Alicja w Krainie Czarów jest jedną z moich ulubionych książek. Chwytam za wszystko, gdzie pojawia się ten motyw. Dom po drugiej stronie lustra wydał mi się naprawdę intrygującym tytułem. Rzuciłam się na niego, gdy tylko się pojawiła. I jak to zawsze ze mną bywa: odłożyłam ją na później i czytałam wszystko dookoła. Zmotywowałam się jednak i chwyciłam za tę książkę z piękną okładką z nadzieją, że okaże się być niesamowitą przygodą. Początek wydał mi się lekko nudnawy, jednak po kilku stronach wiedziałam już, że nie uda mi się oderwać.
Maria jest guwernantką w domu państwa Liddell. Ślepo ufa wszelkim zasadom i wychowuje trójkę dzieci zgodnie z kodeksem moralnym. Ina, Edyta i Alicja są tak różne, jak tylko mogą być siostry. Każda jest inna i każda lubi coś innego. Na tą ostatnią z nich, jedenastoletnią Alicję, wszyscy zwracają uwagę, czym irytuje ona Marię, starą pannę, która za wszelką cenę chciałabym wyjść za mąż. Zwraca ona uwagę na przyjaciela Alicji, Charlesa Dodgsona. Starszy mężczyzna uwielbia fotografię i mimo nieprzeciętnego wyglądu zwraca na siebie uwagę kobiety.
Nieprzystosowana do wyższych sfer Maria stara się zrobić wszystko, by godnie wykonywać swoją pracę i ma nadzieję, że dzięki niej uda jej się w końcu znaleźć jakiegoś mężczyznę, który ją poślubi,
Lewis Carroll, czyli właśnie Charles Dodgson, znany jest ze swojej pasji, jaką była fotografia. Najbardziej lubił on uwieczniać na nich małe dziewczynki, które nazywał swoimi przyjaciółkami. Nie jest pewne, czy jego zachowanie można nazwać pedofilią, gdyż dzieci nigdy nie krzywdził - a przynajmniej nic o tym nie wiadomo. Pewnym jest jednak, że kochał bardzo młode panienki, a Alicja Liddell - prababcia autorki - była jego faworytką i pierwowzorem Alicji w Krainie Czarów. Patrzymy na ich spotkania i przyjaźń oczami Marii, guwernantki, która jest bardzo ograniczoną osobą i nie rozumie świata, na jakim przyszło jej żyć. Liczą się dla niej tylko zasady, przez co jest obiektem kpin egoistycznej Alicji.
Jak się jest cały czas sobą, to po jakimś czasie staje się to nudne. Oczywiście jeśli założymy, że coś takiego jak bycie sobą w ogóle jest możliwe.
Postać Marii jest naprawdę irytująca, jednak nie zwracałam na nią zbytniej uwagi. To osoba Alicji i Dodgson mnie intrygowali, Po przeczytaniu Lolity, Nabokova, kwestia pedofilii i relacji tego typu bardzo mnie interesuje, dlatego też Dom po drugiej stronie lustra praktycznie pożarłam. To wszystko jest ciekawe ze względu na to, że historia ta jest w większości prawdziwa. Vanessa Tait opowiada coś, co zdarzyło się w przeszłości i tylko lekko podkolorowała wątki. Zamiast jednak ugasić moją ciekawość Tait tylko ją powiększyła. Biografia Lewisa Carrolla jest już w drodze do mnie i z całą pewnością niedługo ją pochłonę, bo nie spodziewałam się po autorze książeczek dla dzieci budzenia takich kontrowersji w dzisiejszych czasach.
Nie wiedziałam, czego się spodziewać w Domu po drugiej stronie lustra i podeszłam do niej bez zbytnich wymagań. Pokochałam ją jednak i jestem pewna, że jeszcze nie raz do niej wrócę, a przynajmniej do fragmentów. Wydaje mi się, że nie jest to powieść, która przypadnie do gustu każdemu, jednak losy Marii, Alicji, Charlesa są naprawdę wciągające. Choć wszystko poznajemy z punktu widzenia guwernantki, która ma naprawdę ograniczone spojrzenie na świat, możemy wejść tam, gdzie wstęp ma tylko rodzina i dowiedzieć się dużo więcej, niż gdyby narratorem był Dodgson. Już sam styl życia Liddellów, ich bogactwo, jest ciekawą kwestią i wstawki polityczne i społeczne dodają uroku całej książce.
Pewnego dnia naukowcy odkryją, że miłość jest niczym innym, jak związkiem chemicznym, który można odtworzyć w laboratorium i tak samo szybko sprawić, że zniknie.
Jestem bardzo zadowolona z lektury i tego, że w końcu się za nią zabrałam. Nie żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej, gdyż Lolitę również poznałam niedawno, a to dzięki niej mam całkiem inne spojrzenie na ten temat i nie podchodzę do tego z góry założoną niechęcią. Roztrząsam kwestie moralności i poglądów. Trzeba jednak z góry oznajmić, że zaręczyny starszych mężczyzn z dziewczynkami nie były niczym szczególnym ani gorszącym w tamtym czasie, więc w Domu po drugiej stronie lustra nie chodzi - bezpośrednio - o pedofilię. Wszystko zależy od tego, na co zwróci uwagę czytelnik.
Ogólna ocena: 08/10 (rewelacyjna)
Spełnia wyzwanie: -
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona!
Czegoś takiego szukam :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszam do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
<3
Usuń