maja 27, 2016

[516] Ostateczny argument - Joe Abercrombie + podsumowanie serii

Świat się zmienia. Pomału. Krok po kroku.

Tytuł: Ostateczny argument
Tytuł oryginału: Last Argument of Kings
Autor: Joe Abercrombie
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Seria: Pierwsze prawo
Tom: 3
Data wydania: 27 kwietnia 2016 
Liczba stron: 842
Wydawnictwo: MAG
Cena na okładce: 49,00
Jak widzicie dalej jestem zdania, że miesiąc bez Abercrombiego to miesiąc stracony. Maj okazał się być czasem, kiedy kończę serie, więc trochę mi smutno, że rozstałam się już z Morzem Drzazg oraz Pierwszym prawem. I to wcale nie są ostatnie cykle, które udało mi się zakończyć w ostatnim czasie. Tyle rozstań z bohaterami, że można nabawić się jakiejś traumy. 

Logen, po powrocie z wyprawy z Bayazem, postanawia wrócić na Północ i rozprawić się w końcu z Bethodem. Rozstaje się więc on z Pierwszym z Magów, Jezalem, Dan Lutharem i - czego strasznie żałuje - Ferro, która dalej żyje jedynie swoją zemstą i gwałtownie zakończyła wszystko, co było między nimi podczas tej długiej wędrówki. Krwawy-Dziewięć wracana Północ robić to, co potrafi najlepiej. Zabijać. 

Superior Glokta ma niemałe problemy. Znalazł się pomiędzy młotem a kowadłem i wygląda na to, że nie uda mu się długo pozostać przy życiu, co - wbrew pozorom - wcale nie wydaje się być takim koszmarem dla człowieka, który przeżył dwa lata tortur i każdy jego dzień zaczyna się od problemów ze wstaniem z łóżka. Mimo to ciągle jest niedoceniany, pomiata się nim i on sam już nie wie, co ma zrobić, by nie skończyć jako worek kości.

Jezal po powrocie z końca świata jest innym człowiekiem. Kiedy zaczynał wyprawę czuł wyłącznie pogardę dla swoich towarzyszy. Teraz ciężko mu pożegnać się z Logenem, który okazał się być niesamowitym przyjacielem i nauczył go wszystkiego, co może mu się przydać w życiu. Teraz ma zamiar porzucić walkę i być z kobietą, o której myślał całą drogę. Z Ardee. Kiedy ponownie się z nią spotyka doznaje szoku. Jednak nie tylko jego wymarzona dziewczyna się zmieniła. Król umiera, a jego następcą jest człowiek, który ani przez chwilę się tego nie spodziewał, choć kiedyś często o tym marzył...

Zabawne, mimo że stale doświadczamy bólu, nie umiemy się do niego przyzwyczaić. Zawsze próbujemy przed nim uciec. Nigdy nie jesteśmy aż tak zrezygnowani, żebyśmy byli gotowi na więcej.

Z racji tego, że jest to ostatni tom serii autor pozwolił sobie na coś, co bardzo mi się nie spodobało. Mianowicie: masowy mord na bohaterach. Spodziewałam się, że po tym, jak już wszystkie karty zostaną odkryte, kilka postaci - dosłownie - straci głowę. Nie miałam jednak pojęcia, że Abercrombie ma w sobie to coś, z czego słynie Martin. Kiedy zaczęłam czytać Ostateczny argument coś przeszkadzało mi się wciągnąć tak mocno, jak przy poprzednich częściach. Z radością pochłaniałam kolejną stronę, jednak robiłam to bardzo ostrożnie. Wychodziło mi to na tyle skutecznie, że nie poruszyła mnie żadna śmierć, ani żadne wydarzenie. Jestem pewna, że jest w tym sporo mojej winy i tej znieczulicy, na którą się pokusiłam, jednak zawiodło mnie to niesamowicie.

Fabularnie trzeci tom dorównuje poprzednim. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że dopiero tutaj dowiadujemy się, jaki to majstersztyk. Pierwsze prawo jako całość prezentuje się niesamowicie. Za każdym razem kiedy odkrywam, że jakiś autor miał wszystko tak przemyślane, że małe wydarzenie z pierwszej części nie było przypadkiem i wpływa na ostatnią jestem w szoku. Trzeba niesamowitej wyobraźni, by napisać książkę. Trzeba mieć wyobraźni ponad normę, by stworzyć cały świat, przeprowadzić wojnę, sterować życiem takiej ilości bohaterów, a na dodatek zrobić to wszystko w wielkim stylu.

Każda postać przechodzi tutaj swoją metamorfozę, niektóre cechy wychodzą na jaw. Logena uważałam za naprawdę dobrego człowieka, który po prostu musi zabijać, by przeżyć. Przydomek, jaki mu nadano, wydawał mi się doprawdy bzdurny. Ten spokojny mężczyzna miałby wyżynać ludzi bez zahamowań? Dopiero w Ostatecznym argumencie autor - że się tak wyrażę - spuścił go ze smyczy i pokazuje z całkiem innej strony. Przyznam jednak, że Abercrombie zastosował tutaj motyw doktora Jekylla i pana Hyde'a. Logen i Krwawy-Dziewięć to dwie różne osoby, choć jedno ciało. Tego pierwszego naprawdę bardzo lubię. Jego podejście do życia, mądrości i spokój ducha. Przed tym drugim drżę ze strachu. Tak jak cała Północ i połowa Południa.

Tak właśnie odchodzi większość z nas, prawda? Bez ostatniej szarży. Bez chwili triumfu. Po prostu... Pomału rozpadamy się na kawałki. 

Glokta jest postacią dosyć specyficzną. Niby stoi po tej stronie, którą czytelnik z góry neguje. Mimo to osobiście naprawdę go lubię. Nie miałam mu za złe tortur, skazywania niewinnych ludzi i bezpodstawnych morderstw. Jego zdeformowany wygląd wcale mnie nie przerażał. Hart ducha, siła, by codziennie wstawać z łóżka... Doceniałam go. Choć to Logen jest tutaj głównym bohaterem i to on jest stałą, która wszystkich łączy, to Glokta jest tu najlepiej skonstruowaną postacią, która zna życie. Wie, co musi zrobić, by przeżyć. Ma w sobie też zadatki na dobrego człowieka i to, jak Abercrombie pokierował jego życiem naprawdę mi się spodobało. Jestem pewna, że wielu czytelników odebrało jego osobę podobnie jak ja. Nie da się ukryć, że przeżył dużo tragedii i mocno trzymałam kciuki, żeby wydarzyło się w końcu dla niego coś dobrego.

Jezal koniec końców okazał się być tchórzem i marionetką, ale się tego spodziewałam. Nie poświęcałam mu zbyt dużo uwagi, tylko z lekkim zainteresowaniem śledziłam jego losy. Najbardziej lubiłam go w Nim zawisną, gdy podróżował razem z Logenem i Ferro, którą również bardzo polubiłam. Nie dziwię się, że nie poświęcono jej aż tyle uwagi, ile bym chciała. Ciężko jest napisać książkę z taką ilością bohaterów i poświęcić im tyle samo miejsca. Niektórzy są bardzo ważni inni mniej. W Ostatecznym argumencie zmieniło się jednak o sto osiemdziesiąt moje zdanie o jednej postaci. Mam tutaj na myśli Bayaza, którego chciałam zepchnąć z jakiegoś podwyższenia z nadzieją, że nie zdąży się uratować. Nienawiść do niego świeci we mnie mocno i zaciskam zęby myśląc, że początkowo darzyłam go sympatią.

Biorąc pod uwagę całą serię najbardziej podobał mi się drugi tom, który trzymał poziom Ostrza. W zakończeniu było za dużo śmierci, co spowodowało u mnie wyparcie i nie umiałam się wczuć tak, by to odczuć. Gdyby było inaczej płakałabym pewnie kilka dni, a i tak nie dałabym rady opłakać wszystkich, na których mi zależało. Oni nie zasłużyli na to wszystko. Szczególnie, że osoba za wszystko odpowiedzialna ma się dalej dobrze. 

Nastała pora twardych głów, twardych serc i jeszcze twardszych ostrzy.

Całą serię bardzo polecam, co pewnie nikogo nie zdziwi. Jeśli nie lubicie fantastyki spokojnie możecie zaryzykować. Być może Abercombie okaże się być autorem, który sprawi, że pokochacie ten gatunek. Kiedyś naprawdę nie znosiłam Tolkiena. Nie udało mi się przebrnąć przez Drużynę Pierścienia i krzywiłam się na samo brzmienie tego nazwiska. Ten autor jednak i Sanderson nauczyli mnie kochać fantasy tego typu i cieszę się z dania Tolkienowi kolejnej szansy. Być może nie zawsze jest pora, by spróbować z czymś nowym, jednak kiedyś w końcu pojawia się ten moment, gdy trzeba zrobić ten krok i nie wolno wtedy bać się niepowodzenia. Dajcie się zaskoczyć tej serii.

Ogólna ocena: 09/10 (wybitna)
Spełnia wyzwanie: -

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu MAG!

10 komentarzy:

  1. Widzę, że bardzo pozytywnie oceniasz książkę jak i serię, toteż sam bardzo chętnie bym się z nimi zapoznał. Tym bardziej, że w metryczce jest napisane, iż to książka pokaźnego formatu. Uwielbiam takie cegiełki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Abercrombiem zapoznać się trzeba i to koniecznie :D Cała seria to takie grubaski. Też właśnie lubię, jak jest co czytać :D

      Usuń
  2. Wrócę tu, jak przeczytam ostatni tom. Ale ogólnie widzę, że się podobało, więc jest duża szansa, że mi też. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie spodoba Ci się bardziej, niż mi :p

      Usuń
    2. No zobaczymy, bo gdzieś tam mi ktoś pisał, że ostatni tom najsłabszy. :)

      Usuń
    3. Według mnie też najgorszy :D Pewnie dlatego, że za dużo walczyli, jak na mój gust :D

      Usuń
    4. Ja akurat lubię dużo walki i scen batalistycznych, dlatego zobaczymy. :)

      Usuń
    5. A kiedy będziesz czytał? :)

      Usuń
    6. No właśnie się zastanawiam, czy od razu po Hotelu Irvinga, czy po najnowszym Kingu - ten co prawdam a być już 8-ego, ale ja chcę twarde wydanie, a nie jestem pewien, czy od razu będzie dostępne, bo Albatros często robi tak, że najpierw miękkie wypuszcza, a za kilka dni twarde. Ale pewne jest to, że w przecięgu 2 następnych książek wybór padnie właśnie na Abercrombiego. :)

      Usuń
    7. Super :3 To ja czekam :D

      Usuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger