Koniec roku to okres gdzie wydawnictwa zwalniają i nie wydają już tak ogromnej ilości książek. Ten etap listopad-grudzień jest dla mnie czasem, gdzie nadrabiam czytanie tego, co wyszło dawniej i od lat czeka na swoją chwilę. Nie chcę jednak pisać moich opinii o tych pozycjach w osobnych postach, stąd pomysł na takie skrótowe minirecenzje. 🙌 Natknęłam się już na książki, o których chcę Wam powiedzieć, bo naprawdę mocno przypadły mi do gustu. Jeśli chodzi o te recenzenckie dłuższe opinie o nich na pewno się pojawią, jednak mamy tutaj na przykład taką Kate Daniels, którą uwielbiam, jednak podczytuję nieoficjalne tłumaczenia na Kindlu, z którego w tym miesiącu będę korzystać namiętnie.
Pierwszą przeczytaną w listopadzie książką był najnowszy zbiór poezji Charlesa Bukowskiego. O miłości podbiła moje serce już na samym początku. Uwielbiam wiersze tego autora dużo bardziej niż jego prozę, której przecież też jestem fanką. Jest to zamknięcie tryptyku, który został otwarty przez O kotach oraz O pisaniu. Podobnie jak w przypadku zbiorku o ulubionych zwierzakach Hanka tak i tutaj czułam się niesamowicie szczęśliwa podczas lektury. Żałuję aż, że tak szybko udało mi się O miłości przeczytać. Wciąż uważam, że Charlesa albo się kocha, albo nienawidzi. Wulgaryzmy, wyuzdanie, szczere wyznania - to wszystko wręcz stąd wycieka.
Kolejną pozycją - właściwie pierwszą, którą zaczęłam w listopadzie, jednak Bukowski skutecznie odwrócił moją uwagę - jest dziewiąty tom o Kate Daniels. Magic Binds podobnie jak cała seria okazał się być genialną przygodą. Miałam ochotę od razu zabrać się za kontynuację, jednak nigdzie nie znalazłam polskiego - nieoficjalnego - tłumaczenia części dziesiątej, przez co dalej rozpaczam. Nie da się ukryć, że uwielbiam ten cykl i jest on jednym z moich ulubionych. Początek był marny, jednak z każdą kolejną częścią wsiąkałam coraz bardziej. Magic Binds trzyma poziom i zachwyca równie mocno, jak część poprzednia, która jest chyba moją ulubioną.
Ostatnią książką przeczytaną przeze mnie w pierwszym tygodniu listopada jest pozycja, której recenzja pojawi się już niedługo, podobnie jak w przypadku O miłości. Byłam zdziwiona, gdy otworzyłam przesyłkę i znalazłam w środku tę książkę, ale Jadowską uwielbiam na tyle mocno, że od razu pobiegłam na górę - na tyle na ile pozwala mi brzuch - czytać. Jeszcze zanim siądę do pisania mojej dłuższej opinii mogę zdradzić Wam jedno: wszystkie - naprawdę WSZYSTKIE - opowiadania są tu tak genialne, że nie mogłam oderwać się ani na sekundę. Zdecydowanie jedna z lepszych książek roku 2018. Szkoda tylko, że autorka nie pokusiła się o więcej Witkaca, którego jestem fanką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co u Ciebie?