, gdy pojawia się trzech mężczyzn z pistoletami i zaczynają do nich strzelać. Cudem udaje im się uciec. Hi gubi przy tym telefon a z tym jedyne dowody, jakie mają. Następnego ranka udają się na policje jednak na miejscu zbrodni znajdują się wyłącznie kości małpy a szkielet Katherine zniknął. Podobnie jak nieśmiertelniki. Karsten, irytujący naukowiec, który uwięził Coopera, wie, że to dzieciaki włamały się do jego tajnego laboratorium. Martwi się, gdyż wirus, którym jest zarażony szczeniak może przenosić się także na ludzi. A grupka przyjaciół już zaczyna dostrzegać pierwsze objawy... 

Wybaczcie mi ten nagły entuzjazm, ale tak strasznie stęskniłam się za taką literaturą, że muszę się wykrzyczeć. TA KSIĄŻKA JEST CUDOWNA! Bardzo lubię takie młodzieżowe powieści. Szczególnie, gdy są napisane w tak dobry sposób i nie są marną kopią Zmierzchu. Wirusy są czymś całkiem nowym. Dałam się już opętać bakteriom, teraz przyszedł czas na wirusy. A one na antybiotyki nie idą. Autorzy stworzyli coś całkiem nowego, co trzyma tak bardzo w niepewności, że czułam dreszcze zniecierpliwienia na całym ciele. Nie mogę zacząć czytać nic innego. Chcę kolejny tom. Teraz, już! Sama nie wiem, co ten wirus ze mną zrobił, ale z pewnością tę serię zaliczę do ulubionych. Skończyłam ją czytać wczoraj wieczorem, zaczęłam pisać recenzje. Dzisiaj jest prawie dziewiąta, a ja dalej się strasznie mocno ekscytuje. Dla tej książki planowałam wręcz zmienić grafik, by ta opinia pojawiła się zaraz, jednak postanowiłam się mocno go trzymać i dla was dzisiaj jest piątkiem. 

Postacie, które występują w tej książce są tak bardzo od siebie różne, a tak dobrze się dogadują. No i pokochałam Coopera, co nie jest niczym dziwnym, jak się weźmie pod uwagę moją miłość do wilków. Nie przeszkadza mi fakt, że tylko matka szczeniaka jest tym moim ulubionym zwierzęciem. Koniec końców tatuś, owczarek niemiecki, to cudowny pies. Pomysł, na który wpadli autorzy zwalił mnie z nóg. Podczas czytania końcówki nie mogłam się jednak pozbyć wrażenia, że już gdzieś to czytałam. Naprawdę. Przez chwilę miałam taką stop klatkę w mózgu. Wychodzi jednak na to, że zakończenie bardzo przypomina jakieś wydarzenie z innej książki, której nawet już tytułu nie pamiętam. Musiała być czytana przeze mnie bardzo dawno. Ale nie daje mi to spokoju.

Jak to ja koniecznie muszę wspomnieć o okładce. Jest po prostu cudowna. Wydawnictwo Dolnośląskie to jedno z tych, o których zawsze powtarzam, że za jakość ich wydania mogę oddać rękę. Zwykle nie lubię tych śliskich okładek, jednak tutaj mi to nie przeszkadzało. Ba! Wręcz niesamowicie mocno mi się podobało. No i popatrzcie na tego wilka. Wydaje mi się, że chyba zawsze będę patrzeć na autora, który owy projekt graficzny podesłał i padać przed nim na kolana. Panie Tony Sahara - zostaje pan jednym z moich ulubionych twórców okładek. Ciekawe, co trzeba zrobić, by pracować w takim zawodzie...

O tej książce mogę pisać i pisać. Naprawdę. Sama nie wiem, co się ze mną dzieje - zwykle staram się pisać recenzje krótkie, bo wiem, że niektórym po prostu się nie chce czytać tych moich przemyśleń. Ale powiedzcie mi: jak to się dzieje, że książki tego wydawnictwa tak cudnie pachną? Pachną tak... książkami. Jakby Wam to wyjaśnić, by nie wyjść na dziwną? Nie wiem. Tak czy inaczej mogłabym wsadzić nos w Wirusy i już go nie wyciągnąć. 

Jeśli chodzi o wątki naukowe - bo tych tutaj pełno - to są wyjaśnione one w taki sposób, który każdy zrozumie. Nie ma tutaj skomplikowanych tłumaczeń by pokazać czytelnikom, jaka to Tory w wieku czternastu lat jest inteligentna, tylko wszystko wyłożone jest prosto i bardzo łatwo się to przyswaja. Kto jest za takim stylem opisów w książkach do biologii i fizyki ręka do góry! Obawiałam się właśnie tej naukowości w Wirusach, na szczęście okazało się, że nie ma czego. Te fragmenty są ciekawe i czyta się je z zapartym tchem chcąc dowiedzieć się jeszcze więcej.

Muszę wspomnieć, że tutaj nie ma tego, co zwykle w książkach tego gatunku jest - wątku miłosnego. Wydaje mi się jednak, że nie ma co mówić hop. Można dostrzec początkowy zarys uczucia. Ciekawa jestem, czy mam racje. Jednak jak dla mnie - to Ben powinien być chłopakiem Tory i nic mnie nie obchodzi, że nie ma tam za bardzo żadnych związków między nimi. W końcu niedługo premiera drugiego tomu. Równo za miesiąc od dzisiaj (czyli 17 września - tak przypominam o moim dzisiaj) pojawi się Skarb. Tak więc czekamy na 17 października!

Ogólna ocena: 10/10 (arcydzieło)

Za możliwość przeczytania dziękuję grupie wydawniczej Publicat!

3 komentarze:

  1. Też mi się bardzo podobała! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhuhu! W takim razie muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje się naprawdę ciekawa, a skoro oceniasz ją TAK! wysoko, to na pewno przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger