sierpnia 29, 2015

[357] Nie oddam dzieci! - Katarzyna Michalak

Tytuł: Nie oddam dzieci!
Tytuł oryginału: Nie oddam dzieci!
Autor: Katarzyna Michalak
Tłumaczenie: -
Seria: Z czarnym kotem
Tom: -
Data wydania: 22 kwietnia 2015
Liczba stron: 254
Wydawnictwo:  Literackie
Cena na okładce: 34,90
Z pewnością już wiecie, że ja książki pani Michalak biorę w ciemno. Zwykle są lekkie, przyjemne, pełne radości i śmiechu. Z tych, które czytałam, jedynie Bezdomna okazała się naprawdę głęboka i przerażająco smutna. Do momentu, w którym postanowiłam znowu przeczytać coś tej autorki i sięgnęłam po Nie oddam dzieci!.

Michał Sokołowski ma wszystko. Cudowną kochającą żonę, trójkę dzieci i czwarte w drodze, świetną pracę i szacunek ludzi. Mieszka w pięknym domu, w którym jednak spędza naprawdę mało czasu. Wszystko kosztuje, praca wzywa. Całe dnie spędza w szpitalu ratując życie innym. Jego rodzinę boli tak mała ilość czasu, którą poświęca im Michał.

Trzecie urodziny najmłodszego syna okazują się być najgorszym dniem w jego życiu. Kiedy Michał zapominając o przyjęciu i o Antosiu w przedszkolu dostaje telefon od żony jest zawstydzony. Niestety - nie ma możliwości wrócenia do domu przed północą. Marta, będąc w ósmym miesiącu ciąży, proponuje, że przywiezie na chwilkę synka do szpitala, by ojciec mógł złożyć mu życzenia. Wdzięczny Michał oczekuje ich i po krótkiej rozmowie wraca do pacjentów. Nie wie, że widzi ich żywych po raz ostatni. 

Wypadek samochodowy, pojazd prowadzony przez kierowcę pod wpływem narkotyków i alkoholu. To niszczy doszczętnie życie Michała, Mai i Zbynia. Mężczyzna całkiem się załamuje. Nie wie, jak poradzić sobie z dwójką starszych dzieci i synkiem, którego uratowano z martwego ciała jego żony. Zaczyna pić, zaniedbuje dom, a jutro staje się jego wymówką. A przecież obiecał żonie, że nigdy nie odda dzieci. Co wtedy, gdy odwrócą się wszyscy, a do drzwi zapuka opieka społeczna? 

To bez wątpienia najmocniejsza powieść autorki. Od samego początku jesteśmy świadomi tego, co zaraz się wydarzy. Nie mamy jednak wpływu na ciągle płynący czas i możemy tylko ślepo patrzeć, jak małe ciałko Antosia zmienia się w krwawą miazgę na pniu przydrożnego drzewa...

Możesz sobie pragnąć do bólu, Michale Sokołowski. Bo boli, znów boli, no nie? A przestało choć na chwilę?

Przyznaję się - płakałam przez 60% tej książki. Już na samym początku, gdy zorientowałam się, o czym będzie ta książka, miałam łzy w oczach. Później już nieprzerwanie płynęły mi po policzkach. Bo tym razem autorka się z nami nie bawi. Wszystko powiedziane jest prostu z mostu, opisane z przerażającymi szczegółami i bez żadnych pocieszaczy. Zastanawiam się, czy autorka płakała w momencie, gdy pisała Nie oddam dzieci!. Ja nie byłabym w stanie tak brutalnie potraktować trzylatka - nawet jeśli jest on tylko postacią fikcyjną. 


Można powiedzieć, że fabuła tej książki nie jest oryginalna. Bo to pierwszy raz mężczyzna zostaje sam z dziećmi? Nie wie, jak ma sobie poradzić? Opieka nad noworodkiem, którego wcale nie kocha, przytłacza go? Zachowanie Michała mnie nie zdziwiło. Przytłoczyło go poczucie winy. Może gdyby wtedy zawrócił, przytulił żonę, uratowałoby jej to życie? Mnóstwo osób mogło powstrzymać to, co się stało. Przydrożny policjant, któremu się nie chciało zatrzymać się sportowego samochodu, który przekroczył prędkość, przyjaciel Michała, który zastawił jego duży, bezpieczny samochód, przez co jego żona do domu wracała małym autkiem. 

Michał zawsze wydawał się silny i niezłomny. Okazało się, że jego siłą była Marta, złamało go zaś poczucie winy.

Ta książka jest cienka. Przeczytanie jej zajęło mi chwilkę. Niecałe dwie godzinki, nie więcej. Nie mogłam się od niej oderwać. Czułam się jak masochistka. Każda kolejna strona wbijała mi nóż w serce. Zachowanie dzielnej małej Mai, która za wszelką cenę starała się ratować rodzinę; Kuby, przyjaciela, który skoczyłby za Michałem w ogień; Zbynio, który czekał na powrót mamy. Katarzyna Michalak tym razem mnie zaskoczyła. Nie sądziłam, że kiedykolwiek napisze ona powieść tak poruszającą, a równocześnie prawdziwą. 

Znajdą się pewnie ludzie, którzy ową książkę skrytykują. Moja zasada życiowa - czytaj i daj czytać innym - ich nie obchodzi. Zawsze znajdzie się coś, co będzie im przeszkadzało w danej książce, a będą ją czytać tylko po to, by napisać jakąś ciętą recenzję - bo po co czytać to, co się lubi i podoba, skoro można inaczej? Potraktujcie to jako zapowiedź wpisu, który pojawi się niedługo. Mam już dość tego, że wchodzę w recenzje naprawdę świetnej książki i widzę kiepskie opinie, gdyż owi recenzenci tego gatunku nawet nie czytają. Lubisz książki obyczajowe, które wyciskają łzy z oczu? Nie oddam dzieci! jest dla Ciebie. Nie lubisz? Po prostu ją zignoruj. 

Ostatnio ciągle wychodzą nowe pozycje pani Michalak. Raz na jakiś czas na pewno za jakąś chwycę, gdyż naprawdę lubię to, jak ona pisze. Nie oddam dzieci! jest bardzo mocną książką. Trudno się chociaż raz uśmiechnąć podczas lektury. Mimo to przekaz, który jest tam zawarty doskonale do mnie trafił. Trzeba tylko umieć go odnaleźć w korowodzie nieszczęść. 

Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)

Za egzemplarz bardzo dziękuję wydawnictwu Literackie!

12 komentarzy:

  1. Przeczytałam trzy książki tej autorki i niestety nie było jakoś zachwycające ale także nie były złe. Jednak ta mnie zaciekawiła i jeśli tak było jak napisałaś że płakać przez większość książki, to ten fakt jeszcze bardziej do mnie zachęcił. Z pewnością ją przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostałe książki autorki są całkiem inne :) Daj znać, jak podobała Ci się ta, kiedy skończysz :)

      Usuń
  2. Wystarczyło, żebym przeczytała akapity powyżej pierwszego cytatu i już wiedziałam, że to książka dla mnie. Nie czytałam ani jednej powieści tej autorki, ale słyszę dużo pozytywnych opinii, więc mam nadzieję, że kiedyś wreszcie uda mi się sięgnąć po którąś z nich. Oby to była "Nie oddam dzieci" :)
    Co do hejtów... Niektórzy blogerzy czytają złą książkę tylko po to, by ją skrytykować i nie ukrywam: rozumiem ich punkt widzenia. Chcą wiedzieć, czy faktycznie jest taka beznadziejna lub po prostu wciągnąć w ten gatunek, a skoro słyszą dobre opinie o niej, to próbują, a potem opisują swoje przemyślenia po niej. Nie możemy oczekiwać, że każdemu książka się spodoba.
    "Mam już dość tego, że wchodzę w recenzje naprawdę świetnej książki i widzę kiepskie opinie, gdyż owi recenzenci tego gatunku nawet nie czytają." Trochę się z tym nie zgadzam: jeżeli ja nie lubię powieści historycznych, a mimo to ją czytam, bo a) chcę dać gatunkowi szansę b) lubię sobie pohejtować jakąś książkę c) zachęciła mnie do tego koleżanka, to nawet jeśli powieść będzie wybitna, a mi się nie spodoba, to wystawię kiepską opinię i tyle. Pamiętam, jak zobaczyłam kilka wystawionych ocen na lubimy czytać o mojej ukochanej książce, Szukając Alaski - były takie po jednej, dwóch gwiazdkach na dziesięć. Na początku wkurzałam się na tych ludzi, ale potem, czytając ich komentarze i argumenty, starałam się pojąć ich punkt widzenia i zrozumiałam, że to, co podoba się mi, niekoniecznie musi podobać się komuś innemu. Amen. Żyjmy i dajmy żyć innym. Ktoś lubi skrytykować Twoją ulubioną książkę? Porozmawiaj o tym z nim: wymieniajcie argumenty i stwórzcie dyskusję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, o co Ci chodzi i takie zachowanie jest całkowicie normalne :) Spotkałam się jednak z bloggerami, którzy dobrze wiedzą, że książka im się nie spodoba i dlatego z chęcią za nią chwycą. Takie zachowanie dla mnie jest całkowicie niezrozumiałe - czytam później, jak się męczyli czytając, rzucali książką i takie tam. Po co czytać coś, co Z PEWNOŚCIĄ nam się nie spodoba, a później hejtować całą książkę i wszystkich jej potencjalnych czytelników odstraszać? Mi też się zdarza skrytykować jakąś książkę, ale mimo wszystko staram się patrzeć tak, by widzieć jej jakieś zalety - znaleźć coś, co może spodobać się innym, nawet jeśli mi nie przypadło do gustu. Przecież czytamy recenzje po to, by poznać plusy i minusy książki, a nie dostać kilka akapitów o tym, że jest 'gówno warta' - cytuję jedną z bloggerek.

      Usuń
    2. O, a którą blogerkę cytujesz? :D
      Zgodzę się z Tobą, bo ja też czytając jakąś książkę za wszelką cenę staram się znaleźć jakieś zalety, nawet jeśli jest to nieco naciągane z mojej strony :) Z drugiej strony doskonale wiem, jak łatwo poddać się fali hejtu: jak zaczniesz pisać recenzję krytykującą daną książkę, trudno jest Ci przekierować się na coś, co pozytywnie Cię zaskoczyło w powieści - jedyne, co w danej chwili chcesz i faktycznie robisz, to wyrzucasz z siebie całą frustrację i gorycz na autorkę i jej twórczość.
      Nie zamierzam się mieszać w życie tych blogerów, bo jeśli oni faktycznie czerpią z tego jakąś ponurą satysfakcję albo są zwykłymi masochistami, to przecież ja im tego nie zabronię robić XD

      Usuń
    3. Chyba nie będę jej robić reklamy :D

      Usuń
  3. Ojojoj, to chyba książka zdecydowanie nie dla mnie. Jestem ciekawa tej autorki, niestety jej dzieł sobie jak na razie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja jestem na nie.
    Wielkie zdecydowane NIE.
    Czemu? Wszystko napisałam w recenzji na blogu... :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie pragnę przeczytać tę książkę. "Bezdomna" skradła moje serce. Czuję, że tutaj będzie podobnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję - nie przejmuj się negatywnymi komentarzami <3

      Usuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger