Nowy Sanderson to zawsze dla mnie największa radość. Może się palić, walić - mnie nie ma. Bardzo mocno czekałam na kontynuację Do gwiazd. Pierwszy tom był przegenialny i chociaż akcja działa się w kosmosie (za czym nie przepadam) dałam się porwać i zaskoczyć. Trochę się obawiałam Wśród gwiazd, bo jednak syndrom drugiego, słabszego tomu mnie przeraża. Ale zapomniałam o jednym. Przecież do Brandon Sanderson. On jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, tym razem również.
Przez całe życie Spensa marzyła o lataniu. Chciała dowieść, że jest równie dzielna jak jej ojciec. Została pilotem, ale wtedy odkryła druzgocącą prawdę o swoim ojcu. Plotki o jego tchórzostwie okazały się prawdziwe ‒ zdezerterował w trakcie bitwy z Krellami. A w zasadzie jeszcze gorzej, bo zwrócił się przeciwko swoim i zaatakował ich.
Dziewczyna jest pewna, że kryje się za tym coś więcej. Jest przekonana, że cokolwiek przydarzyło się ojcu w jego myśliwcu, może także zdarzyć się jej. Kiedy przedostała się za pierścień fortów broniących jej planetę, usłyszała gwiazdy ‒ i było to przerażające przeżycie. Spensa odkryła, że wszystko, czego uczono ją o jej świecie, jest kłamstwem. A do tego odkrywa również kilka faktów o sobie ‒ i jeśli będzie musiała, poleci na koniec galaktyki, żeby ocalić ludzkość…
ŹRÓDŁO OPISU
Spensa jest jedną z moich ulubionych bohaterek z całego mojego życia. Kiedy ją poznawałam w Do gwiazd już wiedziałam, że nią zostanie. Jej charakter to naprawdę coś niesamowitego. Sanderson wziął odwagę, marzenia, hart ducha, trochę gwiezdnego pyłu, niecierpliwość i zapał i stworzył Spensę. Nie dziwi mnie fakt, że ma wady, bo ten autor pisze bardzo realistycznie i mogłabym przysiąc, że gdzieś tam istnieje taka osoba i lata w kosmosie swoim statkiem walcząc z obcymi. Nie spodziewałam się, że w tym tomie będzie tak mało znanych nam już postaci, a dużo nowych, które pokocham jeszcze bardziej.
Nie będę Wam psuć całej przyjemności z poznawania ich, ale Hesho i Morriumur to moi ulubieńcy i już za nimi tęsknię. Nienawidzę w czytaniu Sandersona tego, że idzie to tak szybko, a tak długo muszę czekać na kolejną historię, kolejne złamane serce. Bardzo dużo pojawiło się osób, ras, uczuć. Niesamowite, jak można umieć tworzyć wszechświaty.
Byłam bardzo ciekawa fabuły tego tomu. Jakoś nie mogłam wyobrazić sobie, co można opowiedzieć tutaj poza kolejnymi walkami ze statkami Krelli. Po raz kolejny dałam się zaskoczyć, a opowieść z Wśród gwiazd jest JESZCZE bardziej niezwykła niż z Do gwiazd. Cały czas podziwiam złożoność i logikę tego wszystkiego. Nie wszystko zrozumiałam, acz wydaje mi się, że Spensa też i to musi takie pozostać do kontynuacji, o której teraz marzę tak bardzo. Wciągnęłam się niesamowicie i ponownie dałam się zrobić w jajo. Sanderson przecież doskonale wiedział, co chce stworzyć i nie przewidziałam nic. A jestem pewna, że on już doskonale wie, jak skończą się losy Spensy.
Jeśli nie znacie Sandersona to żałujcie przez chwilkę, a później nie marnujcie czasu i biegnijcie przeczytać wszystko, co napisał. Ten cykl jest jednym z moich ulubionych w dobytku tego autora i nie przeszkadza mi nawet fakt, że ja naprawdę nie lubię wojen w kosmosie. Ale tutaj... Majstersztyk.
★★★★★★★★★☆
(ostatnią gwiazdkę zostawiam na tom trzeci, który na pewno zmiecie mnie z nóg)
Wśród gwiazd // Brandon Sanderson // Starsight // Zbigniew A. Królicki // Skyward // tom 2 // 14 kwietnia 2020 // 550 stron // Wydawnictwo Zysk // 45,00
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co u Ciebie?