Wojna Lotosowa to seria obecnie bardzo popularna. Teraz praktycznie każdy czyta Tancerzy burzy i kolejne tomy, gdyż na rynku pojawiła się niedawno część trzecia, czyli zakończenie tej trylogii. Ja bardzo sporo oczekiwałam od książek Jaya Kristoffa, jednak po lekturze tomu pierwszego za Bratobójcę zabrać się nie mogłam, bo Tancerze burzy zawiedli. Nie tego się po nich spodziewałam i rozczarowałam się brutalnie. Świat stworzony przez autora jest bardzo skomplikowany pod względem polityki, społeczności czy chociażby mitologii, dlatego wydawało mi się, że niedługo po części pierwszej zabiorę się za drugą. Minęło kilka miesięcy i udało mi się po nią sięgnąć. Moje zdanie o tej trylogii nie uległo zmianie - ma sporo do zaofiarowania, a jednak czegoś wciąż brakuje.
Nad Imperium Shimy unosi się groźba wojny domowej. Po zabójstwie szoguna pojawili się kandydaci do przejęcia władzy, a rebelianci Kage chcą zapobiec posadzeniu na tronie kogoś nieodpowiedniego. Gildia Lotosu knuje, żeby ich kandydat wygrał, a on pragnie jedynie śmierci Yukiko. Dziewczyna po śmierci ojca jest zrozpaczona, ale nie może zmusić się do uronienia łez i opłakania go. Wie, że ona i jej tygrys gromu mają sporo do zrobienia i nie ma czasu na użalanie się nad sobą, więc spędza czas w siedzibie Kage próbując nie stracić do końca kontroli nad Przenikaniem, co kosztuje ją wiele wysiłku i bólu...
W Bratobójcy skupiamy się na dużej ilości postaci, co z jednej strony bardzo mi się podobało, z drugiej często wolałam po prostu towarzyszyć Yukiko i Buuru, chociaż fakt, że główne skrzypce gra tutaj Hana przypadło mi do gustu. Jest ona dziewczyną pracującą w pałacu i pełni obowiązki, przez które nikt nie zwraca na nią uwagę. Jest na tak niskim poziomie drabiny społecznej, że budzi wręcz obrzydzenie. W chwili obecnej cieszy ją jednak brak zainteresowania jej osobą, gdyż może zająć się tym, po co dołączyła do Kage - szpiegowaniem i zdobywaniem informacji. Im bliżej ją poznawałam, tym bardziej ją lubiłam i nie mogę już doczekać się chwili, aż sięgnę po Głoszącą kres. Dar i pochodzenie dziewczyny jest dla mnie tajemnicą i chcę się dowiedzieć o niej wszystkiego. Ona jest powodem, dla którego już niedługo po zakończenie tej trylogii sięgnę.
POŻEGNANIE WYMAGA ODWAGI. SPOJRZENIA NA COŚ, CO SIĘ STRACIŁO, I PRZYZNANIA PRZED SAMYM SOBĄ, ŻE TO JUŻ NIE WRÓCI. NIEKTÓRE ŁZY SĄ Z ŻELAZA.
Mamy tutaj też bohaterów, o których nie będę wspominać, by nie ominął Was element zaskoczenia. Dla mnie mało satysfakcjonujące były kwestie, które rozgrywały się w pałacu szoguna. Rozumiem, że potrzebna była nam ta perspektywa, jednak równocześnie nudziły mnie tamte wydarzenia, a coraz więcej pojawiających się wątków przytłaczało. Gdyby Jay Kristoff ograniczył ilość bohaterów, z perspektywy których obserwujemy świat, Bratobójca byłby książką mniej chaotyczną i nie nudziłaby mnie tak mocno, jak czasami miało to miejsce. Podobało mi się wyjaśnienie alkoholizmu ojca Yukiko i poznawanie przeszłości Hany i Yoshiego, jednak niektórych rzeczy było za dużo i nie wiem, jak autor ma zamiar zamknąć w sposób zadowalający ten cykl, jednak będzie to z pewnością bardzo trudne zadanie. Obawiam się, że zmiana planów i stworzenie tetralogii w tym wypadku byłoby dobrą decyzją. Świat Wojny Lotosowej wymknął się spod kontroli i za bardzo rozrósł.
Poświęciłam Bratobójcy naprawdę sporo czasu. Z tymi książkami mam taki problem, że ciężko jest mi zmotywować się do czytania i cały czas coś mnie rozprasza. Przekładałam tę pozycję z miejsca na miejsce, zabierałam ze sobą za każdym razem, gdy się gdzieś wybieraliśmy - nawet na Śląsk, skąd jest to zdjęcie - a kończyło się na tym, że nawet nie wyciągałam jej z torby. Brakuje Wojnie Lotosowej jakiegoś pierwiastka, który by nie pozwolił mi przerwać lektury. Chociaż pełno tutaj akcji, a nawet momentów, które sprawiły, że łzy płynęły mi ciurkiem, to ta jedna kwestia, której nie potrafię nazwać, cały czas mnie dręczyła jak malutka drzazga pod paznokciem.
DOKĄD ODEJDZIE TWÓJ LUD, GDY CAŁĄ SWOJĄ ZIEMIĘ OBRÓCI W POPIÓŁ?
Gdyby mnie ktoś zapytał dlaczego wciąż brnę w ten cykl, skoro nie jestem zachwycona i kilka rzeczy bym w nim zmieniła, odpowiedziałabym, że dla daru Przenikania i Buuru, a także tego, jak potoczą się losy Hany. Podobno Głosząca kres łamie serce, więc ciekawa jestem tego, jak Kristoff rozwiąże ten natłok wątków. Już w tej części niektóre wydarzenia sprawiły, że miałam ochotę Bratobójcą rzucać, a obawiam się, że jeśli trzeci tom również wywołuje takie emocje, to osoby znajdujące się w moim pobliżu podczas lektury mogą zginąć przez uderzenie grubą książką.
Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)
728 // Bratobójca // Jay Kristoff // Kinslayer // Jakub Radzimiński // Wojna Lotosowa // tom 2 // 16 marca 2016 // 665 stron // Wydawnictwo Uroboros // 44,99 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję grupie wydawniczej Foksal!
Wszyscy dookoła mówią o tej serii, a mnie to jakoś omija, chociaż brzmi interesująco ;)
OdpowiedzUsuńMoże spróbuj - pewnie przypadnie Ci do gustu, jak wszystkim :D
UsuńCoś jest w tej książce, co sprawia, że trudno się od niej oderwać, więc nie dziwi nas, że wybuchy emocji łączą się mimo wszystko z wysoką oceną w Twojej recenzji. Warto z całą pewnością po nią sięgnąć!
OdpowiedzUsuń