To już trzeci tom serii Wirusy i nie zapowiada się na to, żeby był ostatnim. Kiedy dostałam w swoje ręce pierwszy tom nawet nie sądziłam, że to początek tak świetnej historii. Autorzy stworzyli fabułę tak niesamowitą, że trochę się dziwię, że na stronie wydawnictwa seria ta umieszczona jest w dziale beletrystyka dla młodzieży 12+. Koniec końców dwie pierwsze części spokojnie mogą czytać młodsi. Tą sama byłam przestraszona.
Victoria Brennan uwielbia malutką wyspę w Karolinie Południową na której mieszka. Cieszy się, że dzięki skarbowi piratów udało jej się uchronić siebie i swoich przyjaciół przed wyprowadzką. Tory martwi się trochę, że Nosiciele mogą być zagrożeni przez ostatnie wydarzenia, jednak odsuwa od siebie te myśli.
Pewnego dnia Hi upiera się, by znaleźć geoskrzynkę ukrytą na ich wyspie. Reszta sfory podchodzi do tego dość sceptycznie, jednak znalezisko ciekawi wszystkich. Hiram ostrzega ich, że zawartość nie jest wartościowa, gdyż w tej zabawie chodzi o samo szukanie. Kiedy ze środka wyciągają małe pudełeczko są zdziwieni. Okazuje się, że niewinne poszukiwanie skarbów przekształciło się w okropny wyścig z czasem, gdyż Mistrz Gry ustalił jasne zasady. Muszą podążać za wskazówkami by nikomu nic się nie stało - życie ludzkie w tej grze jest bardzo nieistotne. Nosiciele muszą zarzucić dociekanie w kwestii swoich mutacji po to, by wygrać Grę, której stawką jest ich życie.
Ta część Wirusów jest zdecydowanie inna niż poprzednie. Dzieje się w niej tak samo dużo, jak w Wirusach i Skarbie, jednak wydarzenia są bardziej przerażające i z całą pewnością wywołują dreszcze. Od samego początku widać, że to nie jest zwykła zabawa i Nosiciele ponownie wpakowali się w coś, co przez przypadek może ich przerosnąć.
O godzinie zero wszyscy zginiemy.
Ciekawa jestem, kiedy w końcu autorzy zaczną rozwijać bardziej temat Nosicieli. Wszystkie części do tej pory skupiały się bardziej na ścisłej fabule, która inna jest dla każdego tomu. Mam nadzieję, że kolejny da więcej odpowiedzi, na które czekam. Z chęcią dowiem się więcej na temat mutacji, którą wywołał wirus. Widzę, że Kathy i Brendan Reichs powoli zmierzają w tą stronę, jednak spodziewałam się, że cykl Wirusy będzie trylogią, a okazało się, że nie. Z jednej strony cieszę się, że nie muszę żegnać się jeszcze z bohaterami. Z drugiej mam nadzieję, że cykl nie rozrośnie się zbyt bardzo, gdyż po dziesięciu częściach będę miała z pewnością już dość.
Jak już wspominałam ta część była bardzo klimatyczna, przynajmniej dla mnie. Cała fabuła opierała się już nie tylko na poszukiwaniu czegoś, co ma dużą wartość i nie przeszkadzają w tym uzbrojeni mężczyźni. Tym razem stawka jest dużo wyższa, a bohaterowie, choćby chcieli, nie mogą się wycofać. Dodaje to dramatyzmu, którego brakowało mi wcześniej. Wtedy wszystko wydawało mi się bardziej dla dzieci. Thriller dla młodzieży - chyba tak to się nazywa. Nie było tam niczego, co mogłoby porządnie przestraszyć czytelnika. W Kodzie natomiast sam Mistrz Gry był przerażający. To, co potrafił zrobić, by wygrać grę nie było normalne. A kogo nie przeraża psychotyzm?
Ogólnie rzecz biorąc myślę, że mimo, że wcześniej nie byłam do tego przekonana, chwycę za inną serię Kathy Reichs, która jest bardzo popularna. Zaraz zaopatrzę się w ebooki i zobaczymy, kiedy nadejdzie ich czas. Wydaje mi się, że po maturze będzie tego czasu bardzo dużo i pochłonę szybko ten ogromny stos, który wyrósł przez ostatnie miesiące. Czemu nikt mi nie powiedział, że seria Kości ma milion tomów?! Jeżeli Wirusy tak się rozrosną, to strach się bać, szczerze mówiąc. Zaopatrzyłam się w pierwsze... y... jedenaście tomów słynnej serii pani Reichs i zobaczymy. Jestem bardzo ciekawa.
W recenzji pierwszej części pisałam o słabo rozwijającym się wątku romantycznym. Otóż rozwija się on dalej w tym samym tempie, jednak Tory W KOŃCU dostrzegła coś, co widzą wszyscy i teraz mam nadzieję, że kolejna część nie będzie już taka... uboga w uczucia. Jeśli chodzi o to, kto jest moją ulubioną postacią to dalej to miejsce zajmuje Ben. No i oczywiście Tory, która nie jest jedną z tych piskliwych bohaterek, co jest na plus. Temperance Brennan, bohaterka Kości, jest jej ciotką, więc ciekawe powiązanie zostało stworzone między tymi cyklami.
Jest to już trzeci tom, a mi tak trudno dobrać odpowiednie słowa. Wcześniej nie miałam z tym problemów, a teraz piszę prawie cały dzień. Z przerwami oczywiście. Jest tyle spraw, które chciałabym poruszyć, ale równocześnie nie mogę tego zrobić, przez spojlery. Koszmar recenzenta. Podsumowując, w końcu, z pewnością chwycę za kolejne części. Akcja rozkręca się coraz bardziej - w niektórych seriach w tym momencie się już kończy, ale pomińmy to - więc na pewno jest na co czekać. Mam nadzieję, że nie tak długo jak teraz. Jeśli chodzi o ocenę to być może jest lekko zawyżona, ale nie umiem być obiektywna, jeśli chodzi o Wirusy.
Ogólna ocena: 09/10 (wybitna)
Ogólnie rzecz biorąc myślę, że mimo, że wcześniej nie byłam do tego przekonana, chwycę za inną serię Kathy Reichs, która jest bardzo popularna. Zaraz zaopatrzę się w ebooki i zobaczymy, kiedy nadejdzie ich czas. Wydaje mi się, że po maturze będzie tego czasu bardzo dużo i pochłonę szybko ten ogromny stos, który wyrósł przez ostatnie miesiące. Czemu nikt mi nie powiedział, że seria Kości ma milion tomów?! Jeżeli Wirusy tak się rozrosną, to strach się bać, szczerze mówiąc. Zaopatrzyłam się w pierwsze... y... jedenaście tomów słynnej serii pani Reichs i zobaczymy. Jestem bardzo ciekawa.
W recenzji pierwszej części pisałam o słabo rozwijającym się wątku romantycznym. Otóż rozwija się on dalej w tym samym tempie, jednak Tory W KOŃCU dostrzegła coś, co widzą wszyscy i teraz mam nadzieję, że kolejna część nie będzie już taka... uboga w uczucia. Jeśli chodzi o to, kto jest moją ulubioną postacią to dalej to miejsce zajmuje Ben. No i oczywiście Tory, która nie jest jedną z tych piskliwych bohaterek, co jest na plus. Temperance Brennan, bohaterka Kości, jest jej ciotką, więc ciekawe powiązanie zostało stworzone między tymi cyklami.
Jest to już trzeci tom, a mi tak trudno dobrać odpowiednie słowa. Wcześniej nie miałam z tym problemów, a teraz piszę prawie cały dzień. Z przerwami oczywiście. Jest tyle spraw, które chciałabym poruszyć, ale równocześnie nie mogę tego zrobić, przez spojlery. Koszmar recenzenta. Podsumowując, w końcu, z pewnością chwycę za kolejne części. Akcja rozkręca się coraz bardziej - w niektórych seriach w tym momencie się już kończy, ale pomińmy to - więc na pewno jest na co czekać. Mam nadzieję, że nie tak długo jak teraz. Jeśli chodzi o ocenę to być może jest lekko zawyżona, ale nie umiem być obiektywna, jeśli chodzi o Wirusy.
Ogólna ocena: 09/10 (wybitna)
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję grupie wydawniczej Publicat!
Witam :D
OdpowiedzUsuńPo mimo że nie jestem nastolatką przeczytałam wszystkie 3 części w ciągu jednego tygodnia, fascynująca lektura nie mogłam sie od niej oderwać a przecież jest jeszcze tyle obowiązków.
Pozdrawiam wszystkich czytelników tej serii i mam nadzieje że już wkrótce będzie kolejny tom :D