września 09, 2016

[570] Nigdziebądź - Neil Gaiman

Tytuł: Nigdziebądź
Tytuł oryginału: Neverwhere
Autor: Neil Gaiman
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 31 sierpnia 2016
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: MAG
Cena na okładce: 39,00
Te wakacje naprawdę sporo zmieniły w moim życiu. Nie tylko pod względem tego, że zrobiłam z nim porządek, ale odkryłam w sobie ogromne zamiłowanie do klasyki i zmieniłam co nieco w moim sposobie postrzegania literatury. Teraz kilka razy zastanawiam się, zanim zdecyduję się nabyć jakąś książkę i uważam, że to naprawdę dobrze na mnie wpływa. Mam czas na chodzenie do biblioteki, czytanie tego, na co mam ochotę. A naszła mnie ochota na lepsze poznanie Neila Gaimana, którego do tej pory czytałam tylko Księgę cmentarną oraz Koralinę. Nie zastanawiałam się długo, za co tego autora chwycić. Nowe wydanie Nigdziebądź skutecznie przyciągnęło mój wzrok i zawładnęło myślami.

Richard Mayhew żyje w Londynie i można rzec, że jest naprawdę spełnionym człowiekiem. Ma niezłą pracę, piękną narzeczoną - choć z charakterem troszkę gorzej - i przyziemne problemy. Pewnego dnia, w drodze na ważną kolację z szefem Jessici, napotykają na swojej drodze ranną dziewczynę. Postanawia zignorować prośby swojej dziewczyny i pomóc potrzebującej. Okazuje się, że Drzwi ma naprawdę spore kłopoty. Uciekła z Londynu Pod przed dwoma mężczyznami, którzy wymordowali całą jej rodzinę i próbują pozbyć się i jej. Teraz Richard ma niemały problem, gdyż zwykły ludzki odruch litości sprawia, że całe jego życie zaczyna się zmieniać nie do poznania. 

Chociaż wcześniej czytałam jedynie Gaimana bardziej dla dzieci, od pierwszej strony poczułam ten specyficzny klimat jego historii. Jestem pewna, że potrafiłabym rozpoznać jego książkę po samym fragmencie i mieć co do tego sto procent pewności. Zapamiętajcie: Neila Gaimana naprawdę nie da się podrobić i po lekturze Nigdziebądź jestem tego pewna. Ten autor ma taką ogromną fantazję, że nie da się przejść obok niego obojętnie i nawet nie próbujcie, bo stracicie przygodę Waszego życia, której nigdy nie zapomnicie.

Czy dostałaś kiedyś wszystko, czego pragnęłaś? I wtedy zrozumiałaś, że nie o to ci chodziło?

Richard Mayhew jest tak przeciętnym mężczyzną, że to aż boli. Mimo to doskonale pasuje do tej historii i nie wyobrażam sobie, żeby głównym bohaterem był ktoś inny. Polubiłam go i wcale mnie nie dziwił jego sceptycyzm i sama pewnie reagowałabym tak samo, gdybym trafiła do Londynu Pod i gdyby przytrafiłoby mi się to samo. Drzwi zaś jest niesamowicie barwną postacią i kiedy postawić ją obok Richarda powstaje ogromny kontrast, co prawdopodobnie było zamierzeniem Neila Gaimana. Dzięki temu dostrzegamy różnice między zwykłym, prostym, życiem w Londynie Nad i tym trudnym, które jest najeżone niebezpieczeństwami w Londynie Pod. Oprócz naszej dwójki, o której w Nigdziebądź słyszymy najwięcej pojawia się też mnóstwo postaci drugoplanowych tak bardzo wartych uwagi, że nie mogę o nich nie wspomnieć. Markiz De Carabas jest bohaterem tak niesamowicie wykreowanym, że przyciąga wzrok i pewnie jeszcze długo o nim nie zapomnę, gdyż nie potrafiłam jednoznacznie stwierdzić, co o nim myślę. Autor bawi się odczuciami czytelnika i trudno domyślić się, kto w tej historii jest właściwie dobry, a kto zły.

Ciągłe wydarzenia i informacje, które zmieniają dosłownie wszystko o sto osiemdziesiąt stopni są tutaj tak powszechne, że przestałam próbować przewidzieć zakończenie i skupiłam się jedynie na tym, żeby płynąć z prądem akcji, a nie zgubić się gdzieś w kanałach. Wciąż nie mogę uwierzyć, że Nigdziebądź jest tak krótką książką, tyle się w niej dzieje. Mam wrażenie, że spędziłam w Londynie Pod naprawdę dużo czasu i nie mam pojęcia, jak Neil Gaiman to zrobił, ale dosłownie zagiął czasoprzestrzeń za pomocą swoich słów. Należy jeszcze dodać, że Nigdziebądź było najpierw serialem telewizyjnym, jednak autor postanowił dopisać trochę szczegółów, które w owej produkcji zostały pominięte, i dzięki temu miałam możliwość poznania Richarda, Drzwi, Markiza De Carabasa i prześwietnych panów Vandemara i Croupa.

Nie boję się upadku (...) Tak naprawdę boję się chwili, gdy przestanę upadać i stanę się martwy.

Muszę przyznać, że odkrycie, kto jest zleceniodawcą morderstwa rodziny Drzwi trochę mnie zaskoczyło, jednak nie był to zbyt wielki szok. Doszłam do wniosku, że tutaj już naprawdę jest wszystko możliwe. Z racji tego, że doskonale znam Londyn i większość miejsc, w których bywali bohaterowie mam zapisane w pamięci, cała fabuła nabrała dla mnie realności i z pewnością szybko się nie pozbieram po Nigdziebądź i zakończeniu, które w porównaniu z początkiem i środkiem było dosyć przeciętne i łatwe do przewidzenia. Mimo to przyznam, że chętnie wzięłabym w swoje ręce kontynuację tej historii. Być może kiedyś autor postanowi jeszcze raz zabrać nas do Londynu Pod i pokazać jeszcze więcej z jego dziwnych zaułków, których strach się bać.

Cieszę się, że zaopatrzyłam się w to wydanie Nigdziebądź nie tylko ze względu na piękną okładkę, ale też na fakt, że zawiera ono drugą wersję prologu i dosyć obszerne opowiadanie o Markizie De Carabasie, dzięki czemu nie musiałam zbyt szybko się z nim rozstawać, gdyż przedsiębiorczości powinnam się uczyć od niego. Przyznam, że lekko skojarzył mi się z Vitem Carleonem, tytułowym bohaterem Ojca chrzestnego, Mario Puzo, przez co uwielbiałam go jeszcze bardziej. Mimo tej miłości nie przejmowałam się jego - ani żadnego innego bohatera - losami zbyt mocno. Nie potrafiłam zbytnio się z nimi utożsamić, co jest dziwne, bo naprawdę mocno ich polubiłam i przywiązałam się do nich.

Każdą chwilę należy przeżywać. Czekanie to grzech przeciw czasom, które dopiero nadejdą, jak również przeciw obecnym, zlekceważonym chwilom.

Jestem teraz pewna, że za pozostałe książki autora również chwycę, bo stać go na naprawdę dużo i wśród jego dzieł na pewno znajdę takie, które mnie zauroczy tak mocno, że przez resztę życia będę podczytywać jego fragmenty. Jeśli nie znacie jeszcze Neila Gaimana proponuję Wam od razu zaopatrzenie się w Nigdziebądź lub coś innego, a najlepiej od razu wszystko, bo jakże można nie kochać Neila Gaimana i jego przepełnionych magią i klimatem opowieści?! Uwierzcie mi: naprawdę warto.

Ogólna ocena: 08/10 (rewelacyjna)

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu MAG!

24 komentarze:

  1. Wczoraj skończyłam czytać i miałam bardzo podobne wrażenia. Świetny pomysł na fabułę i zawrotna akcja. Ja czytałam pierwsze wydanie niestety - bez poprawek i opowiadania, ale cóż poradzić ;)
    Pozdrawiam serdecznie!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Neil Gaiman mistrz :) Bez poprawek też pewnie świetne :D

      Usuń
  2. Mam w planach twórczość tego autora i bardzo prawdopodobne, że zacznę od tejże właśnie książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie autor ciągle pozostaje nieznany, ale po przeczytaniu Twojej recenzji zamierzam to zmienić. Głupstwem byłoby pominąć tak rewelacyjną ksiązkę. :)
    Optymista

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :) Cieszę się, że Cię przekonałam :)

      Usuń
  4. No i odbiór taki, jaki miał być. Gaiman jest świetny. Teraz pewnie sprawdzisz Gwiezdny Pył, który ma być w najbliższym czasie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie :D Pewna już jestem, że sprawdzę wszystko :D

      Usuń
    2. Amerykańscy Bogowie są rewelacyjnie - jednak z moich najlepszych literackich przygód.

      Usuń
    3. W takim razie szybko się za nimi rozglądnę. Wiesz może czy będą w tym wydaniu co Nigdziebądź?

      Usuń
    4. Tak. Mają być i Gwiezdny, i AB.

      Usuń
    5. Jest na co czekać w takim razie. <3

      Usuń
    6. Gaiman akurat systematycznie pisze i na koncie ma już sporo książek, więc zdecydowanie jest co czytać. W przyszłym roku wydaje nową książkę o mitologii nordyckiej jako fantasy, nie mogę się doczekać. :)

      Usuń
    7. Serio? <3 to ja już też się nie mogę doczekać :D

      Usuń
    8. Serio, serio. Tylko nie pamiętam już kiedy, w każdym razie jakoś luty-kwiecień u nas.

      Usuń
    9. To jest na co czekać :D Dobre informacje z samego rana podrzucasz :D

      Usuń
    10. Bo ja głosiciel-dobrego-słowa jestem. :P

      Usuń
  5. Jakie to wydanie jest piękne! Aż żałuję, że mam wcześniejsze. Po "Nigdziebądź" spodziewałam się czegoś więcej, jakoś nie zachwyciło mnie tak bardzo, jak na to liczyłam, a teraz już niewiele z tej powieści pamiętam. Mimo to nie zamierzam rezygnować z Gaimana i powoli rozglądam się za "Amerykańskimi bogami". ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może przeczytaj jeszcze raz ;) Też mam zamiar rozejrzeć się za tym tytułem ;)

      Usuń
  6. Czytałem Nigdziebądź kilka dni temu - to była bardzo ciekawa lektura i z początku miałem problem aby dokładnie poczuć klimat. Na szczęście później się już wciągnąłem ;)
    Na pewno czekam na kolejne książki Gaimana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że udało Ci się poczuć klimat. :D ja też czekam. Szczególnie na te w tym wydaniu.

      Usuń
    2. W tym wydaniu jest jeden mały minus - na tej czarnej, matowej okładce bardzo dobrze widać wszelkie palce a zetrzeć je chwilami ciężko. Nie wygląda to później już tak estetycznie, ale cóż bez tego nie było efektu z napisem :)

      Usuń
    3. Właśnie też mnie to irytuje, ale i tak jestem zakochana :D

      Usuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger