kwietnia 27, 2020

DLACZEGO WARTO CZEKAĆ NA PREMIERĘ KSIĘŻYCOWEGO MIASTA, SARAH J. MAAS?

Wiem, że mnie pewnie po tej recenzji znienawidzicie, ale mam za sobą już lekturę obu (!) części Domu Ziemi i Krwi i ciśnie mi się na usta stwierdzenie, że te książki są tak genialne, że na pewno niejednokrotnie jeszcze do nich wrócę. Ba, ja już je praktycznie dwukrotnie przeczytałam, a ostatnie 30% części drugiej nawet trzykrotnie, a dalej boli mnie serduszko na samą myśl, że to już koniec i będę musiała czekać na kontynuację nie wiadomo jak długo. Do tej pory też zastanawiam się, czy w ogóle kontynuacja powstanie, bo zakończenie jest naprawdę ładnie zamknięte i tylko epilog pozostawia jakieś tam uchylone drzwi.

Bryce Quinlan jest dziewczyną, która w połowie jest człowiekiem, a w połowie Fae. W świecie pełnym magii, niebezpieczeństw i ognistych romansów poszukuje zemsty! Bryce Quinlan kocha swoje życie. W dzień pracuje dla handlarza antyków, sprzedając nie do końca legalne magiczne artefakty, a nocą imprezuje razem z przyjaciółmi, delektując się każdą przyjemnością jaką Lunathion – znane również jako Crescent City – ma do zaoferowania. Ale gdy bezwzględne morderstwo wstrząsa miastem, wszystko zaczyna się rozpadać – również świat Bryce.

Zdecydowałam się na lekturę nowej Maas całkiem w ciemno. Nie czytałam opisu (który na szczęście nic nie zdradza, więc spokojnie możecie rzucić na niego okiem) i uznałam, że skoro do tej pory ta autorka mnie nie zawiodła, to nie zrobi tego teraz. Miałam rację. Nie zrozumcie mnie źle: ja naprawdę uwielbiam calutki Szklany tron i jestem pełna podziwu dla ilości tych wszystkich wątków i tego, jak to wszystko się pięknie połączyło w ostatnim tomie. Mimo to jestem pewna, że to właśnie te książki wstrząsnęły moim jestestwem dużo mocniej.

Sama Bryce nie jest kolejną Aelin. To ogromny plus, bo jest jej prawie całkowitym przeciwieństwem. Bryce nie ma za sobą tak burzliwej przeszłości, chociaż lekko też nie miała, potrafi cieszyć się życiem, znalazła swoje miejsce w mieście, gdzie tacy jak ona są poniżani i traktowani dość obcesowo. Początkowo nie mogłam odnaleźć się w Lunathionie, ale ta główna bohaterka bardzo mi tego nie ułatwiła. Dla Bryce noce kluby to drugi dom, jej pewność siebie jest na bardzo wysokim poziomie i nie potrafiłabym tak jak ona iść przez życie.

Gdy już udało mi się trochę pojąć zawiłości rządów tego świata to popłynęłam. Polityka jest tu czymś niesamowicie skomplikowanym. Ten podlega temu, ten tamtemu, ale za to temu nie. Bardzo podobało mi się istnienie niewolnictwa i stanowisko, jakie tutaj zajęła Maas. Widać, że tego nie popiera, a sama postać Hunta łamała mi serce. No właśnie, Hunt. Czytałabym tę książki nawet gdyby były o niczym. Dla niego. To jego kreacja pokazała mi, jak niesamowitą autorką jest Sarah J. Maas. Mój umysł powoli, acz skutecznie, próbuje ustawić ją razem z Sandersonem na czele moich ulubionych pisarzy. Zmiany, które przechodzi Hunt są praktycznie niezauważalne. Dopóki świat nie wybucha. Jego przeszłość i przyszłość, która jest mu pisana to po prostu jedna wielka krwawa miazga i nie zliczę, ile razy płakałam na myśl o nim.

Fabuła skupia się na Bryce, Huncie i pewnej paskudnej sprawie morderstwa, ale postaci, które są warte uwagi, jest tu ogromna ilość. Nie będę wymieniać wszystkich, bo to nie o to tutaj chodzi, ale bądźcie świadomi, że Wasze serduszka mogą tego nie wytrzymać. Mnie te książki złamały psychicznie. Już początek części pierwszej wstrząsnął mną tak, że musiałam zrobić przerwę w lekturze, bo po prostu nie dawałam rady wytrzymać tych emocji. Później było jeszcze gorzej. Dzieje się tutaj sporo, chociaż akcja rozkręca się powoli. Gdybym miała narysować to na wykresie chyba użyłabym cosinusoidy. Później jednak wykres by runął, bo mniej więcej od połowy drugiej części wszystko dzieje się tak szybko, że potrzebowałam trzykrotnej lektury tego, by to pojąć i pogodzić się ze wszystkim.

W Księżycowym mieście jest wszystko. Miłość, przyjaźń tak wielka, że na samą myśl chce mi się płakać, potężne moce, spory rodzinne. Chociaż umysł walczy i twierdzi, że Szklany tron to historia bardziej skomplikowana, pełna zmiennych wątków i przygód... to serce mówi, że to najlepsza Sarah J. Maas z jaką miało styczność.

★★★★★★★★★★

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!


Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Karolina & Leon 👶🏼 & Luna 🐱💔 (@_kyou_)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger