lutego 09, 2015

[269] Jak znaleźć przepis na szczęście - Barbara O'Neal


Tytuł: Jak znaleźć przepis na szczęście
Tytuł oryginału: The Lost Recipe for Happiness
Autor: Barbara O'Neal
Tłumaczenie: Iwona Sumera
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 8 sierpień 2012
Liczba stron: 463
Wydawnictwo: Literackie
Cena na okładce: 34,90

Jak widzicie KOLEJNA powieść Barbary O'Neal na moim blogu. Do przeczytania została mi jeszcze jedna. Cicho rozpaczam. Ostatnio najchętniej czytam właśnie takie romanse, które mają poprawić humor. Sama nie wiem, czemu. Widocznie mój gust czytelniczy na obecną chwilę potrzebuje dużo miłości. Dlatego też nie będę się temu sprzeciwiać i dostarczę mu tego, co ode mnie chce.

Elena ma trzydzieści osiem lat i nieubłaganie zbliża się do czterdziestki. Nie ma dzieci, a jej miłością jest gotowanie. Jest w związku z Dmitrim, szefem kuchni w miejscu, w którym pracuje. Układa im się średnio. Łączy ich bardzo burzliwa miłość. O ile zbliżenia cielesne można nazwać miłością. Kiedy w gazecie ukazuje się wywiad z Eleną, mężczyzna jest tak zdenerwowany, że nie ma tam za dużo o nim, że postanawia ją zwolnić. A ona nie ma zamiaru czekać, aż zmieni zdanie. Wychodząc z restauracji natyka się na Juliana Liswooda - słynnego reżysera i właściciela jej byłej pracy oraz kilku innych słynnych miejsc, w których można dobrze zjeść.

Jest zdziwiona, gdyż okazuje się, że mężczyzna i tak zamierzał się z nią spotkać. Fakt, że została zwolniona nawet go ucieszył, gdyż planuje otwarcie nowej restauracji w Aspen i chce, by ona została tam szefem kuchni. Między tą dwójką od razu zaczyna się coś dziać, jednak oboje są na tyle zdyscyplinowani, że nie chcą plątać się w coś, co koniec końców nie ma przyszłości. Julian do tego ma czternastoletnią córkę, Portię, która przysparza mu niemało problemów. Po czterech małżeństwach ma dość zbierania żon i chce dać szczęście córce. 

Wskazania: w stanie niepokoju, zdenerwowania, braku nadziei na przyszłość i pesymizmu.

Elena przeszła bardzo dużo. Opiekowała się nią babcia. Gdy zmarła matka porzuciła ją do rodziców męża i zniknęła. Tam znalazła dom, miłość i przyjaźń. Jednak wypadek samochodowy zabrał jej narzeczonego, siostrę i zarazem najlepszą przyjaciółkę oraz dwoje młodszych dzieci z rodziny. Jako jedyna przeżyła. Obrażenia były tak ciężkie, że nawet po upływie dwudziestu lat nadal odczuwa ogromny ból. Fizyczny i psychiczny. Pomaga jej Alvin, jej ukochany pies. Postanawia spróbować od nowa i rozpocząć nowe życie jako szef kuchni w Aspen. Decyzje ułatwia jej też fakt, że Julian ma zamiar zamieszkać tam ze swoją córką. Nie pociesza jej, że będzie musiała pracować z poprzednim właścicielem restauracji, Ivanem. Mężczyzna ma problemy z alkoholem i nie jest szczęśliwy z tego powodu, że kobieta zajmie jego miejsce. Na szczęście przyjaciel Eleny, Patrick, który razem z nią przyjeżdża na miejsce, jest w stanie wszystko mu wynagrodzić.

Trochę trudniej było mi wgryźć się w tę książkę. Zwykle z Barbarą O'Neal szło mi łatwiej. Nie łyknęłam jej też na raz. Postanowiłam się nie spieszyć i spędziłam z nią trzy dni. Zwykle nie rozczulam się na tyle nad jakąś pozycją. Mimo to postanowiłam odrobinę zwolnić. Cieszyć się ową historią Eleny. Troszkę irytowała mnie jej postać, jej zachowanie. Wiedziałam jednak, z czego ono wynika, więc starałam się nie zwracać na nie uwagi. Wszystkie bohaterki autorki na początku odrzucają miłość, co jest normalne w większości romansów. Bo co to byłby za romans, gdyby wszystko szło po myśli bohaterów?

Bardzo polubiłam Portię. Mimo, że jej rodzicami są słynny reżyser i piękna autorka, dziewczynka nie była tak rozpuszczona, jak inne dzieciaki Hollywood. Owszem, w niektórych sytuacjach miała swoje zdanie, które innym nie pasowało, jednak potrafiła się dostosować. Jej postać zdecydowanie dodaje uroku tej powieści. Podobnie jak rodzące się między nią a jej ojcem rodzicielskie uczucie, którego tak brakowało w ich życiu. 

Działanie: historia Eleny ma silne działanie kojące i wspierające. Pierwsze efekty zauważalne już po 30 minutach lektury (m.in. ogólne rozluźnienie, uczucie błogości).

Zaczynałam przygodę z autorką od jej nowszych dzieł, a teraz powoli zmierzam w stronę debiutu. Widzę, jak bardzo jej styl się rozwija. A jednak każda z jej historii jest cudowna. Każda z jej bohaterek odnajduje to, co w życiu najważniejsze. Mimo przeszkód, okropnych blizn czy strachu przed życiem. Można wręcz zazdrościć im tego, co ich czeka na końcu. Bo autorka pragnie nas zapewnić, że na każdego czeka w życiu szczęśliwe zakończenie. I to jest właśnie wspaniałe - to, jak czujemy się po skończeniu każdej z jej książek.

Niesamowicie mocno się cieszę, że mam już na półce jej wszystkie książki. Teraz już mogę przebierać w przepisach, których nam nie żałuje. W Jak znaleźć przepis na szczęście spodobało mi się kilka. Teraz tylko muszę wrócić do domu i namówić mamę do zrobienia takich naleśników albo ciasteczek, jak radzi Elena. Przyznam, że chętnie widziałabym w księgarniach książkę kucharską Barbary O'Neal. Patrząc po tym, jak opisuje kulinarne przygody bohaterów jestem pewna, że byłby to hit. Sama bym się w taką zaopatrzyła. 

Nigdy wcześniej nie miałam styczności z tyloma powieściami, w których motywem przewodnim byłoby gotowanie. Sama jestem okropna, jeśli o to chodzi i z pewnością nie nadaję się do kulinarnych ekscesów. Mimo to bardzo spodobał mi się ten fakt, że w tych książkach chodzi o jedzenie. Bo kto nie lubi jeść? Nie raz, nie dwa miałam ochotę skosztować tego, co nasi kucharze serwowali klientom. 

Dawkowanie: bardzo przyjemne rezultaty dają nieduże porcje (kilka rozdziałów) np. przy poobiedniej kawie. Aby jednak poczuć szybko zdecydowaną poprawę nastroju, zaleca się przeczytać książkę w jeden wieczór.

Zastanawiam się, czy są jeszcze inne autorki, które podobnie jak Barbara O'Neal zawładną moim sercem. Jeśli znacie jakichś autorów typowych romansów piszcie, piszcie, piszcie. Mam ochotę na takie pozycje, które poprawiają humor i kończą się szczęśliwie. Czy Diane Chamberlain jest dobrym wyborem? Jestem w kropce. Jeszcze trochę a zacznę zaczytywać się w tandetnych harlequinach. Serio. 

Żałuję, że nie mam przy sobie ostatniej książki, którą mam na półce, a zarazem jej pierwszą, którą napisała. Z drugiej strony cieszę się, że mam ją na zapas. Zostawię ją sobie na dzień, w którym będę miała humor najgorszy z możliwych. Chociaż ostatnio każdy z moich dni jest zły. Tak więc potrzebuję dużo takich książek. Jakieś pomysły?

Ogólna ocena: 08/10 (rewelacyjna)

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Literackie!

6 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze nic pani O'Neal i nie do końca jestem przekonana, że to książki dla mnie, ale nie zaszkodzi kiedyś spróbować, a nuż mi się spodoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze książek tej autorki, ale w obecnej chwili mam na nią ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim razie, zdecydowanie muszę się w nią zaopatrzyć! Uwielbiam romanse, szczególnie kiedy potrzebuję lekkiej lektury. Co do Diane Chamberlain, to marzę o poznaniu jej pióra, więc czytaj i pisz recenzje! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio stronię od romansów, ale może wypadało by zapoznać się z piórem mojej imienniczki...:D
    Z Twoich recenzji wnioskuję, że jej książki były by dobrymi prezentami dla mojej mamy, więc może podaruje jej jedną z nich, a przy okazji sama do niej zajrzę :)
    Który tytuł polecasz na początek literackiej uczty przygotowanej przez Panią Barbarę O'Neal?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaczynałam od Sposobu na happy end, jednak myślę, że na początek najlepsze są Sekrety uczuć :)

      Usuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger