Wciąż pamiętam moment, gdy Imperium ognia pojawiło się na polskim rynku. Wszyscy z radością rzucili się na tę pozycję. Chociaż zwykle nie myślę nawet o książkach, które nie schodzą czytelnikom z ust, tym razem się skusiłam i byłam naprawdę zadowolona z tego, co otrzymałam. Szybko zaprzyjaźniłam się z bohaterami i przyzwyczaiłam się do świata. Dużo czasu minęło od premiery pierwszego tomu, więc gdy zobaczyłam zapowiedzi kontynuacji byłam naprawdę szczęśliwa. Spodziewałam się, że wezmę Pochodnię w mroku do rąk, usiądę i nie wstanę do momentu, gdy dojdę do ostatniej strony. Coś jednak poszło nie tak i albo ja jestem już za stara na tego typu literaturę albo Sabaa Tahir poszła w złym kierunku.
Eliasowi i Lai udaje się uciec z Serry, jednak nie są bezpieczni i za szybko nie będą. Ścigani przez wojańskich żołnierzy zmierzają w stronę najbardziej strzeżonego więzienia Imperium. Muszą uwolnić brata dziewczyny, który jest jej ostatnim żyjącym krewnym i nadzieją na wolność Scholarów. Ich twarze są znane teraz w całym kraju, a ich tropem podąża zdeterminowana Komendantka i zagubiona Helena, najlepsza przyjaciółka Eliasa, która musi udowodnić swoją lojalność imperatorowi przynosząc głowę mężczyzny, którego kocha od zawsze.
Myślałam, że tak jak w przypadku Imperium ognia od samego początku wciągnę się w całą akcję, jednak odniosłam wrażenie, że Pochodnia w mroku została napisana wyłącznie po to, by stanowić wstęp do tomu trzeciego. To częste w przypadku serii, że część druga jest najgorsza, jednak poczułam się zawiedziona. Fabuła pędzi do przodu i ciągle się coś dzieje, a ja wynudziłam się jak mops przez większą część książki. Zauważyłam, że powieści młodzieżowe nie są już dla mnie - starość nie radość - acz miałam cichą nadzieję, że skoro pokochałam tom pierwszy tym razem uda mi się jakoś obejść mój gust. Nic z tego.
Najbardziej zabolał mnie fakt, że bohaterowie stali się bardzo płascy. W pierwszym tomie czuć było ich ból, chęć przeżycia i strach. Tutaj poruszali się do przodu jakby ciągnięci na siłę przez autorkę. Elias z pewnych powodów przestał całkowicie myśleć o swojej przyszłości i stało się dla niego ważne tylko jedno: uratowanie brata Lai. Stał się robotem nastawionym wyłącznie na jeden cel i jest to okropnie wredne ze strony autorki, że na to pozwoliła. Dodatkowo zakończenie tego wątku mocno mnie rozczarowało. Spodziewałam się tego, że wyleje mnóstwo łez, a skończyło się jedynie na wywróceniu oczami. Laia zaś rozwija się jako bohaterka, acz ta przemiana nie zaskoczyła mnie w żaden sposób. Fakt, że się tego spodziewałam sprawił, że zniknęła moja cała sympatia do niej. Chociaż Sabaa Tahir skupiła się również na bohaterach drugoplanowych żaden z nich nie podbił mojego serca, chociaż towarzyszenie Helenie było ciekawym przeżyciem. Jestem pewna, że dałoby się rozwinąć ich historie jeszcze bardziej.
Fabuła opiera się przede wszystkim na podróży Eliasa i Lai do więzienia, a ich droga to ciągłe problemy. Akcji jest tyle, że męczy czytelnika. Fakt, że skupiamy się na większej ilości postaci sprawia, że marzy się o chwilce oddechu. Jak to mówią co za dużo, to niezdrowo, a Sabaa Tahir konkretnie przesadziła. Wszystko rozgrywa się też w dialogach, gdyż autorka poskąpiła opisów. Miało to pewnie przyspieszyć tempo, jednak w moim przypadku nie zadziałało i lektura naprawdę porządnie mi się ciągnęła. Najbardziej boli to, że Pochodnia w mroku miała naprawdę spory potencjał, który został zmarnowany z ogromnym hukiem.
Gdybym mogła cofnąć czas unikałabym jak ognia Pochodni w mroku. Zepsuła ona wszystkie ciepłe uczucia, które żywiłam do bohaterów i była jednym wielkim rozczarowaniem. Dopatrzyłam się tu kilku malutkich plusów, jednak nie zmieniły one w żaden sposób mojego podejścia do lektury. Przeraża mnie ta ogromna ilość pozytywnych opinii na temat kontynuacji Imperium ognia i zastanawiam się, czy to ja zbyt dużo wymagam, czy po prostu cały świat inaczej ocenia powieści i oczekuje czegoś innego. Teraz jestem już pewna, że chociaż trzeci tom zapewne będzie spektakularny, to już nie jest historia dla mnie.
Ogólna ocena: 04/10 (może być)
To uczucia czynią cię człowiekiem.
Fabuła opiera się przede wszystkim na podróży Eliasa i Lai do więzienia, a ich droga to ciągłe problemy. Akcji jest tyle, że męczy czytelnika. Fakt, że skupiamy się na większej ilości postaci sprawia, że marzy się o chwilce oddechu. Jak to mówią co za dużo, to niezdrowo, a Sabaa Tahir konkretnie przesadziła. Wszystko rozgrywa się też w dialogach, gdyż autorka poskąpiła opisów. Miało to pewnie przyspieszyć tempo, jednak w moim przypadku nie zadziałało i lektura naprawdę porządnie mi się ciągnęła. Najbardziej boli to, że Pochodnia w mroku miała naprawdę spory potencjał, który został zmarnowany z ogromnym hukiem.
Dopóki walczysz z mrokiem, stoisz w świetle.
Ogólna ocena: 04/10 (może być)
629 // Pochodnia w mroku // A Torch Against in Night // Sabaa Tahir // Jerzy Malinowski // An Ember in the Ashes // tom 2 // 28 czerwca 2017 // 512 stron // Wydawnictwo Akurat // 39,90 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Akurat!
A to ciekawe spojrzenie na tą serię, gdyż dopiero co przeczytałam całkiem dobrą recenzję na temat "Pochodni w mroku". Dwie perspektywy jak najbardziej mi służą, bo wiem czego mniej więcej mogę się spodziewać.
OdpowiedzUsuńJa się spotykałam z samymi pozytywnymi opiniami i się strasznie rozczarowałam... :(
UsuńJa myślę że po prostu już inaczej myślisz i masz już inne wymagania.
OdpowiedzUsuńByć może. Starość nie radość
UsuńByć może czas zrobił swoje i zmieniłaś podejście, a może teraz to nie był odpowiwdni czas na tą lekturę, a może po prostu miałaś za duże oczekiwania!? :)
OdpowiedzUsuńMożliwe :D
Usuń"Imperium ognia" też podobało mi się bardziej, ale u mnie nie było aż takiej przepaści. Po prostu "Poodnawiania..." była dla mnie minimalnie gorsza, trochę nudniejsza. Poza tym w pierwszej cześć nie lubiłam Heleny, a tu takie zaskoczenie, bo w drugim tomie jej rozdziały były najlepsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
To prawda - Helena się nieźle rozwinęła w tym tomie i to chyba jedyna bohaterka, która nie była taka papierowa...
UsuńPrawda jest taka, że jak nadeszła polska premiera części pierwszej, poczułam zawód nie tylko ze względu na okropną okładkę, lecz również treść. Była to dobra młodzieżówka, całkiem w porządku, jednak nie wprowadziła mnie w taki stan zachwytu, jaki mi obiecywano. Nie wiem czy sięgnę po kontynuację, szczególnie po przeczytaniu Twojej recenzji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, dziewczyna z książkami
Nie warto marnować czasu na nią. Szczególnie, jeśli nie spodobał Ci się tom 1
Usuń