lipca 08, 2015

[329] Śmiałe marzenia - Nora Roberts

Tytuł: Śmiałe marzenia
Tytuł oryginału: Daring to Dream 
Autor: Nora Roberts
Tłumaczenie: Katarzyna Przybyś
Seria: Koronkowa/Marzenia
Tom: 1
Data wydania: 4 marzec 2015
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Książnica
Cena na okładce: 29,99
Jak już wspominałam, na ten tydzień przewidziałam recenzję książek obyczajowych i typowych romansów. Sama nie wiem dlaczego naszła mnie na nie ochota. Po rozczarowaniu, jakim okazało się być Angielskie lato, postawiłam na coś, co po prostu musiało okazać się być stereotypową pozycją tego gatunku. Kiedy zaczęłam, odetchnęłam z ulgą. Od książki Nory Roberts otrzymałam to, czego oczekiwałam. Nigdy nie wymagam zbyt dużo od romansów, gdyż w większości mają po prostu umilać czas i dawać rozrywki znudzonym kobietom. 

Margo od dzieciństwa marzyła o sławie i bogactwie. Już jako dziecko grzeszyła urodą, więc zawsze twierdziła, że jest to jej klucz do sukcesu. Mieszkała w domu państwa Templeton, właścicieli ogromnej sieci hoteli, gdzie jej matka była pomocą domową. Wychowana została wraz z Laurą, córką Templetonów, oraz Kate, ich daleką krewną. Od zawsze była dobrze traktowana i niczego jej nie brakowało. Mimo to jej marzenia nie zniknęły, dlatego w wieku osiemnastu lat uciekła z domu, by je spełnić. 

Po dziesięciu latach zmuszona została wrócić do domu. Jej agent i kochanek okazał się być zwykłym oszustem. Udało jej się uniknąć więzienia, gdyż nie miała nic wspólnego z handel narkotykami. Czuje się okropnie z myślą, że straciła wszystko i została z ogromnymi długami. Kariera modelki legła w gruzach, a imię zostało zniesławione. Musi teraz przemóc się, by przyjąć pomoc od przyjaciółek i od Josha, brata Laury, który od dziecka był w nią wpatrzony jak w obrazek.

Kiedy zaczęłam czytać pomyślałam sobie, że to bardzo dobra książka. Tak po prostu. Takie wrażenie towarzyszyło mi aż do zakończenia. Nie wiedziałam, czego się mam spodziewać po Norze Roberts. Wiem, że jest bardzo cenioną autorką romansów, jednak to było moje pierwsze spotkanie z nią. Początkowo obawiałam się, że nie przypadnie mi do gustu, a ja już zaopatrzyłam się w całą serię Koronkową. Na szczęście nasze pierwsze spotkanie uważam za udane.
Bohaterowie tej książki naprawdę przypadli mi do gustu. Już od początku moją faworytką była Margo i ucieszyłam się, gdy okazało się, że to ona jest bohaterką pierwszego tomu. Podobało mi się, że jest ambitna i nie boi się ryzyka. Czasami były momenty, w których nie popierałam jej działania, jednak z całej siły trzymałam za nią kciuki. Zdziwiłam się, że autorka romansów ma tyle pomysłów na postaci. Choć może w każdej jej pozycji charaktery mają podobne, tylko jeszcze o tym nie wiem. Myślę jednak, że spróbuję przeczytać coś poza tą serią, by się o tym przekonać. W Śmiałych marzeniach autorka zaserwowała nam prawdziwy misz osobowości. Szczerze przyznam, że sama już nie wiem, czy są one bardzo głębokie. Na pewno mają w sobie coś więcej niż pozory.

Najbardziej pokochałam Josha i jego ojca. Nie dziwię się, że postaci męskie są takie świetne. Romanse czytają głównie kobiety, więc to do nich musi trafić przystojny mężczyzna. Pan Templeton jest typowym tatem. Starszy pan, który kocha swoje dzieci i zrobiłby dla nich wszystko. Mimo swojego bogactwa to dobry człowiek i to w nim cenię. Jego syn, Joshua, bardzo go przypomina. Jest tylko trochę śmielszy i wręcz grzeszy arogancją i pewnością siebie. Cieszę się, że to on był zakochany w Margo od dzieciństwa, a nie na odwrót - to już byłoby zbyt banalne. Mimo to główny bohater wydał mi się taki, jakich setki w powieściach. Czytając Collide, którego recenzja pojawi się w piątek, od razu skojarzyłam ze sobą te dwie postacie. Trudno teraz o męskich osobników, którzy będą całkowicie oryginalni i nie będą występować nigdzie indziej.

Jest to książka, gdzie od razu możemy spodziewać się, że na końcu zza chmur wyjdzie słońce. Po literaturze kobiecej ciężko jest spodziewać się czegoś innego niż ciepły happy end, który na chwilę wywoła uśmiech. Sama kiedyś chętniej chwytałam za ten gatunek. Trzy lata temu byłabym bardzo zachwycona. Teraz jednak mam wyższe wymagania w stosunku do książek, więc sceptyczniej na nie spoglądam. Nie wiem, czy byłabym w stanie, jak niektóre kobiety, czytać wyłącznie romanse. Choćby nie wiem, jak były ambitne, skupiają się na tych samych aspektach i liczy się w nich wyłącznie to, by na końcu bohaterowie byli razem. W Musimy coś zmienić również chodzi o to samo, jednak napisane zostało to w taki sposób, że nie da się przejść obok tego obojętnie. Więcej na ten temat w poniedziałek.

Miło spędziłam czas z bohaterami, jednak to wszystko. Od początku wiedziałam, że to będzie bardzo dobra książka. Romanse mają to do siebie, że pozwolą miło spędzić ze sobą czas. Pierwsze spotkanie z Norą Roberts uznaję za naprawdę udane, jednak nie może się ono równać z Rosyjską baletnicą, Danielle Steel. Ta autorka również zajmuje się pisaniem literatury kobiecej, jednak w książce, którą przeczytałam, widać dużo większy talent. Nie wiem, czy inne jej pozycje są na takim poziomie. Z pewnością to sprawdzę. Na razie jednak odpocznę chwilę od tego typu książek, a później powrócę do serii Koronkowej. Czekają na mnie jeszcze dwa kolejne tomy. 

Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję grupie wydawniczej Publicat!

16 komentarzy:

  1. Przyznam się, że nie czytałam jeszcze żadnej książki Nory Roberts, ale póki co nie ciągnie mnie do romansów. Po "Śmiałe marzenia" sięgnę w pierwszej kolejności, gdy będę chciała zapoznać się z twórczością autorki, ale wątpię, żeby nastąpiło to w najbliższej przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że Śmiałe marzenia to dobry wybór, jak na początek. Jestem bardzo zadowolona, że zaczęłam od tej książki :3 Jak już nabierzesz ochoty na romanse to polecam Rosyjską baletnicę, Danielle Steel. To nie taki pusty romans :)

      Usuń
  2. Kiedyś czytałam Nore Roberts i niektóre jej książki mi się podobały ,jeśli znów sięgnę po jej twórczość to na pewno "Śmiałe marzenia " przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro niektóre Ci się podobały, to z całą pewnością jeszcze po coś sięgnę :3

      Usuń
  3. Kiedyś chciałam przeczytać coś Nory Roberts, bo miałam ochotę na klasykę literatury, a raczej pisarzy. Przeczytałam ''Noc na bagnach Luizjany'', bo szczerze mówiąc... miał tam być element horroru hahah, taka ze mnie romantyczka. Zdecydowanie to nie książki dla mnie. King, Nesbo, Masterton i Koonz zdecydowanie wygrywają w walce o moje czytelnicze serce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Nory Roberts i do tej też nie za bardzo mnie ciągnie. Może kiedyś przeczytam ;)
    http://alejaczytelnika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobra recenzja, jednak nie ciągnie mnie do twórczości Nory Roberts. Znacznie chętniej sięgnę po "Musimy coś zmienić", które zapowiedziałaś zrecenzować w poniedziałek.
    Pozdrawiam serdecznie!
    Fanny http://buszujacawsrodksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :) Mam nadzieję, że recenzja Musimy coś zmienić też przypadnie Ci do gustu :) A książkę już mogę mocno polecić :)

      Usuń
  6. Jestem bardzo ciekawa tej autorki. Kilka jej dzieła czeka cierpliwie na mojej półce i mam nadzieję, że wkrótce je poznam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ciekawa jestem, czy Ci się spodobają :)

      Usuń
  7. Czytałam i bardzo mi się podobała. Swoją drogą chętnie bym ją sobie przypomniała :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dużo dobrego słyszałam o Norze Roberts i mam ochotę przeczytać jakieś jej książki :)
    Pozdrawiam,
    subiektywne-recenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger