Jakiś czas temu w paczce-niespodziance od wydawnictwa znalazłam książkę, o której wcześniej nic nie wiedziałam. Nie byłam nawet świadoma tego, że ona istnieje. Nie wiem, co skłoniło mnie do sięgnięcia po Paradoks marionetki. Sprawę Klary B. jednak ani przez chwilę nie żałowałam, że to zrobiłam. Nigdy nie odczuwałam potrzeby, by znaczyć coś na rynku książki, jednak w tamtej chwili było mi żal, że nie mam siły przebicia i cała Polska nie usłyszy o historii stworzonej przez Annę Karnicką. Było w niej wszystko, co uwielbiam w dobrych opowieściach. Podświadomie wiedziałam, że nic nie powstrzyma mnie przed sięgnięciem po kontynuację. Kiedy otworzyłam paczkę ze Sprawą Zegarmistrza od razu się na nią rzuciłam.
Martinowi udało się przejść egzaminy wstępne i trafić do Praskiej Szkoły Lalkarzy. Marzył o tym, jednak rzeczywistość nijak się do tego ma. Dodatkowo poza szkolnymi obowiązkami ma też na głownie inne. Musi kontynuować rozpoczęte śledztwo bez pomocy przyjaciółki, po której dalej nie ma śladu, a na dodatek okazuje się, że zaczyna mnożyć się więcej pytań, a nic nie wskazuje na to, że pojawią się odpowiedzi. Zniszczenie Kolegium może okazać się jeszcze trudniejsze, niż oczekiwał.
Co zrobisz, ach, co zrobisz, gdy przestaną bić zegary?
Zwykle zwracam uwagę na to, jak skonstruowane są postaci. Jest to dla mnie ważna kwestia i gdy nie potrafię z żadnym z bohaterów się utożsamić nie czerpię zbyt dużej radości z lektury. Tutaj jednak nie osoby były ważne, a fabuła. Martin jest ciekawy, pełen sprzeczności, dociekliwy. Da się go lubić, jednak równocześnie jego los jest mi obojętny. Jeśli ta historia zakończy się jego śmiercią nie będę rozpaczać z tego powodu. Dużo bardziej liczy się dla mnie to, co się dzieje w Pradze. Anna Karnicka napisała taką książkę, gdzie bohaterowie są tylko marionetkami losu.
Klimat Pragi jest obezwładniający. Drzwi prowadzące do każdego miejsca, które istnieje, jeśli ma się dobry klucz. Jesienne Demony wyśpiewujące swoje pieśni na dworcach. Tutaj jest naprawdę wszystko, na Golemach chroniących żydów kończąc. Dodatkowo cała fabuła jest bardzo spójna i ma sens. Autorka doskonale od początku do końca wie, co chce przekazać i to robi. Kiedy razem z Martinem wędruje się po uniwersytecie i próbujemy dowiedzieć się czegoś o śmierci Klary czuć właściwie wszystko, co mógł poczuć on w tamtych sytuacjach. Podejrzewa się każdą osobę, każdy cień jest zagrożeniem. Kto właściwie jest winny tego, że tak szybko mają podany temat pracy zaliczeniowej?
Uwielbiam ten świat i dziwi mnie fakt, że o Annie Karnickiej i Paradoksie marionetki nie krzyczy cała Polska. Już same okładki przyciągają wzrok i wręcz rozkazują, żeby za nie chwycić. Polska literatura zwykle jest gorszej jakości, niż ta zagraniczna, jednak są autorzy, którzy udowadniają, że i ta nasza rodzima może zwalać z nóg i zachwycać. Cieszę się, że jakiś impuls sprawił, że zaczęłam czytać ten cykl. I jestem pewna, że będę przy nim do samego końca.
Ogólna ocena: 08/10 (rewelacyjna)
699 // Sprawa Zegarmistrza // Anna Karnicka // Paradoks marionetki // tom 2 // 31 marca 2018 // 300 stron // Wydanictwo Genius Creations // 34,99 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!
Okładki rzuciły mi się gdzieś w oczy ale faktycznie książki nie są reklamowane. Z tego co czytam to szkoda. Sporo dobrych książek ginie w morzu wszechobecnych promocji dużych wydawnictw. Chciałabym przeczytać:)
OdpowiedzUsuńNiestety, ja też rzadko chwytam za takie niepopularne książki, więc teraz będę częściej to robić :)
Usuń